Październik minął mi jeszcze szybciej niż wrześniowe dni. Tradycyjnie dużo rozmów, spotkań, wywiadów a poniżej wybrane informacje, recenzje z artystami czy autorami książek. To mogę powiedzieć był jeden dla mnie z „magicznych” miesięcy. Poznać osobiście i porozmawiać z niektórymi z nich, wydawało się być awykonalne. A tu proszę, jak się chce to można 🙂 Mogę Wam zdradzić, że Listopad równie jest imponujący w moich rozmówców. Także teraz nadrabiam zaległości, bo za parę dni kolejny wpis i też będzie się działo. Miłej lektury.
–
Z Piotrem Bukartykiem znamy się grubo ponad 20 lat. Niedawno powspominaliśmy sobie o minionych latach przy okazji jego albumu „Być może to wszystko”(2020). Płyta częściowo rozliczająca przeszłość, ale i niedawnych wydarzeń szeroko omawianych w mediach. To nie jest łatwy krążek w warstwie tekstowej. Bukartyk zresztą jest dla mnie „gigantem” w opisywaniu nie tylko rzeczywistości ale i emocji, które podkreśla melodiami. Potrafi oddać i zaprosić do swojego świata myśli, by następnie poprzez słowa „malować obrazy w naszej wyobraźni”. Album Bukartyka bardzo refleksyjny i potrzebny na dzisiejsze czasy.
–
Ostatni raz rozmawialiśmy o jego solowej twórczości w 2017 r. Wtedy ukazał się jego debiutancki album anglojęzyczny „Borderline”. Były lider i założyciel zespołu Bohema(oj dawne czasy) Piotr Lipka aktualnie promuje swój drugi krążek pt. „Na mnie już czas”. Leepeck bo takim pseudonimem funkcjonuje na naszej scenie muzycznej wspomniany muzyk, do realizacji swojego materiału zaprosił kilka znakomitości. Są m.in.: Natalia Przybysz, Wojtek Mazolewski czy Anita Lipnicka. Płyta zawiera 10 utworów w całości zaśpiewanych po polsku. W tekstach przewijają się motywy przebaczenia, miłości, samotności, tęsknoty oraz odniesień do innych rzeczywistości, wymiarów czy baśni. Jest melodyjnie, prosta forma wyrazu stanowiąca spójność z brzmieniami zakorzenionymi w bluesowym wymiarze, folkowej akustyce, zwiewnym popowym feeling’u czy rockowej tożsamości Leepeck’a. Album „Na mnie już czas” może być dla niektórych z was kosmiczną podróżą w głąb siebie, a tam może czekać „Alicja”, „Marsjanie”, „Carla” albo „Babie lato”. Leepeck i jego płyta na ten czas i moment jest w moim zestawieniu rocznym w Top 10. Piotr! Gratulacje!
–
Zespół Telescope debiutują w tym roku utworem „Bajka”. Są z Mazowsza. W sześcioosobowym składzie z Olą Sobotą na wokalu i autorka tekstów jednocześnie wypatrzyli przez „teleskop” miejsce dla siebie. Powiedzmy sobie szczerze, że jest „ciasno” a konkurencji multum i nie śpi. Mimo to, ze swoimi metaforami w tekstach jaki w teledysku towarzyszącemu piosence „Bajka” realizują swój autorski pomysł. Powoli małymi krokami, bez porywania się z motyką na słońce mają swój plan. Póki co, jest on skromny ale konkretny. Może to i dobrze, że się nie spieszą jak większość: tu, zaraz, natychmiast, pędem, na hura. Potrzebują większego repertuaru i grania koncertów, bo dziś jak nie grasz to nie zaistniejesz, a to jest bardzo ciężki temat w Polsce – koncerty. Ja daję im szansę, mogę poczekać nawet rok na płytę aby była do zaprezentowania szerszej publiczności a nie do postawienia w regale.
–
Krist Van D czyli Krystian Dobraszak od blisko 18 lat jest obecny na polskiej scenie klubowej. DJ, Producent, Remixer debiutował nagraniem „Fly with me”. Występował na wielu festiwalach muzycznych w tym i na słynnym „Sunrise Festiwal”. Jego nagrania od kliku sezonów wydaje prestiżowy hiszpański label z muzyką taneczną Blanco y Negro Music. Powiedzmy w ostatnim 1,5 roku Krist Van D pomimo „lockdown’u” dostarczył fanom dobrej i udanej imprezy trzy produkcje. Pierwsza to mega przebój lat 80 XX wieku „You’re a woman” z repertuaru Bad Boys Blue. Druga piosenka to „Miami”(ft. OMZ) a kolejną jest „Run away”(ft. Mina Joksimović). Naturalnie wszystkim kompozycjom towarzyszą remixy dla DJ-ów. Widać i słychać u Krystiana od kilku lat pewną stabilizację, opanowanie i przekładanie na muzykę zdobytego doświadczenia nie tylko za konsoletą, ale i tego w studiu nagraniowym. Bo to są dwie różne bajki, które Krist Van D rozróżnia i wie jak się w nich poruszać. Krystian, duże dzięki za rozmowę i jesteśmy umówieni na dłuższy wywiad.
