Mój imiennik nie ma pretensji i roszczeń do „całego świata”, że coś mu się należy. Poprzez pracę, szacunek, pokorę i wytrwałość połączoną z konsekwencją doprowadził do sytuacji, że jeszcze w tym roku tj.2017 ukaże się jego płyta. Uczestnik 3 edycji The Voice Of Poland Arek Kłusowski jest bez wątpienia bardzo utalentowanym wokalistą. Aktualnie kończy pracę nad swoim albumem, przy którym współpracuje m.in. z Michałem Wasilewskiego z zespołu Xxanaxx. Poniży wywiad jest tylko wycinkiem w dokonaniach muzycznych młodego Rzeszowianina, a pomysłów na kolejne realizacje mu nie brakuje 🙂
Arkadiusz Kałucki: Nadal jesteś kierownikiem Rzeszowskiej Grupy Artystycznej? Możesz przybliżyć zamysł tego przedsięwzięcia kulturalnego? Jaka jest aktualnie kondycja tej inicjatywy?
Arek Kłusowski: Nasza grupa artystyczna to była licealna potrzeba obcowania ze sztuką i tworzenia ciekawych muzycznych projektów w małym mieście. Zbieranina wielu zdolnych wokalistów, którzy dzięki mojej determinacji mogli pokazywać się szerszej publiczności. Dziś każdy z jej członków robi duże rzeczy w przestrzeni ogólnopolskiej, wszyscy wyjechali z Rzeszowa i spełniają się w różnych ciekawych projektach.
Arkadiusz Kałucki: Spektakl „Cohen-Nohavica” w reżyserii Mariana Opani to ogromne wyzwanie dla nie jednego aktora. Grasz w tym przedstawieniu…kogo? I proszę opowiedz historię jak trafiłeś do Teatru?
Arek Kłusowski: Marian Opania zobaczył mnie w telewizji i zaproponował udział w spektaklu, akurat dobrze się złożyło bo w tym czasie byłem w zawodowej przepaści i gdyby nie to, pewnie wyjechałbym już za granicę. Udowodniłem, że nie jestem rządnym sławy chłopcem z talent show, tylko myślącą istotą wykonującą poważny repertuar w doborowym towarzystwie m.in. Piotra Machalicy. Uwielbiam przełamywać stereotypy. W naszym przedstawieniu dubluje się z wybitnym Marcinem Januszkiewiczem, którego podziwiam od lat i grom zaszczytu, którego dostąpiłem bardzo mnie podbudował. Moim kolejnym marzeniem jest zaśpiewanie w Operze. Jestem kontratenorem, więc mógłbym spróbować wycisnąć jakieś wymagające arie. Musze to zrobić.
Arkadiusz Kałucki: Zastanawiam się kiedy masz czas na życie prywatne(śmiech), bo bardzo intensywnie żyjesz. A moje kolejne pytanie dotyczy przedstawienia muzycznego „Tribute to Anna Jantar” wystawianego w warszawskim Teatrze Capitol. Dodam, że jedną z wokalistek, którą możemy spotkać i usłyszeć jest Małgorzata Nakonieczna z zespołu Soulove. Proszę o pełną wypowiedź jak doszło do realizacji tego pomysłu? Kto jeszcze oprócz Was występuje?
Arek Kłusowski: Ja nie chce mieć innego życia, oprócz sceny. To jest jedyna rzecz dla której żyje, i bez której żyć nie umiem. Tam czuje się bezpiecznie i mogę być sobą. Jestem uzależniony od tworzenia muzyki i koncertowania, to jest moja misja i ogromna pasja, dla której poświęciłem wszystko i bardzo walczyłem o to, żeby móc to robić. Pomysł powstał z chęci obcowania ze swoimi przyjaciółmi na scenie. Lubimy się, spędzamy ze sobą dużo czasu, poznaliśmy się w programie telewizyjnym i tak zażarło, że staliśmy się paczką. To w dzisiejszych czasach bardzo rzadkie. Projekt bardzo ewoluował w czasie i stał się już koncepcyjnym cyklicznym muzycznym show. Z każdego kolejnego występu analizuje wszystko i staram się udoskonalać go pod każdym względem. Na scenie możemy zobaczyć przekrój różnych osobowości i stylów muzycznych, których łączy ogromna miłość do muzyki. Raczej staram się dobierać sobie myślących wrażliwych współpracowników, w kwestiach organizacyjnych jestem bardzo apodyktyczny i ludzie bez dystansu raczej nie złapią ze mną przelotu.
Arkadiusz Kałucki: Jak opisałbyś moment, w którym aktualnie się znajdujesz jako artysta?
Arek Kłusowski: Ja nie wiem jaki to moment artystyczny, ale jako człowiek odzyskałem dawną energię i siłę, której brakowało mi przez ostatnie lata. Coraz częściej bywam szczęśliwy, zacząłem w siebie wierzyć i nie przejmuje się głupotami. Mam świetnych managerów Kasie i Łukasza, którzy we mnie wierzą i wspierają mnie, czuje się potrzebny. Jak całe życie ktoś Ci wmawia, ze jesteś do niczego to ciężko o zdrowy balans pomiędzy rzeczywistością a wyobrażeniem.
Arkadiusz Kałucki: Twoje dwa teledyski „Na Niby” oraz „To już za nami” są do obejrzenia w formie filmu „panoramicznego”. Ta metoda bardzo popularna w kinie przez blisko dwie dekady XX wieku(od połowy lat 50-tych do końca lat 70-tych). Czy X Muza jest w przyszłości Twoim kolejnym obszarem, który chciałbyś eksplorować, a realizacja teledysków jest pierwszym krokiem?
Arek Kłusowski: Inspiracje się zmieniają od bodźców, które otrzymuje. Może to też kwestia otoczenia. Mam już pomysł na kolejną płytę, ale finalnie chciałbym śpiewać soulowe rzeczy. Chciałbym wydać tomik poezji, książkę, wystawić musical, zaśpiewać w operze i zejść ze sceny, kiedy będę widzieć, że to nie ta jakość. Gdy będę już zarabiać dobre pieniądze to zainwestuje w takie clipy, które będą tworzyły nową jakość wizualną, na razie robimy wszystko własnym sumptem.
Arkadiusz Kałucki: Kiedy spotkaliśmy się blisko rok temu trwały prace nad Twoją płytą. Jak dziś wygląda sytuacja w tej materii? Ukończona? Ostatnie poprawki? Możesz powiedzieć coś o terminie premiery?
Arek Kłusowski: Płyta skończona, niebawem premiera. Trochę to trwało, ale jestem z niej dumny.
Arkadiusz Kałucki: Na zakończenie naszego spotkania proszę powiedz jak przygotowania do występu w Opolu? Wystąpisz podczas Festiwalu Polskiej Piosenki w konkursie Debiutów z piosenką „To już za nami”. Trema jest? Bo przesłanie w tekście też jest ważne.
Arek Kłusowski: Ja się w ogóle nie przygotowuje, jadę tam jak na normalny koncert, daje 200 procent normy. Każda moja piosenka ma ważne przesłanie, ale nie nakręcam się tym. Robię swoje i do domu!:)
Arkadiusz Kałucki: Bardzo dziękuję za spotkanie i trzymam kciuki za występ w tak ważnym miejscu dla polskiej piosenki 🙂
Arek Kłusowki: Również bardzo dziękuję 🙂