Sierpień 2021 – wywiady dla POP Radia / Radia Płońsk / Wasze Radio FM

Sierpniowe dni i tygodnie były równie intesywne jak minione miesiące 2021 r. Naturalnie tu tylko prezentuję obszerniejszy fragment tego co przygotowałem dla słuchaczy programu „Warto Posłuchać”. Swoje nowe oblicza muzyczne zaprezentowały m.in. Alicja Sekowska czy Natalia Kwiatkowska z zespołu Cheap Tobacco. Znalazłem również czas na przeczytanie nieoficjalnych biogrfaii takich artystów jak: Harry Styles, Billie Eilish czy BTS!

Alicja Sękowska fot.AK

Jesienią 2020 r. Alicja Sękowska(dziennikarka Tvp Kobieta, Tvp Info) zadebiutowała nagraniem „Inni”. Gościnnie w utworze tym wystąpił Jack Moore syn niestety nieżyjącego już multiinstrumentalisty Gary’ego Moora! Przez skype’a rozmawiałem z Alicją o jej debiucie a kilkanaście dni temu spotkaliśmy się już normalnie. Była kawa i rozmowa o…drugim utworze, który trafił do stacji radiowych pt. „Nie śpię do rana”. Uspokajam, Alicja przyszła wyspana. Kompozycja należy do Tomka Luberta(Virgin, Video) a słowa do Patrycji Kosiarkiewicz(Sound N’Grace, Kombi). Produkcją kompozycji zaopiekował się Chris Aiken. W istnie letnim, wakacyjnym i piekielnie melodyjnym songu odnajduje się Alicja Sękowska. Piosenka o zakochaniu, ale tym początkowym kiedy człowiek się unosi lekko nad ziemią i mógłby przy okazji góry przenosić. No a refren w piosence natychmiast zostaje w głowie. Doskonała propozycja na nie tylko na wakacyjne dni, tygodnie czy miesiące, ale na cały rok, bo każda pora roku jest dobra aby się zakochać. Fajny, kolorowy lekki pop music. Ja zaczynam grać.

Natalia Kwiatkowska z Cheap Tobacco fot.AK

Z Natalią Kwiatkowską liderką i wokalistka zespołu Cheap Tobacco spotkałem się aby porozmawiać o nowej piosence grupy „Zobaczmy siebie”. Znana z blues-rockowej odsłony grupa teraz nieco zmieniła swój charakter zachowując tożsamość. Jest o wiele bardziej dynamicznie, energetycznie, z życiem i z nutą przebojowości. Niby oni a jednak inaczej. Miałem uśmiech po pierwszym przesłuchaniu, mam i po dziesiątym. Mnie czegoś takiego brakowało. Piosenka zaśpiewana po polsku z mądrym przesłaniem a przy tym muzycznie rockowe granie aż chce się zatańczyć. Zresztą zupełnie nowy materiał zespół Cheap Tobacco częściowo zaprezentował na minionym Pol’and’Rock Festiwal. To idealne miejsce na przetestowanie swoich muzycznych pasji i obserwacja jak można być odebranym. Ja osobiście miałem i mam skojarzenia z częściową dyskografią grupy Garbage w połączeniu z solową karierą Gwen Stefani. Piosenka „Zobaczmy siebie” powinna wam towarzyszyć przynajmniej raz dziennie. U mnie gra. Natalia dziękuję!

Three Of Us fot.AK

Dużymi krokami zbliża się konkurs „Premier” podczas zbliżającego się 58 Krajowy Festiwal Piosenki Polskiej w Opolu. Trio Three Of Us (Ewa, Romek i Tomek) są absolutnymi debiutantami 2021. W styczniu do stacji radiowych trafiła ich premierowa kompozycja „Szklany Sufit”. Za muzykę odpowiada Marcin Kindla natomiast za warstwę tekstową Wojciech Byrski. Mając już na starcie takie wsparcie to może wróżyć tylko „dobrze” na przyszłość. Uczestnicy programu telewizyjnego „Bitwa na głosy” wstrzelili się z piosenką „Szklany sufit” w popową niszę zaszczepiając dodatkowo polskiemu słuchaczowi nowoczesny odcień country. To aksamitne i pełne wdzięku połączenie dźwięków jest w postaci finalnej bardzo dynamiczne, melodyjne i łatwo wpadająco w ucho utworem, które wg mnie jest pewnym kandydatem do przeboju roku 2021. Konkurencja podczas festiwalu w Opolu będzie bardzo wyrównana, to pewne. No, ale jak śpiewają Three Of Us trzeba dążyć do realizacji marzeń, przełamywać kolejne bariery by odnieść sukces i wygrać „Premiery”. Do występu na deskach opolskiego amfiteatru, kolebki polskiej piosenki pozostało kilka tygodni, a już Ewa, Romek i Tomek spełnili pierwsze marzenia. Mają debiut fonograficzny za sobą. Kolejne singlowe nagrania trafiły do stacji radiowych i są prezentowane m.in. cover grupy 2+1 „Wielki mały człowiek”(1984 r.), któremu nadali „nowy garnitur”. I wspomniany Festiwal to trzecie marzenie. Całe szczęście, że wszyscy są świadomi tego gdzie są, w którym miejscu. Z pokorą i pewnością siebie podchodzą do życia wiedząc, że codzienność raz bywa taka, że jesz przysłowiowy „chleb z masłem” a innym razem „truskawki popijasz szampanem”. Ewo, Tomku i Romku – dalej uwalniajcie muzyczne marzenia. DZIĘKI!

Dominika Płonka fot.AK

To jest solowy debiut wokalistki, która od kilku lat działała na polskiej scenie muzycznej, udzielając się w wielu projektach o najróżniejszym charakterze. Razem z bratem (Dafeat) tworzyli dobrze funkcjonujący tandem i nadal się wspierają, ale czas teraźniejszy postawił Dominice nowe wyzwania. Dominika Płonka bo o niej wspominam, wychodzi z cienia i jako solistka dostarczyła do stacji radiowych dwie kompozycje. Oba utwory są osadzone w brzmieniach r’n’b’, soul o bardzo ujmującym klimacie i zachęcającym do kolejnego posłuchania. Kompozycje „Ciemno, Gorzko, Twardo” oraz „Czy wyjechałaby?” to preludium przed czekającą nas raczej EP’ką niż całym krążkiem, ale nigdy nic nie wiadomo. Inspiracjami muzycznymi Dominiki są m.in. Kali Uchis czy Jorija Smith. Co warto jeszcze odnotować? Że pierwszy raz Dominika Płonka śpiewa po polsku i wyszło bardzo przyjemnie, naturalnie, prawdziwie i logicznie. Z Dominiką Płonką spotkałem tuż przed jej wylotem na studia do Holandii i na dodatek to był jej pierwszy wywiad radiowy(!). Wie co mówi, chce mówić, potrafi wyrazić myśli i wie jak korzystać z doświadczenia starszych kolegów z branży muzycznej, a ma od kogo czerpać wzorce, oj ma! Dominika dziękuję i do zobaczenia!

Marta Baum fot.AK

Czy Marta Baum jest „Królową balu”? No ba! Wielokrotnie to udowadniała podczas prowadzonych imprez m.in. w warszawskim klubie SPATiF. Marta jest nie tylko wokalistką, kompozytorką, songwriterką, ale i doskonale radzi sobie za konsoleta jako DJ. Podczas występów towarzyszą jej nie tylko wizualizacje wzbogacające prezentowana muzykę. To także teatralno-performerskie występy zaproszonych gości aby bawiący się nie tylko chłonęli nuty do tańca, tylko po imprezie zapamiętali „coś więcej” by przyjść na kolejny występ Marty. Nagranie „Królowa balu” jest jej fonograficznym debiutem, które wzbogaca także klubowy remix autorstwa MoonDeck’a. Kompozycja od strony muzycznej nawiązuje do brzmień lat 80 XX wieku a od warstwy tekstowej mówi o podążaniu za swoimi marzeniami, pragnieniami. To również mowa o kobiecie niezależnej, która sama decyduje nad tempem swojego życia, która ma swój cel i realizuje go wtedy kiedy ona zechce. Nikt inny. Debiut Marty Baum jest dla mnie intrygujący i czekam na cały album Marty, a ten jak się dowiedziałem będzie miał premierę najprawdopodobniej w karnawale 2022. Marta, bardzo dziękuję za rozmowę z uśmiechem.

