Jesienią też się dużo dzieje w muzyce. Na początku października były Fryderyki 2020 (jest relacja w poprzednim wpisie), ale i sporo muzycznych premier. Ponadto, kilku artystów przepytałem tradycyjnie na okoliczność ich nowych wydawnictw do programu „Warto Posłuchać”.
Z Haliną Mlynkovą porozmawiałem o jej nowym nagraniu „Zanim stracisz”. Piosenka mówi o historii kobiet dotkniętych przemocą domową. Mowa tu nie tylko o tej przemocy fizycznej, ale i tej psychicznej. To również wspomnienie tego, że przez setki lat kobiety nie mogły się edukować jak mężczyźni. Że dopiero teraz mogą być traktowane na równi z nimi pod niemal każdym względem. To także opowieść o kobietach, którym w miłości również nie było łatwo i teraz na nowo starają się poukładać wszystko na nowo. W czarno-białym teledysku wystąpiły kobiety, które doświadczyły przemocy. To wymagało odwagi z ich strony, więc tym bardziej należy im się szacunek i brawa. Trzeba mieć nadzieję, że jak najszybciej nadejdą te kolorowe dni i będą mogły być szczęśliwe. Słowa zaufanie, serce i słońce są według mnie kluczowe w tym utworze i wyłaniają się z piosenki. Za kompozycję „Zanim stracisz” odpowiada Marcin Kindla, Allan Rich i Jud Friedman. Idąca obraną drogą Halina Mlynkova cały czas zachowuje swoją tożsamość. Łatwo jest zbłądzić, ale piekielnie trudno powrócić na właściwe tory. Wydaje się, że współpraca muzyczna z Marcinem Kindlą będzie i jest na lata. Jego progres kompozycyjno-produkcyjny to efekt jego współpracy połączonej z nauką u boku amerykańskich gigantów muzycznych, którzy pracowali chociażby z nieżyjącą już niestety Whitney Houston. Przestrzenie zastosowane w balladzie „Zanim Stracisz” przy wsparciu skrzypiec i fortepianu dodały powagi i dramaturgii tematu. fot.AK
Natalia Opyrchał należy do debiutantów fonograficznych 2020 r. Porozmawiałem z Natalią na temat jej popowego nagrania „Uwielbiam Ten Moment” z gościnnym udziałem rapera Mezo. Piosenka optymistyczna, z uśmiechem, pogodna, a sama wokalistka widzi zawsze szklankę do połowy pełną. Teledysk również jest dokładnym odzwierciedleniem tekstu. Autorem muzyki jest Igor Jaszczuk ten sam, co współpracował m.in.: z Mietkiem Szcześniakiem, Justyna Steczkowską, a instrumenty klawiszowe oraz produkcja muzyczna to dzieło Adama Abramka(!).
Paweł Tur już 20 października br. będzie otwierał szampana, bo na ten dzień przewidziana jest premiera jego debiutanckiego albumu „Wilk”. Utwór tytułowy płyty jest singlem promującym to muzyczne wydarzenie. Gitarowy pop na początek solowej drogi artystycznej wydaje się być dla niego idealnym posunięciem. Dla tych, którzy nie znają Pawła wspomnę, że przez wiele lat stał na czele zespołu Centrala 57. O szczegółach płyty nic nie wspomnę, bo na długą i wyczerpującą rozmowę jesteśmy umówieni w listopadzie. Teraz skupiliśmy się na singlowej odsłonie, teledysku w istnie imprezowym stylu bo i samo nagranie jest mocno energetyczne i optymistyczne w swoim wyrazie. Zresztą sam Paweł jest uśmiechniętym człowiekiem, pełnym energii do działania z głową pełną pomysłów. Jestem pewien, że jeszcze nie raz o nim usłyszymy.
Brathanki od kilku ładnych dni promują swoje najnowsze dzieło muzyczne pt. „Kantylena Konwaliowa”. Razem z wokalistką Agnieszką Dyk oraz kompozytorem i założycielem zespołu Januszem Musem porozmawiałem o tej kompozycji, do której warstwę tekstową napisał sam Zbigniew Książyk. Utwór z lekkim przymrużeniem oka mówiący o tym, że nie pieniądze czy bogactwo decydują o wyborze naszej nazwijmy to „drugiej połówki” tylko zupełnie inne czynniki. Że trochę człowiek powinien się nagimnastykować i pomyśleć jak zdobyć serce „ukochanej/go”. Utwór utrzymany w brzmieniach doskonale znanych z twórczości Brathanków folk-rock i country. To pokazuje korespondencję brzmieniową „Kantyleny Konwaliowej” z chociażby utworem „Mamo ja nie chce za mąż” z 2014 r. znajdującej się na płycie „moMtyle”. Tak się dba i pielęgnuje swoja tożsamość muzyczną.