–
Karolina Lizer rok temu brała udział w 57 KFPP w Opolu w konkursie „Debiutów”. A kilka tygodni temu ukazała się jej debiutancka upragniona płyta „Lśniąca. Łąkowe historie”. Znalazło się na niej 9 kompozycji o słowiańskiej duszy, folkowym charakterze, spokojnym nastroju, lekkie, zwiewne krótko mówiąc łąkowe i naturalne. W tekstach także nie mogło zabraknąć odniesień do natury pod każdą postacią. Mamy tutaj np. wilk, konie, koty by za chwilę usłyszeć dęby, topole, wierzby a nawet Karolina wspomina o jagodach czy nawet jeżynach. Płyta mówi także o czterech żywiołach w metaforyczny sposób dotycząca uczucia między dwojgiem ludzi, ale i tak „Matka Ziemia” jest najważniejsza. Album „Lśniąca. Łąkowe historie” to nie jest mainstreamowa produkcja. To wyjątkowy i subtelny krążek na wyciszenie, relaks, odpoczynek i doskonały na ucieczkę w „inny wymiar” od zgiełku, hałasu i otaczającej nas kakafoni. Karolina, gratulacje za odwagę i szczerą płytę od serca.
–
Ale się działo w ostatnich dniach. Tym razem od strony nie muzycznej a literackiej w intelektualną podróż zabrała mnie dziennikarka, prezenterka telewizyjna Kasia Zdanowicz. A wszystko za sprawą jej debiutu książkowego „Zawsze mówi, że wróci” (Wydawnictwo Czerwone i Czarne ). To jest książka o żonach himalaistów, które w rozmowie z Kasią opowiadają o życiu, gdy ich mąż/partner życiowy zdobywa najwyższe szczyty świata i jest bohaterem, a one w tym czasie mierzą się szarą codziennością. To nieustanna walka, poświęcenie z ich strony w związku by „on” realizował swoje pasje, marzenia, wyzwania. W 9 opowieściach 9 kobiet mówi szczerze o lęku, rozpaczy, czekaniu. Tu muszę zwrócić uwagę na fakt, że większość z polskich himalaistów, których żony zdecydowały podzielić się swoimi emocjami niestety zginęło w Himalajach. W książce Kasia Zdanowicz przeprowadza czytelnika poprzez pytania ze stanu ciekawości w stan współczucia. Z każdą przeczytaną stroną pojawiają się z tyłu głowy słowa i pojęcia doskonale nam wszystkim dorosłym znane jak: Empatia, Egoizm, Zawziętość, Adrenalina, Szczerość czy Pustka, której po starcie ukochanej osoby nie jesteśmy w stanie jej wypełnić. Nawet po wielu latach czy dekadach. Miejscami odnosiłem wrażenie, że jest mowa o wyścigu między samorealizacja a tolerancją. Kasia Zdanowicz zawarła także inne płaszczyzny towarzyszące jej rozmową. Na przykład to jak komunikowano się w latach 70 czy 80 XX wieku, a jak to jest w nowym stuleciu. Jak informowano ludzi o sukcesie czy tragedii w Himalajach. Trudno nie wspomnieć, że część z rozmówczyń Kasi wspinała się po górach, skałkach a nawet chodziły po jaskiniach. Stąd też są inne wyczuwalne emocje gdy opowiadały o śmierci męża wdowy nie mające nic wspólnego z górami. Gorąco polecam książkę Kasi Zdanowicz „Zawsze mówi, że wróci”, każdemu bez wyjątku. To kawał dobrego i rzetelnego dziennikarskiego rzemiosła, a śmiem twierdzić, że przysłowiowymi „Himalajami” w pracy Kasi było przekonanie do zwierzeń jej bohaterek, które zawsze były „w cieniu wielkiej góry”. Kasiu! Merci!