Cris Mili fot.AK

Cris Mili to pseudonim artystyczny Aleksandry Rosińskiej. Jako dziecko w latach 90 zagrała w serialu „Ekstradycja” u boku samego Marka Kondrata. Dziś mając dowód osobisty w kieszeni debiutuje na polskiej scenie muzycznej już dwoma nagraniami. Pierwszym była kompozycja „Deszcz” a ta najnowsza to „Miasto grzechu”. Oba utwory od strony muzycznej znacząco różnią się od siebie. Pierwszy „Deszcz” to pop alternatywny z delikatną domieszką latino, lekki, zwiewny o akustycznym zabarwieniu z kobiecym wdziękiem. Druga piosenka „Miasto grzechu” to już z pazurem o rockowym charakterze adekwatnym do warstwy tekstowej. Ola bardzo dużo w obu piosenkach porusza się i wykorzystuje metafory np. lalka, deszcz, miasto. Po szczegóły odsyłam do oby utworów. Będzie sporo pokus, czasami słońce a czasem deszcz. Będzie mowa o taki zastoju człowieka bo jest mu wygodnie i dobrze. Nie chce się ruszyć by zrobić postęp, polepszyć swoją pozycję. Już nie wspomnę, że najważniejszy jest święty spokój. Olu, gratuluję debiutu fonograficznego. Dziękuję.

Królowie K-Popu! Na pewno BTS są zjawiskiem na globalną skalę. Mają na swoim koncie coraz więcej międzynarodowych nagród muzycznych, a ich albumy biją rekordy popularności. Od kilku tygodni dostępna jest w Polsce zaktualizowana i uzupełniona o nowe treści nieoficjalna biografia zespołu. Jej autorem jest Adrian Besley, a tytuł brzmi „BTS. Koreańska fala” (Wydawnictwo Słowne). Dzięki tej książce poznacie historie wszystkich członków grupy – od debiutu w 2014 r. po światową sławę. W tekstach i muzyce dominuje poszukiwanie prawdy niż poklask. Przezwyciężają trudy i rozczarowania. Umiejętnie łączą prywatne i publiczne „Ja”. Udowadniają milionom młodych ludzi, że utożsamiają się z ich problemami. Inspirują i przynoszą pocieszenie.

Harry Styles był wokalistą boys bandu One Direction w latach 2010-2016 i według mnie najlepiej ze wszystkich członku grupy spożytkował swoją popularność jako solista. Jest piosenkarzem, autorem tekstów, muzykiem, modelem, aktorem i producent filmowy. Ponadto, został także ikoną mody i ambasadorem legendarnej marki Gucci. Ukazała się książka Danny’ego White’a pt. „Harry Styles. Nieautoryzowana biografia” (Wydawnictwo Słowne). To ten sam autor, który napisał książki „One Direction 1D. Tacy właśnie są”. Harry Styles ma na swoim koncie dwa krążki studyjne: „Harry Styles” (2017) dociera na szczyt sprzedaży płyt w UK, Australii czyi, Irlandii. Druga płyta to Fine Line(2019) która w dniu premiery zadebiutowała na 1 miejscu listy sprzedaży płyt w Stanach Zjednoczonych. Książka „Harry Styles. Nieautoryzowana biografia” to historia artysty od dzieciństwa aż po szczyt sławy. Autor Danny White odtworzył w niej szczegóły rozpadu One Direction i drogę Harry’ego Stylesa do zbudowania od nowa swojego wizerunku jako solisty. Artysta urzeka naturalnością, charyzmą i wyrafinowaniem – jego profile w mediach społecznościowych śledzi ogromna liczba fanów jednak ma do tychże mediów spory dystans.

Bez dwóch zdań Billie Eilish jest niekwestionowaną gwiazdą alt popu i jednocześnie najsłynniejszą nastolatką świata. Książka „Billie Eilish. Jak buntowniczka została królowa alt popu” (Wydawncitwo Słowne) jest skierowana do młodego odbiorcy (12+). To jej nieoficjalna biografią, ale wspomniani czytelnicy otrzymują rzetelne informacje, z życia Billie Eilish, fascynujące fakty, sekrety, inspirujące cytaty i co ważne zachwycające zdjęcia. Ta książka to niezwykła podróż do świata gwiazd. Poznajemy Billie niemal od podszewki, jej wyjątkowy styl i przekonania. Czytelnicy 12+ dowiedzą się, jakim wyzwaniom musiała sprostać w drodze ku pierwszym sukcesom, i odkryją jej życiowe cele. A na końcu książki jest test i przekonacie się czy jesteście największymi fanami Billie Eilish na świecie!
Od 2015 roku urodzona w Los Angeles gwiazda alt popu wydała na światło dzienne dwa studyjne albumy: „When We All Fall Asleep, Where Do We Go?”(2019), „Happier Than Ever” (2021). Stacje radiowe na całym świecie grają do dziś jej singlowe kompozycje m.in. „Wish You Were Gay”, „When the Party’s Over”, „All the Good Girls Go to Hell” czy „Bad Guy”. W styczniu 2020 r. Billie Eilish otrzymuje 5 statuetek Grammy! Ponadto, nagrywa piosenkę „No Time No Die” do najnowszego filmu o Jamesie Bondzie stając się najmłodszą artystką, która dostąpiła zaszczytu zaśpiewania do tej słynnej serii o agencie 007. Resztę faktów i osiągnięć znalazło się we wspomnianej książce przeznaczonej dla czytelnika 12+.

Przygotowanie, opracowanie, autor tekstów, autor zdjęć: Arkadiusz Kałucki

Maj 2020 – wywiady dla POP Radia, Radia Płońsk i Wasze Radio FM

01.Arek_JA_2020_RP_WRFM_POPaOj ten Covid-19 wywrócił świat do góry nogami w każdej dziedzinie naszego życia. Ciąg dalszy moich owocnych rozmów z artystami z najróżniejszych obszarów muzycznych kontynuowałem poprzez Skype’a. Kiedy będą to spotkania przy kawie? Soczku? Herbacie? Ciężko powiedzieć. Póki co, wywiady przeprowadzam przez komunikatory 🙂 A poniżej spory wycinek mojej pracy, który przypomnę najpierw jest opublikowany na moim kocie na Instagramie. Miłej lektury.

 

 

 

01.Darek Jaron w RP_2020a

Dariusz Jaroń i Ja fot.AK

Polecam zdecydowanie książkę Dariusza Jaronia pt. ”Skoczkowie. Przerwany lot” (@wydawnictwo_marginesy). To doskonała podróż w czasie. Przenosimy się dzięki Darkowi do okresu międzywojennego oraz samej II wojny światowej. Poznajemy losy i historię wybitnych sportowców tamtych czasów w narciarstwie: Bronisława Czecha, Stanisława Marusarza i Heleny Marusarzównej. Wszystko jest opowiedziane chronologicznie, z pietyzmem a wszystko ozdobione zdjęciami z tamtych lat. To zdecydowanie książka o Tatrach, Sporcie i Historii Polski. Na pewno przyszli adepci sztuki dziennikarskiej chcący zajmować się sportem muszą koniecznie ją przeczytać a nawet mieć w swoich zbiorach. To potężna dawka informacji, którą trzeba znać jeśli myśli się o pracy w dziennikarstwie sportowym. Poza tym, Darek pokazuje naszych bohaterów ze wszystkich możliwych stron, a kilka słów jest wspólnych dla całej trójki to: wszechstronność (ułatwi im funkcjonowanie podczas wojny); ogromny szacunek do drugiego człowieka; bycie pomocnym dla innych kosztem swoich ambicji; niepoddawanie się, nie ma miejsca na rezygnację tylko trzeba walczyć; uczciwość do bólu. Bo to, że cała trójka kochała Tatry jest oczywiste. Całość czyta się z zapartym tchem.

02.Route11 POPa

Martin Czerwiński(z Route 11) i Ja fot.AK

Trójmiejska młoda formacja Route 11 dość często rotuje swoim składem personalnym. Kiedy usłyszałem utwór „Dobrze mi z tym” i poprosiłem o wywiad, to Martin Czerwiński w dniu rozmowy powiedział, że właśnie zespół opuścił wokalista śpiewający wspomnianą kompozycję. Jeżeli to tak ma wyglądać dalej to czarno to widzę. Musi być stabilizacja w zespole by normalnie funkcjonować, skupić się na swojej pracy. Na szczęście oni to wiedzą i pozostaje trzymać kciuki. A sama piosenka „Dobrze mi z tym” jest bardzo optymistyczna, słoneczna, gdzie zaufanie, szczęście czy zauroczenie drugą osobą daje nam przysłowiowy „wiatr w żagle”. Całość o funk-rockowym charakterze idealnie pasuje do wiosenno-letnie pogody. Bardzo jestem ciekaw najbliższej przyszłości Route 11, oby nie zbłądzili bo mają potencjał.