Kasia Popowska jest utalentowaną wokalistką, autorka tekstów, kompozytorką koniec i kropka. Dziewczyna z gitarą jak o niej mówiono przy debiucie jest nieco ponad miesiąc przed wydaniem trzeciej solowej płyty. Album będzie nosił tytuł „Toast” a premiera odbędzie się 27 listopada br. Przypomnę jej dwa poprzednie krążki to „Tlen”(2016) oraz „Dryfy”(2017). Czas teraźniejszy to promocja trzeciego singla zwiastującego nowe wydawnictwo Kasi pt. „Powiedz Gdzie”. Wcześniej stacje radiowe otrzymały „Nim Potłuczemy Szkło” oraz „Nie Ma Nas”. Nowa propozycja artystki to gitarowe, lekko surowsze brzmienia niż poprzednie bo i tekst tego wymaga. Tu Kasia od początku swojej drogi muzycznej jest konsekwentna. Dopracowanie i dostosowanie brzmień to warstwy lirycznej by wszystko było jak najbardziej zbliżone do ideału. Piosenka mówi między innymi o konsekwencji swoich wyborów w życiu, rozumieniu swoich decyzji, weryfikacji z nazwałbym to przewartościowaniem pewnych życiowych poglądów. Jak mówi sama autorka „to spotkanie z samą sobą”. Niebagatelna role odgrywa teledysk do „Powiedz Gdzie”, no a tam gra metaforami, że palce lizać. Zegar bez wskazówek, książka(zeszyt) z białymi kartkami, polana a dookoła las na wzgórzu. To wylewanie wody na talerz…Kasiu wielbię Cię za te gry skojarzeniami etc. Już chcę tej płyty!!!
Robert Cichy niemal od zawsze kojarzony był i bardzo ceniony ze swojej solidności, pomysłowości, wykonania, fachowości jako kompozytor, aranżer, producent, gitarzysta. Tylko przypomnę dla tych co nie wiedzą: Ania Dąbrowska, Ania Rusowicz, Monika Brodka czy Urszula Dudziak maja sporo mu do zawdzięczenia. Kiedy wyszedł z drugiego a nawet trzeciego szeregu z pierwszym solowym albumem „Smack”(2018 r.) powiedziałem „nareszcie”(!). Robert w swoim debiucie od strony muzycznej zabrał nas do delty Missispi, gdzie blues ma swoje korzenie. Przeplatając to razem z rockowo-folkowymi dźwiękami ujął swoim wykonaniem, przesłaniem i przekonał Akademię Fonograficzną(gdzie też mam być przyjemność i zaszczyt być jej członkiem), która przyznała mu Fryderyka 2019 czyli najważniejszą muzyczną nagrodę w Polsce. Zwyciężył w kategorii „Album Roku Blues / Country”. Rok 2020 może być również udany dla niego jak i debiutancki 2018. Robert zasmakował wywiadów…autografów…wizyt w zakładach pracy i w nasze ręce oddał krążek „Dirty Sun”. Druga propozycja w dyskografii to 11 utworów. Są zaproszeni goście: Kasai, Mrozu, Sosnowski, Rahim. Bardzo ważnym elementem tego wydawnictwa, na co Robert zwrócił uwagę w wywiadzie to sesja zdjęciowa w Nowym Jorku autorstwa Lukasa Chmiela. Bo oto mamy na płycie brzmienia już związane z miastem, metropolia niż z prerią, odludziem o zupełnie innym charakterze i wymiarze, ale z zachowaniem korzeni i tożsamości muzycznej. Robert poszukuje po pięciolinii nowych brzmień za pomocą większej liczby instrumentów strunowych. Nie boi się nowych rozwiązań. Tu jest więcej rockowych mocniejszych akcentów o folkowym feelingu, szczyptą country bo z Missisipi do Nowego Jorku trochę kilometrów jest. Ta miejskość na „Dirty Sun” ukazuje człowieka z jednej strony wolnego, anonimowego, ze swoim zdaniem i pomysłem na siebie. Z drugiej daje do myślenia: dlaczego jest tyle agresji, przemocy wokół nas. Jak kształtują się społeczeństwa na świecie, jak człowiek jest niedoskonały, o carpe diem. Ta bardzo wyrazista forma wyrazu Roberta, jego odczuć, obserwacji zaśpiewana zarówno po polsku jak i po angielsku. Robert nawet postanowił miejscami zabawić się melorecytacją, co natychmiast przywołało moje skojarzenia z Crazy Town a nawet Public Enemy z Anthraxem, Aerosmith i Run DMC nie mówiąc o ICE T & Body Count. Piekielnie dobra płyta „Dirty Sun”. fot.AK
Projekt MANIA to pomysł i realizacja Anny Dobrzyckiej. Kompozytorka i autorka tekstów wydała właśnie EPkę pt. „Wiosna”. Ania do pomocy zaprosiła Mateusza Walczaka, z którym nadała piosenkom synth-popowe brzmienia nawiązując tym samym do lat osiemdziesiątych XX wieku. Miejscami słychać smaczki kojarzone z funky music, co miało miejsce blisko 40 lat temu, czasami kontrabas ma prawo pierwszeństwa, a i mocniejsza perkusja również nie chce być gorsza. Ania na pewno ma zaciętość w sobie by wejść level wyżej. Wierzę, że to zrobi bo oprócz tego ma pomysł na siebie. Wiem powtarzam się, ale na szczęście na swojej drodze spotykam właśnie takich ludzi, którym zależy by być lepszym każdego dnia zachowując swoją naturalność, normalność i szacunek dla innych.