–
W ubiegłym tygodniu, w ciągu jednego dnia spełniłem swoje dwa realne marzenia. Poznanie i porozmawianie z Panem Markiem Ostrowskim było jednym z nich. Komentator tygodnika „Polityka”, Specjalista od spraw międzynarodowych, były Korespondent Polskiej Agencji Prasowej w Wielkiej Brytanii, Szwajcarii i…Francji od blisko dwóch lat promuje swoją kolejną książkę w biografii „Francuski sen”( Wydawnictwo Dialog) . Kiedy było spotkanie autorskie w Warszawie, które prowadziła Kasia Zdanowicz, niestety nie mogłem brać w nim udziału. No, ale jak mówi przysłowie „co się odwlecze, to nie uciecze” i nastała ta wielkopomna chwila. To książka mówiąca jak kształtowała się Francja na przestrzeni wieków z głównym naciskiem na czas od końca drugiej wojny światowej po dziś dzień. To mowa o Francji na arenie międzynarodowej, która niemal zawsze wypowiada się tak odmiennie od innych by się wyróżnić. Z jednej strony zostaje pokazana Francja spokojna, ostrożna(za prezydentury Jacques Chirac’a czy François Mitterranda), a druga strona medalu to ta dynamiczna, chętna do szybkiego działania, z fantazją, młoda(prezydentura np. Emmanuel Macrona). Trudno nie mieć skojarzeń „Francuskiego Snu” z „American Dream”. Francja opisana przez Pana Marka Ostrowskiego to Francja wg mnie, która „chce zjeść ciastko i mieć ciastko”. Tu przeszłość zadaje pytanie teraźniejszości – gdzie ta wielka Francja? Poprosiłem Pana Marka by na chwilę został reżyserem teatralnym i wystawił dwie sztuki, a także odpowiedział na moje kluczowe pytania – Czy dzisiejsza Francja jest bardziej rozważna czy romantyczna? O tym wszystkim rozmawiałem w programie „Kulturalne Mazowsze” 24.10.2021 w Radiu Płońsk 93.6 FM.
–
Z Ałbeną Grabowską minionego lata spotkałem się dwa razy. Obie rozmowy naturalnie dotyczyły jej książek „Tam, gdzie urodził się Orfeusz” oraz „Doktor Bogumił”. Teraz, jesienią nasza rozmowa dotyczyła książki „Doktor Anna”. I tu uwaga! Zarówno „Doktor Bogumił” jak i wspomniana „Doktor Anna” należą do trylogii Uczniowie Hipokratesa. Obie ukazały się nakładem Wydawnictwa Marginesy. W drugiej odsłonie wspomnianej serii Ałbena przybliża prawdziwą historię pierwszej polskiej dyplomowanej lekarki Anny Tomaszewicz-Dobrskiej. Pochodząca z Mławy bohaterka książki swoją edukację medyczną zdobyła na studiach w Zurichu. Towarzystwo Lekarskie w Warszawie nie chciało jej przyjąć do swoich szeregów by mogła praktykować, a jeden z profesorów podobno miał powiedzieć „(…)Sam pomysł by kobieta była lekarzem obraża Boga(…)”. To książka mówiąca o dobroci głównej bohaterki, jej mądrości i niewątpliwie odwadze. Jest uparta, zmierza do celu powoli, ale pewna siebie i swoich umiejętności. „Doktor Anna” to 7 rozdziałów przeplatanych 7 historiami związanymi z osiągnięciami ówczesnej XX wiecznej medycyny i nie tylko. Jest tu mowa m.in. o wynalazku Röntgena, Pasteur także podpisał listę obecności, a sam Charles Darwin także przyczynił się do innego patrzenia na medycynę. Drugi tom Uczniów Hipokratesa „Doktor Anna” na pewno uzupełnia wiedzę zwykłego czytelnika na temat stanu medycyny na początku XX wieku, myślenia ówczesnych lekarzy, jak kobiety były traktowane niemal pod każdym względem, jak zmieniał się świat i jego osiągnięcia naukowe, które przyczyniły się do rozwoju i postępu w leczeniu chorych. Trzeci tom przewidziany jest na przyszły rok. Ciekawe, co tym razem Ałbena Grabowska nam zaproponuje?