03.MoMo w POP radio a

MoMo i Ja fot.AK

MoMo po wydaniu w 2019 r. albumu „Różowy/Niebieski” wypuszcza czwarty singiel promujący wspomniane wydawnictwo. Utwór „Pies”, to opowieść o samotności drugiego człowieka, który błąka się po świecie szukając miłości, wierności, ciepła, bliskości. Tu koniecznie trzeba obejrzeć video-clip, gdzie jest zawarte mnóstwo metafor. Powalone drzewo jako symbol rodziny, ciepła, schronienia mówi o czymś czego już nie ma. Płot oddzielający jednego czworonoga od drugiego można potraktować dwojako. Z jednej strony jako formę zamknięcia, uwięzienia by być wolnym i swobodnym a z drugiej strony po bolesnym rozstaniu, zranieniu zamykamy się w sobie i stajemy się nieufni, ostrożni w działaniu. Całości nadaje smaczku czarnobiały teledysk, co jest nawiązaniem do nostalgicznych czasów filmowych, gdy kolor dopiero wchodził do X Muzy. Teledysk nakręcony został w Naszej Polanie. Na koniec wspomnę, że będzie jeszcze jeden singiel z albumu „Różowy/Niebieski”, Ale wszystko w swoim czasie. Aniu dziękuję jak zawsze za miłą rozmowę.

04.Manchester_POPa

Maciej Zadykowicz(Manchester) i Ja fot.AK

Zespół Manchester ma na swoim koncie przeboje „Dziewczyna gangstera”, „Lawendowy” czy „Zapominanie”. Od 2006 r. kiedy założyli oficjalnie działalność w Toruniu nagrali i wydali trzy studyjne albumy, a czwarty jest w trakcie realizacji. Kilka dni temu poprzez łącza skypowe porozmawiałem z nowym wokalistą toruńskiej formacji – Maciejem Zadykowiczem. Chłopak ma piekielnie trudne zadanie do wykonania by zastąpić poprzedniego wokalistę, ale nie być jego kopią a nowym rozdaniem z zachowaniem charakteru i tożsamości Manchesteru jaki znamy. Siłą rzeczy będzie porównywany do poprzednika, tego nie da się uniknąć. Tak samo było z nowym wokalistą Myslovitz po odejściu Artura Rojka, tak było w INXS kiedy Michaela Hutchence popełnił samobójstwo i szukano wokalisty. Można mnożyć takich przykładów w historii muzyki, ale dziś nie o tym. Aktualnie Manchester promuje bardzo energiczne nagranie „Bo życie ma smak!”, ale ja rozmawiałem o ich poprzedniej kompozycji „20 lat” będącej balladą rockową, która według mnie jest potwierdzeniem, że Maciek nadaje nowego oblicza grupie i jest autentyczny. Poza tym, to piosenka bardzo osobista napisana przez mojego rozmówcę, co jest mocnym atutem, że nie tylko potrafi śpiewać ale i pisać teksty. Maćku, dziękuję i mam nadzieję do zobaczenia i usłyszenia przy całym albumie.

05.Igor Herbut POPa

Igor Herbut i Ja fot.AK

Igor Herbut jest Wam na pewno doskonale znany z zespołu LemON. Czas teraźniejszy przynosi nam jego pierwszy solowy album. Aż osiem lat czekaliśmy na to wydarzenie i mówię z czystym sumieniem – BYŁO WARTO!!!WARTO POSŁUCHAĆ!!! Płyta nosi tytuł „Chrust”. Jest emocjonalna, szczera, wzruszająca i bardzo obrazowa by nie powiedzieć jak ścieżka filmowa. Igor zaprasza nas do swojego świata, który już od roku zaczął wyglądać zupełnie inaczej, jaśniej, radośniej, optymistycznie bo urodził mu się syn. Tam kilka piosenek to jest wręcz o tym stanie miłości ojcowskiej. Ognisko domowe, rodzina, miłość i muzyka zagrana na pianinie Igora sprawi, że nie pozostaniecie obojętni na opowiedziane historie. Ta płyta porusza serce. Muszę wspomnieć o niesamowitej interpretacji absolutnego klasyka polskiej piosenki „Karkowski spleen” Maanamu. Bardzo trudnego zadania podjął się Igor i podobnie jak zrobiła to Natalia Przybysz na swojej płycie, nadał piosence nowe znaczenie, bo oto chodzi śpiewając na nowo stare przeboje. Mega!!!! Czy to już może być Płyta Roku 2020? Na pewno jedna z kandydatek. To mocny muzyczny akcent tej Wiosny.

06.Bovska POPa

Bovska i Ja fot.AK

Bovska ma na swoim kocie albumy „Kaktus”(2016), „Pysk”(2017), „Kęsy”(2018) oraz ten najnowszy „Sorrento”. Tradycyjnie Magda pracowała nad nowym materiałem z Janem Smoczyńskim(aranżacje, kompozytor, producent). Oni rozumieją się doskonale i co moim zdaniem jest ważne – inspirują się nawzajem. Ponownie Bovska zaskakuje brzmieniowo i kompozycyjnie. Jest łagodniej, subtelniej, a przede wszystkim melodyjniej bez ostrych, dropowatych i intensywnych brzmień. W warstwie tekstowej Bovska mówi o miłości, która ma swoje jasne i ciemne strony. Raz jest dojrzała, romantyczna a z drugiej strony pokazuje swoją niedoskonałość. Tu także mamy bardzo intymne zwierzenia przeplatane licznymi pytaniami o wolność w związku, szukanie drogi na przyszłość. Na koniec wspomnę o jednym kluczowym aspekcie płyty – okładka. Kolaż, gdzie na jedną twarz Bovskiej nakładają się nieregularne kształty, kolejnych części, inaczej ułożonych tworzących następną twarz tylko trzeba tak jakby ją samemu ułożyć. Tu chodzi o przywdziewanie przez nas, ludzi drugiej maski w zależności od sytuacji. Bovska mówi o dwoistości ludzkiej natury. Album „Sorrento” polecam!

07.Coals_2020_w POP RadioA

Coals i Ja fot.AK

Duet Coals wiosną 2020 wypuścił na światło dzienne swój drugi album w dyskografii pt. „Docusoap”. Katarzyna Kowalczyk i Łukasz Rozmysłowski tworzący Coals na nowym krążku dostarczają nam mnóstwo odważnych i kreatywnych rozwiązań muzycznych. To nie tylko sample i zapożyczenia z muzyki folkowej, dream pop czy R&B, to także modulowanie, przekształcanie wokali Kasi, a nawet Łukasza(w „Sleepwalker”), który z mojej wiedzy pierwszy raz się udzielił wokalnie. Taka sytuacja. To żonglowanie konwencjami a przy tym zawartymi emocjami w tekstach Kasi uruchamia w słuchaczu wyobraźnię i pełno skojarzeń, obrazów. Mam na myśli np. Muzeum Sztuki Nowoczesnej „gdzieś w nieokreślonym miejscu”, gdzie zwiedzający wchodząc do każdego pomieszczenia aby go zobaczyć co jest w środku wchodzi nijako do piosenki. I tak jest z każdą kolejną salą. Cały budynek to album, pomieszczenia w środku to wszystkie zawarte piosenki. Caols ze swoim krążkiem „Docusoap” powaliło mnie tą innością i oryginalnością. Nie jest to płyta z przebojami, a innym wymiarem i spojrzeniem na kompozycje w niebanalny sposób. Wymagająca pozycja muzyczna, ale WARTO POSŁUCHAĆ!!!

08.Kasia Jasiolek w RP_2020a

Katarzyna Jasiołek i Ja fot.AK

Książka „Asteroid i Półkotapczan” (Wydawnictwo Marginesy) autorstwa Katarzyny Jasiołek, to doskonałe kompendium wiedzy na temat kształtowania się polskiego wzornictwa powojennego. Z zapartym tchem czytałem jak zdeterminowana w działaniu była Wanda Telakowska by przywrócić do użytku publicznego po wojnie polskie wzory na ceramice, szkle, tkaninach. Jak pokazać światu, że Polskie meble, oświetlenie(lampy, żyrandole) mogą śmiało konkurować z innymi. Nie sposób nie wspomnieć o problemach z surowcami jakich brakowało naszym artystom by mogli w pełni pokazać swój talent. Pokazane są braki komunikacyjne między artystą a fabryką produkującą towar i to na przestrzeni dekad! Brak zatrudnienia fachowców w fabrykach, zakładach rzemieślniczych. Poszukiwanie artystów po wojnie poprzez polskie ambasady też ma swoje miejsce we wspomnianej książce. Katarzyna Jasiołek krok po kroku uświadamia czytelnikowi jak wzornictwo niemieckie odziedziczone po wojnie(fabryki, wzory etc.) były stopniowo zastępowane polskimi wzorami ludowymi(na początku naturalnie) dopóki nie wykształciła się ponad setka artystów. Na koniec powiem, że ta książka jest zapisem walki fantazji z pragmatyzmem. Wydawnictwo w sam raz dla tych, którzy myślą o studiowaniu na Akademii Sztuk Pięknych, ale i miłośnicy grafiki też coś tu znajdą dla siebie. To historia polskiego designu.