Katarzyna Dąbrowska debiutowała w 2019 r. nagraniem „Dalej dalej” przy silnym wsparciu Jarosława Kidawy. Czas teraźniejszy przynosi kolejny utwór w dorobku Kasi – „Teraz siebie znam”. Tu pomocną dłoń wyciągnął znany kompozytor, producent, gitarzysta Red Lips – Łukasz Lazer. Pop-rockowa propozycja młodej wokalistki to optymistyczny utwór, mówiący o odwadze na spełnienie marzeń, przełamaniu obaw, strachu, gdzie nadzieja też ma swoje miejsce. Przechodząc szkolenia wokalne u Elżbiety Zapędowskiej, Moniki Urlik czy Kayah Kasia realizuje swoje muzyczne marzenia, bo po to są marzenie aby je realizować.
Vüjek Väsyl to można powiedzieć kontynuacja muzyczno-historyczna zespołu Cytadela, który był grupą nowofalową od 1987 r. Po rozwiązaniu kapeli Cytadela, w 2012 Tomasz Wasyłyszyn powołał do życia wspomniany Vüjek Väsyl. Aktualnie grupa promuje swój czwarty krążek w dyskografii pt. „Żyjemy Pod Wulkanem”. To jedenaście premierowych kompozycji, gdzie gitarowe brzmienie miejscami ciężkie, surowe przeplatają się z syntezatorami, gitarami akustycznymi, piano i…trąbką. Do tego rozmach produkcyjny nawiązujący do nowofalowych czasów(może coś z Talking Heads?). Porozmawiałem z Tomkiem zarówno o nowym materiale muzycznym zespołu jak i minionych czasach. Bo sporo jest słownych korespondencji „dziś-wczoraj”. Jest mowa o braku dziś ideałów, o szarości dnia codziennego, ale jest i przysłowiowa latarnia morska będąca bezpieczeństwem, ochroną, sygnałem, światłem by przejść przez wszystko bezpiecznie. Niełatwy to album z ciekawymi przemyśleniami wymagający skupienia w słuchaniu.
Alicję Sękowska część z Was może znać z telewizyjnych programów, gdzie przeprowadza wywiady z ludźmi z szeroko rozumianej Kultury a zwłaszcza muzyczne gwiazdy mają u niej pierwszeństwo. No, ale dziennikarstwo to jedno, a śpiewanie to druga pasja Alicji. Zaczynała w Studiu Piosenki w Opolu by w następnych latach śpiewać w chórkach Blue Cafe. Dziś kolejny raz zaskoczyła swoich odbiorców wypuszczając na rynek muzyczny swój kolejny singiel pt. „Inni”. Tu gościnnie u boku naszej wokalistki występuje gitarzysta Jack Moore i tu uwaga…..syn niestety zmarłego wybitnego gitarzysty, kompozytora Gary’ego Moora (hit „Still Got The Blues”). Ich wspólna piosenka to popowa propozycja z lekkim mrugnięciem oka do country music. Utwór „Inni” to opowieść o dwojgu ludzi, którzy pomimo różnic maja pewne cechy wspólne, czują tak samo, pragną spełniać marzenia naturalnie te muzyczne, które razem można realizować. Alicja widzi szklankę do połowy pełną i bardzo dobrze.
Przygotowanie, opracowanie, autor tekstów – Arkadiusz Kałucki.