–
Krakowska formacja rockowa Alergen istnieje od 2005 r. Aktualnie mistrzowie melodyjnego rocka z elementami popu, świętują wydanie swojej trzeciej płyty w dyskografii – „Alergen III”. Spotkałem się z liderem, założycielem, kompozytorem i autorem tekstów Pawłem Nawrockim by nie tylko omówić nowe wydawnictwo Alergenu. To była rozmowa także o przeszłości i przyszłości, bo w tekstach na nowej płycie jest tylko napomkniecie o tym co było, a należy skupić się na przyszłości. Optymistycznie, do przodu, nie rozpamiętywać i zamartwiać się nieustannie. Relacje między dwojgiem ludzi, miłość i wszystko co się z tym tematem wiąże zawsze jest inspirującym tematem dla artystów. Każdy indywidualnie ma swoje własne spostrzeżenia, wnioski i tylko od jego pomysłowości jak to pokaże innym zależy sukces, mniejszy czy większy. Pawłowi to się udaje od 16 lat, ma swoją publiczność – w Anglii też(!)gdzie występowali w słynnej sali koncertowej O2 w Londynie. Lekko, świeżo, melodyjnie prezentuje się nowa płyta „Alergen III”. Sympatyczne nuty na jesienne wieczory mnie akurat przekonały. Paweł dziękuję za rozmowę.
–
Sara Jaroszyk należy do grona tych młodych wokalistek w naszym kraju, który wg mnie należy się więcej uwagi. Debiutowała solową płyta w 2018 r. „Światłocienie” i doskonale została przyjęta nie tylko przez dziennikarzy muzycznych. Ponadto, Sara jest doskonale znana z udziału w wielu projektach muzycznych m.in. P.Unity(dostała nominacje do nagrody „Fryderyka” za album „Pulp”); występowała u boku samej Rosalie czy zespoły Rasmentalizm. Rok 2021 jest bardzo ważny w życiu Sary, bo właśnie ukazała się jej druga solowa płyta „Neowise”. Na jej temat będę dopiero z Sarą rozmawiał, natomiast teraz spotkaliśmy się aby porozmawiać o nagraniach singlowych promujących wspomniane wydawnictwo. Ależ mamy tu do dyspozycji R&B z najwyższej półki i to tej bliskiej Stanów Zjednoczonych. Single „Ciemność”, „Po co?”(ft.Skip) czy „Spójrz”(ft.Jarecki) to emanacja seksualności, tajemniczości, pokusy i kobiecej pewności siebie uzupełnionej wrażliwością. Te piosenki mają „duszę”. Więcej na pewno napisze przy albumie. Póki co, polecam wam Sarę i jej twórczość.
–
W moim prywatnym zestawieniu młodych, zdolnych, utalentowanych wokalistek Izabela Szafrańska jest w Top 5. Wszechstronna wokalnie jak i muzycznie ma w swojej biografii udział The Voice Of Poland. Nagrała ze swoją siostrą bliźniaczką płytę tworząc zespół El Saffron, a jako solistka w 2019 r. wydała debiutancki krążek „Z Bursztynu”. Kilkanaście dni temu spotkaliśmy się już nie przez skype’a, a osobiście przy kawie by porozmawiać o nowym singlowym utworze Izy – „Szukam miłości”. Jest gitarowo, akustycznie, nastrojowo bez krzyku i agresywności. Jak mówi i śpiewa w piosence artystka „My jesteśmy nieskończonym źródłem miłości” oraz to, że „nie możemy uzależniać swojego szczęścia czy swoich wartości od innych otaczających nas osób”. Utwór wpasował się w jesienną aurę, ale w pozytywnym tego słowa znaczeniu dając odbiorcy dużo ciepła.
–
Pyk! i tuż po oficjalnej premierze singla „Wracam sam”(5.10.2021 r.) Filip Lato był moim gościem w programie „Warto Posłuchać”. Ależ ten chłopak jest rozrywany przez media. Talent ma, pomysły na siebie też i regularnie wszystko realizuje krok po kroku. Uczestnik The Voice Of Poland oprócz śpiewania potrafi grać na gitarze i fortepianie. Ma na swoim koncie album „Halo Ziemia”(2018 r.). Tuż przed gorącą premierą radiową Filip w sieci zamieścił swoją interpretację mega-hitu „Byłaś serca biciem” z repertuaru Andrzeja Zauchy. Był to wyraz hołdu wybitnemu polskiemu wokaliście, którego niestety nie ma wśród nas od 30 lat. Nowy singiel „Wracam sam” jest bogatą i przestrzenną w brzmienia popową kompozycją. Melodyjnie, zdecydowanie, stanowczo Filip śpiewa m.in. o oddaleniu się od siebie w związku – „(…)jestem na końcu listy twoich spraw(…)”. To piosenka także o stawianiu wspólnym priorytetów życiowych, zagubieniu się w ich realizacji, braku dialogu w związku, który doprowadził do konfliktu, do bycia na rozdrożu życiowym. Trudnie nie odnieść wrażenia, że tu mężczyzna „tęskni za stabilnością”. Lato Jesienią w pełni zasługuję na waszą uwagę. Filip – DZIĘKI!
–
Autor tekstu, fotografii, opracowanie, przygotowanie: Arkadiusz Kałucki