09.StefskiAndHutch w POP Radio_2020

Stephane Włodarczyk(Stefski & Hutch) i ja  fot.AK

Duet Stefski & Hutch pięć lat kazał czekać na swój debiutancki krążek. Album nosi tytuł „Piosenki z kraju Apokalipsy”. Stephane Włodarczyk i Tomasz Bogacki w dziesięciu kompozycjach jakie składają się na wspomnianą płytę zawarli mnóstwo najróżniejszych emocji muzycznych. To szeroki przekrój ich muzycznych poszukiwań, gdzie ryzyko, ciekawość w połączeniu ze szczerością i świadomością wywołuje u odbiorcy skojarzenia z rock’n’rollem, rockiem, bluesem, funky, indie-pop czy wręcz bałkańskimi zapożyczeniami(„Ostatnia noc”). Ważną cechą albumu jest, że ponad połowa nagrań zaśpiewana została po polsku(!), bo Stephane miał wątpliwości czy aby na pewno to będzie dobre rozwiązanie. Stephane – tak trzymać! Wśród tych polskich utworów jest cover, zaskoczenie – interpretacja hitu Andrzeja Zauchy „Wymyśliłem Ciebie”. Ja mam swojego faworyta w postaci piosenki „Taki sam” mówiącej o dwoistości ludzkiej natury. Ciekawy album, gdzie są zachwiane a miejscami zburzone pewne prawidłowości jakie znamy w innych piosenkach granych przez stacje radiowe czy telewizyjne. No, ale to prawo artysty do przyjmowania takich form i środków wyrazu jaki uważa za słuszny by wyrazić swoje zdanie, podkreślić przekaz czy myśl. To WY słuchacze, odbiorcy zdecydujecie czy Wam to przypadnie do gusty czy nie. Dodam, że duet Stefski & Hutch doskonale wypada na koncertach….nie tylko akustycznych, dlatego jak wszystko wróci na normalne tory(mam nadzieję) to proszę koniecznie się wybrać na ich muzyczne spotkanie.

10.EG_KS_w POP Radio_2020

Kuba Sienkiewicz(Elektryczne Gitary) i Ja fot.AK

Zespół Elektryczne Gitary nagrał nowy album pt. „2020”. Z jej niekwestionowanym liderem, wokalistą, autorem tekstów i kompozytorem Kubą Sienkiewiczem porozmawiałem o tej wyjątkowej płycie. Pierwszy raz w historii Elektrycznych Gitar produkcją płyty zajęła się osoba spoza grupy, która nadała nowego oblicza zespołowi. Za sprawą producenta, Sławka Pietrzaka pierwszy raz album EG ma miejscami charakter elektronicznego popu inteligentnie połączonego z akustycznymi aranżacjami, gitarowej charyzmy przy zachowaniu tożsamości muzycznej wypracowanej przez Kubę Sienkiewicza i spółkę przez blisko 30-lat. Ten ruch ze strony zespołu wymagał na pewno zaufania i odwagi, ale Sławek Pietrzak to nie nowicjusz na polskiej scenie fonograficznej więc wszyscy spali spokojnie. Na płycie jest 12 premierowych kompozycji o najróżniejszej tematyce od miłosnych potyczek po polityczne zakamarki współczesnego świata. Ponadto, są jeszcze dwa bonusy : „Dzieci” i „Człowiek z liściem” nagrane w zupełnie nowych aranżacjach na rok bieżący, którymi Kuba Sienkiewicz zawsze lubi się bawić podczas koncertów. Elektryczne Gitary i płyta „2020” jest bardzo ciekawym doświadczeniem w dotychczasowej karierze zespołu, bo to jest propozycja skierowana do młodego i nowoczesnego odbiorcy, ale pamiętając o swoich wiernych fanach EG.

11.DJ_RP_2020_Himalaisci

Dariusz Jaroń fot.AK

Kilkanaście dni temu rozmawiałem z Dariuszem Jaroniem o jego książce „Skoczkowie. Przerwany lot”. Teraz z tym gentelamanem słowa pisanego i mówionego odbyłem blisko godzinną rozmowę o również jego książce pt. „Polscy Himalaiści”(@wydawnictwo_marginesy). Książka ma dwie strony medalu. Pierwsza: to wydawnictwo opowiadające o początkach polskiego himalaizmu, które zaczęło się tak na poważnie w latach 30-tych XX wieku. Do pionierów należy czterech „muszkieterów” taterników: Jakub Bujak, Janusz Klarner, Adam Karpiński, Stefan Bernadzikiewicz. Wszyscy na początku lipca 1939 r. podjęli próbę zdobycia szczytu Nanda Devi East(7434 n.p.m.) – powiem, że udało się, ale…Po zejściu do głównej bazy tak nabrali chęci, że postanowili zdobyć jeszcze nieznane kompletnie przez nikogo(!), nawet nie sfotografowane(!) trzy szczyty wchodzące w skład Tirsuli. Niestety tam pod lawiną ginie dwóch naszych Himalaistów: Adam Karpiński i Stefan Bernadzikiewicz. Druga strona medalu: to historia pozostałych przy życiu Jakuba Bujaka i Janusza Klarnera a konkretnie ich tajemnicze zaginięcie. Obaj powracają z wyprawy z Himalajów. Jakub Bujak ucieka do UK, gdzie pracuje w fabryce samolotów wojskowych Rolls-Royce’a, natomiast Janusz Klarner działa w AK, które jest prześladowane przez NKWD. Ani w archiwach brytyjskiego wywiadu wojskowego ani w polskim IPN’ie nie ma żadnych akt ani wzmianki o wspomnianych bohaterach. Książka „Polscy Himalaiści” jest napisana bardzo obrazowo, czyta się bardzo przyjemnie mając świadomość o rzetelnym podjęciu tematu i przytoczonych faktach. Darku…czekam na kolejne twoje książki.

12.Ania Rusowicz w POP Radio_2020

Ania Rusowicz i Ja fot.AK

Z Anią Rusowicz porozmawiałem o jej albumie „Przebudzenie”(2019). Płyta została wyprodukowana przez samą artystkę(!). Mamy mnóstwo muzycznych odcieni od nowoorleańskiego bluesa przez rock’n’roll, funky groove ubarwionych instrumentami dętymi. Na płycie są zaproszeni goście, głównie odpowiedzialni za niektóre teksty piosenek: Paulina Przybysz, Natalia Grosiak(Mikromusic), Michał Zabłocki, Luiza Staniec. To album żywy, tętniący pozytywnymi dźwiękami z tekstami o dojrzałym charakterze, poważnymi wbrew pozorom tematami, które są aktualne tu i teraz. Płyta jest jak mówi sama Ania „buntem przeciwko głupocie ludzkiej, otwórzmy oczy” i tytuł „Przebudzenie” jest jak najbardziej właściwy!

13.Mgly_w_POP radio2020

Mgły i moi  fot.AK

Mgły i ich debiutancki krążek „Samotna podróż do Arkadii” nareszcie ujrzał światło dzienne. Z 13 utworów składających się na całość aż 5 to utwory singlowe pilotujące całe to wydarzenie. Średni czas trwania kompozycji to ponad 4 minuty co nie jest dziś normą, a wręcz niewskazane dla wielu stacji radiowych. Nie wiem i nie pojmuję dlaczego nagranie ma trwać „tylko” trzy minuty a nawet już teraz dwie(!). Skoro artysta ma taki pomysł na pokazanie swojej twórczości to należy to uszanować. Grupa Queen nagrywając „Bohemian rhapsody” nie przejmowała się trwaniem utworu(5:55) i jakoś wszyscy grali. U mnie w programie jest miejsce na dłuższe formy wypowiedzi, nie ma najmniejszego problemu. Mgły do swojej „wymarzonej muzycznej Arkadii” zaprosili także kilku gości: Krzysztof Lenczowski(Atom String Quartet, wiolonczela), Łukasz Makowski(kontrabas), Daniel Orlikowski (trąbka). Wokalizy operowe, najróżniejsze natężenia perkusjonaliów jak i samej perkusji, aranżacje utworów budujące nazwijmy to napięcie jak w dobrym filmie są tylko dodatkiem do głównego wokalu grupy czyli Ewy Wyszyńskiej. Słuchając płyty czujemy się jak na statku płynącym po spokojnej tafli wody i patrząc przed siebie(a w tekstach w głąb siebie) wyczekujemy co jest za horyzontem. Życie pokazuje, że przychodzą silne prądy morskie i zaczyna nas mocno bujać, czasami sztorm wszystko nabiera innego wymiaru oraz znaczenia. Płyta ma w sobie charakter pewnych niedopowiedzeń o smaku słodko-gorzkim osadzonych w czterech żywiołach, do których każdy człowiek niech sam się indywidualnie dopasuje. Dream popowa propozycja z domieszką indie-rocka, tak w skrócie wygląda debiut płytowy zespołu Mgły. Ale na przyszłość muszą popracować nad czytelniejszym wokalem Ewy, bo miejscami jest niezrozumiały. Używając szkolnej terminologii, ode mnie mają mocną czwórkę.

14.Renata Przemyk w POP radio_2020a

Renata Przemyk i Ja fot.AK

„I Babę zesłał Bóg” do mojego programu. Renata Przemyk w rozmowie o nagraniu „Kłamiesz” z gościnnym udziałem Vienia; albumie „Renata Przemyk i Mężczyźni” nagranym z okazji 30-lecia działalności artystycznej(premiera jesień 2020) oraz o #hot16challenger 🙂 Okładka singla zawiera obraz autorstwa Jacka Skroki. Album zawierać będzie 13 magicznych duetów a tym czternastym „jokerem” na płycie jest Tomasz „Harry” Waldowski(producent). Zwracam waszą uwagę i polecam gorąco teledysk do nowej wersji kompozycji „Kłamiesz”, gdzie oprócz wykorzystania obrazów Jacka Sroki jest tam kilka metafor. Jedną z nich są kolory ubrań w jakich występuje Renata. To może być nawiązanie do pór dnia(dzień, wieczór, noc) albo woda, powietrze, ogień etc. Bardzo dobra wersja nagrania z 2014 r. z płyty „Rzeźba dnia”, której raper Vienio nadał „nowego, mocnego charakteru”.

15.Linia Nocna w POP Radio_2020

Linia Nocna i Ja fot.AK

Są kreatywni, zdolni, piękni i młodzi czyli Monika „Mimi” Wydrzyńska oraz Mikołaj Trybulec tworzący duet Linia Nocna. Od kilku lat dostarczają nam bardzo melodyjne elektroniczne kompozycje, obok których nie można przejść obojętnie. Mają na swoim koncie album „Znikam na chwilę”, dzięki któremu zostali nominowani do najważniejszej muzycznej nagrody w Polsce – Fryderyka w kategorii „Album Roku Elektronika”. Czas teraźniejszy przynosi nam zupełnie nowe albo ja bym powiedział zaskakujące na plus oblicze duetu. Utwór „Wyszłam z ciała zaraz wracam” a konkretnie tytuł jest parafrazą znanego przeboju Ewy Bem „Wyszłam na mąż zaraz wracam”. To akustyczne, refleksyjne, minimalistyczne zabranie słuchacza w magiczną podróż w głąb siebie. Jak mówi Mimi: ”(…) nikt nie może zabronić nam codziennego odkrywania swojego wnętrza ”. Sporym wsparciem i takim filarem wspomnianej kompozycji jest udział w nagraniu Jana Stokłosy(aranżacja instrumentów smyczkowych, wiolonczela). Bardzo istotnym elementem jest teledysk towarzyszący nagraniu. Animacją zajęła się Justyna „Tysirr” Romul, która wstrzeliła się z pomysłem na przeniesienie słów w ruchome obrazki. Znalazła „bohaterów”, którzy są w każdym z nas – mózg, serce, oczy(akurat tu jest oko jako symbol). To doskonała uczta dla oczu i uszu, gra słowami i obrazami z możliwością najróżniejszych interpretacji. Piękna i ujmująca propozycja od Linii Nocnej będzie niebawem miała swoje wyjątkowe miejsce w moim programie autorskim „Warto Posłuchać”. Moniko, Mikołaju bardzo dziękuję za super rozmowę.

16.Kasai w POP Radio_2020_a

Kasai (właśc.Katarzyna Piszek) i Ja (fot.AK)

Kasai czyli Katarzyna Piszek w 2019 r. doczekała się fonograficznego debiutu. Jej album „Equals” to efekt ciężkiej pracy nie tylko teraz, ale wcześniejszych doświadczeń na scenie muzycznej z m.in. Brodką, Arturem Rojkiem. Jedenaście utworów o bardzo emocjonalnym charakterze, zgrabnie budujących napięcie są osadzone w najróżniejszych odmianach elektroniki wzbogacone instrumentarium związanym z orkiestra symfoniczną. Ten zabieg pozwolił Kasi osiągnąć efekt obrazowości kompozycji, co wzbudza u słuchacza, że opowiadane historie w piosenkach są jak wyświetlany film ze ścieżką dźwiękową. Okładka płyty jak i przesłanie w tekstach mówi o zadawaniu sobie codziennie pytania „kim my naprawdę jesteśmy?”, że nic nie dzieję się przez przypadek, tylko wszystko ma swoją przyczynę. To tylko przykłady. Poza tym porozmawiałem z Kasią o jej wspólnym nagraniu z Y czyli wokalistką grupy Bokka – „Rite of passage”. Inspiracją były wydarzeni, które miały miejsce w 2018 roku w Tajlandii, gdy grupa młodych zawodników piłki nożnej i ich trener utknęli w zalanej jaskini. W akcji ratunkowej brało udział ponad 100 nurków z całego świata. Dwóch z nich straciło życie i właśnie to im jest dedykowana wspomniana kompozycja. Jak można przeczytać w informacjach promocyjnych utwór „Rite of passage” powstał w trakcie izolacji społecznej związanej z epidemią koronawirusa. To czas, w którym wielu ludzi może poczuć się, jakby byli zamknięci w ciasnej jaskini, skonfrontowani z własnymi demonami. Polecam gorąco zarówno album jak i nową propozycje od Kasai. Kasiu, bardzo dziękuję za super rozmowę.

Autor tekstów, opracowanie i przygotowanie: Arkadiusz Kałucki

Ola Jas – wywiad 14.05.2020

01.Ola Jas_album Jasna w POP Radio_2020

Ola Jas fot.AK

Ola Jas(właśc. Aleksandra Jastrzębska) będzie niebawem bohaterką mojego programu radiowego „Warto Posłuchać”. Poniżej już teraz takie krótkie resume naszego spotkania poprzez Skype’a. Aż takiego zaskoczenia płytowego 2020 r. raczej się nie spodziewałem, a tu proszę. Kilkanaście dni temu dostałem album „Jasna” i kiedy przesłuchał pierwszy raz powiedziałem: „już koniec?!”. Album w całości zaśpiewany po polsku. Jedenaście utworów zawierających blaski i cienie związku dwojga ludzi, gdzie na pierwszym planie wyłaniają się obrazy i słowa mówiące o szczerości wobec siebie, tęsknocie, uczciwości, bliskości, wspomnieniach. Muzycznie otrzymujemy refleksyjne kompozycje o zabarwieniach jazzowych, folkową naturą, słowiańskim urokiem, luzofońskim charakterem(dzięki udziałowi Joao de Sousa!).

02.ola_jas_jasna_okladka_web

Arkadiusz Kałucki: Jak przebiegała twoja dotychczasowa droga muzyczna zanim ukazała się płyta „Jasna”? To była droga pełna poszukiwań czy już dokładnie zaplanowana podróż?

Ola Jas: Moja muzyczna droga zaczęła się bardzo wcześnie, kiedy miałam 5 lat i moja mama posłała mnie do przedszkola muzycznego, a następnie do szkoły muzycznej. Później przeszłam wiele etapów na tej drodze, dwanaście lat grałam na skrzypcach, ale już w liceum czułam, że ciągnie mnie do śpiewania, do muzyki rozrywkowej. W klasyce nie potrafiłam odnaleźć wolności. Stąd po dyplomie ze skrzypiec, rozpoczęłam naukę w Policealnym Studium Jazzu w Warszawie, a potem zaczęły się poszukiwania własnej muzycznej drogi, własnego języka – to jest duże wyzwanie. Przez kilka lat miałam zespół folkowo-jazzowy Poleńka i ten wątek ludowy również był etapem poszukiwania mojej muzycznej tożsamości… Wierzę, że jeszcze dużo przede mną, mam nadzieję, że zawsze będę mogła i chciała się rozwijać… Natomiast dokładnie zaplanować to się niczego nie da, jak choćby pokazują to ostatnie tygodnie… miałam zaplanowaną trasę koncertową, która się nie odbyła i nie wiadomo, czy i kiedy odbędzie. To trudne dla mnie doświadczenie, bardzo uczy pokory.

Arkadiusz Kałucki: Pojawienie się twoich nagrań na kompilacji „Siesta” Marcina Kydryńskiego to było „paliwo motywacyjne” do nagrania jak najszybciej albumu „Jasna”? A może bez względu na wszystko płyta miała się ukazać tak czy tak.

Ola Jas: Płyta miała się ukazać oczywiście, planowałam ją od kilku lat, najpierw ukazała się EPka, która w założeniu była preludium do pełnego albumu. Ale faktycznie, gdy pojawiła się propozycja, by moja piosenka znalazła się na płycie „Siesta XIV”, musiałam trochę przyspieszyć nagrania i piosenkę „Bez Miłości” skończyliśmy jako pierwszą. Była nagrana kilka miesięcy przed pozostałymi utworami. Jednak myślę, że poza terminami ważniejszą znacznie motywacją było to, że mogłam znaleźć się w gronie moich ukochanych artystów, takich jak Mayra Andrade czy Dino d’Santiago, i że moja muzyka mogła dotrzeć do wielu słuchaczy. To ogromne wyróżnienie, za które jestem bardzo wdzięczna i szczęśliwa, że mi się to przydarzyło. Sama od ponad dekady jestem „siestowiczką”, w liceum kupowałam sobie pierwsze Siesty. Dziesięć lat później singiel z mojej pierwszej płyty miał premierę właśnie na tej kompilacji – czy to nie spełnienie marzeń?

Arkadiusz Kałucki: Przy realizacji premierowej płyty pomogło Tobie kilku muzycznych gości. Proszę powiedz kilka słów o nich, bo są bez wątpienia wartością dodaną.

Ola Jas: Gościnnie na płycie występuje kwartet smyczkowy (w składzie: Aleksandra Pawłowska – I skrzypce, Dorota Pindur – II skrzypce, Monika Młynarczyk – altówka, Monika Łapka – wiolonczela), bo wszyscy pozostali to moja muzyczna rodzina, nie goście :). W skład zespołu, z którym gram też koncerty, wchodzą: Filip Miguła- instrumenty klawiszowe, Marcin Spera – kontrabas, Sebastian Skrzypek- perkusja, Dominik Gawroński – trąbka i oczywiście João de Sousa, który gra na gitarach, śpiewa, aranżuje i jest odpowiedzialny za produkcję muzyczną albumu. Mam dużo szczęścia, że pracuję z ludźmi, którzy są częścią mojej muzyki, nadają kształt moim piosenkom. Tęsknię bardzo za wspólnym graniem… . Oczywiście największy wpływ na moją płytę i jej brzmienie ma João de Sousa – Portugalczyk, który od ponad dekady mieszka i tworzy w Polsce i ma tu swoją oddaną publiczność. Od lat byłam jego fanką i marzyłam o duecie z nim, więc trzy lata temu zebrałam się na odwagę i napisałam do niego, wysłałam mu swoją piosenkę i tak to się wszystko zaczęło 🙂 Już trzy lata razem pracujemy!

03.fot.Jan Biel_A

Ola Jas fot.Jan Biel

Arkadiusz Kałucki: Jedenaście kompozycji wypełnia album „Jasna”. Z nich wyłania się obraz miłości, na którą składają się m.in. następujące słowa: szczerość, bliskość, uczciwość, tęsknota, wspomnienia. Proszę odnieś się do każdego z tych słów.

Ola Jas: Hm…Szczerość jest dla mnie ważna w twórczości. Nie umiem zrobić niczego z wyrachowania, prawda jest dla mnie wartością nadrzędną. Bliskość to tlen, nie umiem bez niej funkcjonować. I jest to zarówno bliskość fizyczna, obecność drugiej osoby, ale też bliskość, która opiera się na akceptacji tego, kim i jacy jesteśmy. Myślę, że tylko wtedy możemy być naprawdę razem, gdy znamy siebie, swoje słabości i to akceptujemy. Uczciwość jest trochę jak szczerość – podstawa w relacji, w muzyce, we wszystkim, co robimy każdego dnia. Tęsknotę znam dość dobrze, swego czasu była moją bliską przyjaciółką. Lubię tęsknić, lubię mieć za kim tęsknić. Ale w kontrolowanych dawkach. Zresztą ja chyba zawsze za kimś lub za czymś tęsknię. Tęsknota to mój stan naturalny. A wspomnienia…dobrze je mieć. Ja jestem dosyć nostalgiczna, więc zbyt głębokie zanurzanie się we wspomnienia, nawet te dobre, potrafi mnie zdewastować, wzbudzić duży żal za tym, co minęło (choćby za dzieciństwem). Ale wiem też, że wspomnienia są bardzo cenne, budują nas, muszę nad sobą popracować tylko, żeby się przy nich tak łatwo nie rozklejać.

Arkadiusz Kałucki: Łatwo się śpiewa o miłości? Pytam o to, bo w jednej z piosenek śpiewasz „miłość łamie kości”, „miłość nie ma litości”.

Ola Jas: Na pewno łatwiej się śpiewa o miłości niż przeżywa miłość bezlitosną :). A tak na poważnie to muzyka i śpiew są dla mnie same w sobie formą miłości, w moim życiu jedno bez drugiego nie może istnieć. Śpiewanie o miłości jest więc dla mnie naturalne. Myślę też, że gdy śpiewamy o miłości szczęśliwej, to jest to jakby zatapianie się w tym uczuciu, przeżywanie go kolejny raz. Jeśli jednak jest to opowieść o cierpieniu miłosnym, to taki śpiew ma moc uwalniania, oczyszczania, jest przekuwaniem tego bólu w coś pięknego.

04.fot. Jan Biel

Ola Jas fot.Jan Biel

Arkadiusz Kałucki: Na albumie „Jasna” jest jedna piosenka „O Jezioro” ze słowami i muzyką ludową. To taki troszeczkę twój powrót do przeszłości muzycznej?

Ola Jas: Chyba nie, po prostu uwielbiam ten utwór. I uznałam, że wzbogaci mój album, doda kolejny kolor. Muzyka ludowa nie jest moją przeszłością, przynajmniej ja tak tego nie postrzegam, bo naprawdę miałam bardzo niewiele do czynienia ze światem folkowym. Może jest więc moją przyszłością? A może po prostu jest to część mojej tożsamości, bo te wszystkie wianki i maryjanki, Jasie i Kasieńki, metrum trójdzielne i synkopy, ja to po prostu mam we krwi i to zawsze we mnie jest. Myślę, że nie umiałabym zaśpiewać przekonująco utworu flamenco, choć bardzo cenię ten gatunek. Ale po prostu nie ma tego we mnie, musiałabym coś udawać. A wianki nad rzeką plotę każdego lata, więc śpiewając o tym, śpiewam siebie.

Arkadiusz Kałucki: Co byś chciała aby było napisane o Tobie w Encyklopedii muzycznej za 50 lat?

Ola Jas: Że żyję i mam się dobrze :)! A poza tym… nie jestem pewna. Nie wybiegam aż tak daleko w przyszłość. Świat się zmienia tak szybko, kto wie, co będzie za 50 lat w ogóle? Chciałabym dać ludziom kilka pięknych chwil, wzruszyć, poderwać do tańca, dać do myślenia, przytulić jakąś czułą frazą. Sama wiem, ile daje mi muzyka ukochanych artystów – jeśli znajdzie się parę osób, dla których to, co ja robię będzie ważne, to będę szczęśliwa.

Arkadiusz Kałucki: Dziękuję za spotkanie i rozmowę

Ola Jas: Moja przyjemność. Dziękuję!

Florence Jenkins Project – wywiad 15.05.2019 r.

01.Florence Jenkins Project i Ja_2019a

Borys Stokalski(F.J.P.) i Ja fot.AK

Florence Jenkins Project to zespół założony w 2008 r.w Warszawie. F.J.P. nagrali album pt.”Antymetafizyka” zdominowany przez progresywne dźwięki muzyki rockowej o charakterze balladowym. Jest element uzupełniający część kompozycji w postaci jazzowych smaczków. Generalnie 15 utworów ma bardzo wiele odniesień do naszego życia, do znaczenia wypowiadanych słów, do życiowych doświadczeń z bòlem, cierpieniem i nieszczęśliwą miłością na czele. To są nawiązania także do…Starego Testamentu…Średniowiecznej Polski za sprawą Galla Anonima. Ma swoje miejsce i to godne na płycie Czesław Niemen. Całkiem nieźle umiejscowiono Krzysztofa Komedę oraz mój faworyt na albumie „Ty i Sahara” przetłumaczona piosenka grupy The Police. Całej płycie towarzyszy myśl austriackiego filozofa Ludwiga Wittgensteina, która w skrócie brzmi tak: „O czym nie można mówić, o tym trzeba milczeć”. Ja im nie dałem milczeć i porozmawiałem z liderem zespołu Florence Jenkins Project – Borysem Stokalskim🙂

 

02.ANTYMETAFIZYKA

Arkadiusz Kałucki: Zacznę od początku tzn. od okładki i całej poligrafii całej waszej płyty „Antymetafizyka”. Wszystko bardzo współgra z tekstami na albumie. Skąd taki a nie inny pomysł na taką szatę graficzną? Kto jest autorem i dlaczego jest tak czarno-biało?

Borys Stoklaski(F.J.P.): Kiedy zakończyliśmy większość pracy w studio i było jasne „o czym” będzie „Antymetafizyka” zdecydowaliśmy też, że oprawa ma się stać częścią naszego przekazu. Dajemy słuchaczom kawałek samych siebie, dlatego album miał być czymś w rodzaju intymnego szkicownika: zapisane „odręcznie” teksty i ilustracje zrobione jakby od niechcenia, przy okazji pracy nad tekstem. Do tego ważną rolę miała też pełnić główna grafika okładki. Autorką całości oprawy graficznej jest Zuzanna Królik, utalentowana, młoda graficzka, ilustratorka i … tatuatorka. Miałem okazję oglądać prace Zuzy jeszcze z okresu jej studiów w Anglii. Zrobiły na mnie spore wrażenie, szczególnie praca dyplomowa, słowiański bestiariusz. Bardzo pasowała nam technika grafik Zuzanny, zaczerpnięta ze sztuki tatuażu. Daje naprawdę niepowtarzalny efekt. Zuza potrafi umieszczać w swoich pracach detale, których dostrzeżenie nadaje znaczenie całości, czasem zmieniając początkową wymowę radykalnie. Ten efekt widać na naszej okładce. Przy pracy nad moodboardem pojawił się pomysł aniołów tańczących na szpilce, motyw ten występuje też w tekście tytułowej piosenki. Zuza sprawiła, że ten symbol oderwanych od życia dociekań średniowiecznych filozofów i teologów zamienił się w obraz swego rodzaju zmagania z tajemnicą, której stawką jest życie. Anioły Zuzanny mają eteryczne, rafaelickie kształty ale pozornie beztroski taniec na szpilce rani ich stopy. Przy bliższym oglądzie okazuje się że taniec aniołów to pełna cierpienia walka o utrzymanie się na szczycie, w życiodajnym świetle. Żeby ogarnąć całość tej sceny warto sięgnąć do skrzydełka okładki. W środku jest niespodzianka – plakat odsłaniający jej kolejne, ukryte elementy. Co do palety – testowaliśmy różne warianty, od psychodelicznej poprzez odpustową (ostała się na odwrocie okładki) aż po niemal monochromatyczne, nisko nasycone. Biorąc pod uwagę wyjściowy pomysł – płyta jako szkicownik – te ostatnie stały się dość oczywistymi zwycięzcami.

Arkadiusz Kałucki: Duży rozstrzał muzyczny zaprezentowaliście na płycie, chociaż przewaga jest progresywnych brzmień rockowych. Zamieszczone kompozycje też nie należą do najkrótszych. Proszę powiedz jak wyglądał u Was proces komponowania na płytę „Antymetafizyka”?

Borys Stoklaski(F.J.P.): Faktycznie – na pierwszy „rzut ucha” płyta wydaje się dość eklektyczna. Ale zwykle słyszymy, że kolejne przesłuchania pozwalają odkryć to co nadaje jej spójność – jest to spójność przekazu i wyobraźni muzycznej a nie konwencjonalnie traktowanego stylu. Cieszy nas kiedy ludzie to dostrzegają, bo to ważny klucz do naszego grania. Często bywamy kojarzeni ze światem progrocka, co mnie to trochę dziwi. Nie znajdziesz w naszej muzyce wyrafinowanych podziałów rytmicznych, wirtuozerskich partii solowych czy bardzo rozbudowanej formy. Partie instrumentalne pojawiają się u nas jako elementy dość typowe dla kompozycji rockowych. Intro służące zbudowaniu klimatu, jak w otwierającej płytę „Walce Jakuba”, czasem instrumentalny „bridge” podkreślający jakiś aspekt opowiadanej historii, tutaj przykładem może być „Golem”, „Absalom” czy „Warowny gród”. Nasz „sekretny sos” to po prostu rockowa tradycja (szczególnie alternatywa przełomu lat 80/90-tych), odrobinę wzbogacona o skale i harmonię podsłuchanej w muzyce etno, czasem zaczerpniętej z jazzu, elektroniczne i akustyczne „smaczki” w instrumentacji a w warstwie tekstowej – opowiadanie ciekawych historii. Wolimy naszą muzykę określać jako „autorski rock”. Staramy się unikać banału ale tak naprawdę cenimy prostotę i bezpretensjonalność. Pytałeś o proces komponowana i pracę nad płytą – pracujemy dość typowo. Muzyczne pomysły, przynosimy na próby gdzie dojrzewają i nabierają finalnego kształtu a w końcu zamieniają się w piosenki i trafiają do koncertowego „setu”. „Antymetafizyka” to wybór utworów z repertuaru, który powstał właśnie w ten sposób w ciągu ostatnich 10 lat. Nasza produkcja była w stu procentach niezależna, więc mogliśmy sobie na nią dać tyle czasu ile było trzeba – w efekcie praca nad albumem zajęła nam niemal 2 lata. To było dość ważne ze względu na zawodowe ograniczenia uniemożliwiające nam intensywną pracę typową dla profesjonalnych produkcji. My zaczęliśmy od nagrania „setek”, w aranżacjach koncertowych i to one stanowiły punkt wyjścia dla dalszej pracy. Współczesna technika nagrań daje ogromną pokusę „lukrowania” i poprawiania tego co zrobią muzycy. I oczywiście trzeba w jakiejś mierze z tych możliwości korzystać, słuchacze oczekują od nagrań profesjonalnego brzmienia. Jednak zależało nam, aby cyzelowanie partii i aranżacji nie odebrało płycie autentyzmu. Naszym celem było pokazanie światu FJP a nie stworzenie perfekcyjnego produktu muzycznego. Stąd w pracy z ekipą warszawskiego Quality Studio skupialiśmy się raczej na selekcji i dopracowywaniu pomysłów i brzmień, które dadzą się przenieść z powrotem na scenę niż na perfekcyjnej edycji i maskowaniu wszelkich naszych niedoskonałości, czy mnożeniu śladów. Bezcennym partnerem w wypracowaniu brzmienia partii gitarowych był Radek Bednarek. Bardzo ważna była praca z Bartkiem Mielczarkiem przy produkcji „Walki Jakuba” i „Absaloma”, znakomitą pracę przy miksach i masteringu reszty numerów wykonał Marek Piotr Szumski, który zapewnił płycie finalny szlif i spójne brzmienie.

03a.FJP fot.Jarosław Wiśniewski

F.J.P. fot.Jarosław Wiśniewski

Arkadiusz Kałucki: Na albumie znajdują się odniesienia, nawiązania do wybitnych postaci sceny muzycznej, zarówno polskiej jak i tej zachodniej. I tu przytoczę nazwiska: Krzysztof Komeda, Czesław Niemen, Sting(The Police) nie mówiąc o postaci historycznej…Gall Anonim. Poproszę o kilka słów wyjaśnień do każdego z tych utworów.

Borys Stoklaski(F.J.P.): Kołysanka Krzysztofa Komedy z filmu „Dziecko Rosemary” jest inspiracją jednego z moich ulubionych kawałków na płycie – ballady „W moim śnie” przepięknie zaśpiewanej przez Anię. Nie jest to w zasadzie typowy „cover” – struktura i harmonia tego utworu w wielu miejscach odbiega od utworu Komedy. Ale temat tego genialnego kompozytora jest tak sugestywny, że zdominowałby chyba każdą piosenkę, w której zostałby użyty. Nam pomógł w uzyskaniu onirycznego klimatu chwil „między jawą a snem”, kiedy realność miesza się z wyobrażeniami, myśli gubią racjonalność, uwalniają się tłumione emocje. Kiedy każdy staje się na powrót zagadką, „bytem osobnym”, wszelkie relacje podlegają zawieszeniu. Trudna chwila dla zachłannej miłości. Pieśń wojów Bolesława Chrobrego z kronik Galla Anonima została skomponowana i nagrana przez Czesława Niemena w 1978. Niestety nie trafiła chyba nigdy na płytę i dzisiaj można ją znaleźć tylko w postaci cyfrowej. Nagranie Niemena jest niesamowite. Pieśń zaśpiewana a capella zwielokrotnionym głosem Mistrza gwarantuje za każdym razem ciary. Wierzę, że znaleźliśmy świeży pomysł na ten hymn o nieustępliwej sile jaka każe kolejnym pokoleniom stawać na barkach przodków i sięgać po więcej. „Ty i Sahara” to próba zmierzenia się z piękną balladą Police z płyty „Synchronicity”. Świetny tekst „Tea in the Sahara” inspirowany jest powieścią Paula Bowlesa „Pod osłoną nieba”, a właściwie z zawartą w niej legendą beduińską. Ta z kolei stanowi metafizyczną syntezę historii o niespełnieniu jaka w realnym świecie jest udziałem bohaterów powieści. Uwielbiam takie wielopiętrowe „matrioszki” narracyjne. Fakt, że prostym zabiegiem można było uzyskać dobrze brzmiący, nawiązujący do oryginału i sensowny z punktu widzenia treści refren ośmielił mnie do spolszczenia całego tekstu. Sting napisał swój tekst bardzo zwięzłą, niemal ascetyczną frazą, która jest jednocześnie bardzo plastyczna, jakby tworzyła filmowy obraz. Oddanie tego w języku polskim było wyzwaniem, ale myślę, że udało się uzyskać fajny efekt. Kluczem do muzycznej strony coveru była zmiana reagge’owego pulsu oryginału na bluesowy shuffle. Potem wyobraziliśmy sobie, że gramy ten kawałek w małym klubie, tuż przed zamknięciem, przy niemal pustej sali, w zasadzie sami dla siebie, dżemujemy. Pojawienie się solówki trochę w stylu Pata Metheny (z zachowaniem wszelkich proporcji) było już w zasadzie oczywistą konsekwencją.

Arkadiusz Kałucki: W waszych tekstach jeżeli nie wprost to poprzez metafory, grę słów a nawet dosłownych wyrażeń nawiązujecie do Starego Testamentu, Średniowiecznej Polski. Ale jest także miejsce na ból, cierpienie, blizny po nieudanych związkach. To również niewłaściwe używanie słów, języka w mowie i wynikających z tego błędów, pomyłek.

Borys Stoklaski(F.J.P.): Zdecydowanie interesuje nas współczesność. Jeżeli sięgamy po inspiracje i tematy głęboko w czas to tylko po takie, które pozwalają powiedzieć coś o nas dzisiaj. Pieśń Galla Anonima jest zdumiewająco aktualna w XXI wieku, mimo że od powstania tekstu dzieli nas 1000 lat. Wystarczy odrobina wrażliwości na przyspieszające wokół nas zmiany, całą technoewolucję i związane z nią przewartościowania. Z kolei treści Starego i Nowego Testamentu, psalmy to nie jakaś abstrakcyjne dywagacje czy filozofia – to przede wszystkim kopalnia dramatów i historii jakie przeżywali konkretni ludzie, z krwi i kości. To historia Dawida – ojca, którego błędy i słabości sprawiły, że ukochany syn, Absalom, stał się jego zawziętym wrogiem. Jak bardzo współczesna jest ta historia, jak wielu ludzi dzisiaj dotyka? To też historia Jakuba, walki jaką musiał stoczyć gdy zrozumiał, że zdobyte bogactwo, pozycja, władza pozostawia go bezradnym wobec potrzeby pojednania się z bratem, któremu skradł ojcowskie błogosławieństwo. Walka, którą przechodzi zwycięsko dopiero rezygnując z pretensji do tego by być „self-made-manem”, kontrolującym swoje życie poprzez władzę i pieniądz, a staje się Izraelem, człowiekiem „potężnym w Bogu”. Ta historia ma swoją dobrze znaną współczesną nazwę – „kryzys wieku średniego” 😉 Nie chcę ciągnąć tej „egzegezy” – w końcu muzyka jest do słuchania a nie do tego by się rozpisywać „co poeta miał na myśli”. Zachęcam do sięgnięcia po Antymetafizykę czy to w dystrybucji elektronicznej czy na stronie http://www.antymetafizyka.pl gdzie można jej posłuchać bezpłatnie.

Arkadiusz Kałucki: Jednym z przesłań na waszej płycie jest myśl filozoficzna austriackiego filozofa Ludwiga Wittgensteina a brzmi ona w skrócie: „O czym nie można mówić, o tym trzeba milczeć”.

Borys Stoklaski(F.J.P.): To teza podsumowująca najbardziej znany traktat Wittgensteina. Definiuje on miejsce i granice języka rozumianego jako narzędzie wyrażania sensownych, poddających się obiektywnej weryfikacji zdań o rzeczywistości. Jednocześnie sam Wittgenstein wydaje się puszczać do czytelnika oko mówiąc, że kto pojmie jego wywód, musi uznać go za niedorzeczny, i odrzucić jak drabinę służącą jedynie temu by wspiąć się na wyższy poziom. Czym jest ów „wyższy poziom”, tego Wittgenstein już nie mówi. Być może celem traktatu jest oddzielenie zagadnień banalnych, dla których potrzebna i wystarczająca jest dyscyplina języka, od tych dla których jest ona nieprzydatna, bo język zamienia się w bełkot. Takich jak pytanie o sens życia, cierpienia, miłości. Wówczas ujawnia się jednak dramatyczny wybór – czy ograniczyć swoją relację ze światem i ludźmi do sfery, w której język daje jakąś pewność sądów, a milcząc ignorować najważniejsze skądinąd pytania przed jakimi stajemy w życiu? Bezczelnie wtrącamy w tytułowej piosence albumu nasze „trzy grosze”: czego się nie da powiedzieć, o tym trzeba śpiewać, o tym pisać wiersze … Wittgenstein twierdził podobno, że jego prace rozumiał tylko Bertrand Russel, a i ten rozumiał go źle, więc wkraczamy tu na grunt wymagający nieco pokory. „Antymetafizyka” jest prostą, taneczną piosenką – wtrącamy się w dyskurs tytana intelektu trochę jak nakręcony licealista 😉

04a.FJP fot.Jarosław Wiśniewski

F.J.P. fot.Jarosław Wiśniewski

Arkadiusz Kałucki: Teraz czas na magiczne pytanie, które wywołuje uśmiech u niejednego fana muzyki. Nazwa zespołu…Florence Jenkins Project. Gracie poważnie, solidnie, rockowo z pomysłem na siebie, a tu nazwa, która mówi o kobiecie beztalenciu wokalnym. Musisz to wytłumaczyć 🙂

Borys Stoklaski(F.J.P.): „Ludzie mogą mówić, że nie potrafię śpiewać. Ale nikt nie może nigdy powiedzieć, że nie śpiewałam.” Dla nas Florence Foster Jenkins nie jest po prostu „najgorszą śpiewaczką świata” (choć na ten akurat tytuł niewątpliwie uczciwie zapracowała). Z całą pewnością nie jest naszym celem zasłużyć na tytuł najgorszego zespołu świata 🙂 Dla nas Florence to kobieta-zagadka. Była osobą wrażliwą i inteligentną. Jest nie do pomyślenia, żeby nie zdawała sobie sprawy jakie reakcje musi wywoływać na słuchaczach. A jednak nie była w stanie oprzeć się sile, która kazała się jej dzielić miłością do muzyki w tak szalony sposób. Co sprawia, że ludzie chcą śpiewać, tańczyć, pisać, malować dla innych, podejmując tym samym ryzyko przekraczania granic żenady, śmieszności i narażając się na odrzucenie? Dlaczego ktokolwiek chce w tym uczestniczyć jako widz, czytelnik i słuchacz? Dlaczego poszukujemy afirmacji naszego stosunku do świata który wyrażamy przez sztukę? I dlaczego poszukujemy ludzi, których tak wyrażony stosunek do świata moglibyśmy afirmować? Nasza patronka jest tej zagadki uosobieniem.

Arkadiusz Kałucki: Jak wyglądała dotychczasowa promocja płyty tzn. gdzie i ile zagraliście koncertów i jak to wygląda na przyszłość? Bo zbliżają się koncerty plenerowe etc. i czy jest szansa was w najbliższym czasie zobaczyć.

Borys Stoklaski(F.J.P.): Wystąpiliśmy na minifestiwalu „Loud & Clear” tworzonym przez Wojtka Stasiaka, gitarzystę zespołu Vahanara. Podczas jednego z wywiadów promocyjnych przed festiwalem padło pytanie: kiedy wydacie płytę? Na moje stękanie, że może EP-kę faktycznie kiedyś wydamy, dziennikarz powiedział żeby sobie nie zawracać głowy EP-ką tylko nagrać porządny album. Wydawało się to wtedy kosmicznym pomysłem, ale dzisiaj trzymam w ręku album „Antymetafizyka” i myślę że bez tamtej rozmowy to by się chyba nie wydarzyło. „Antymetafizyka” miała natomiast sporego pecha do promocji koncertowej. Najpierw czekaliśmy na powrót do zdrowia Wojtka, naszego bębniarza. Miał w końcówce pracy nad płytą bardzo groźny wypadek na kajcie. Cieszyliśmy się, że przeżył, mieliśmy też szczęście w nieszczęściu, że bębny mieliśmy nagrane, więc płyta mogła się ukazać. Ale o koncertowaniu nie było mowy – nie chcieliśmy grać bez Wojtka. Zanim wygoiły się złamania (ponad dwadzieścia!), zanim Wojtek pozbył się całego żelastwa jakie wspierało zrastanie kości była już jesień 2018 i dopiero mogliśmy myśleć o przygotowaniu koncertu premierowego! Jeszcze bez Wojtka zagraliśmy na Petardach ks Kaczkowskiego (fantastyczny, doroczny koncert na rzecz sopockiego hospicjum im Św O. Pio, które współtworzył ks Jan). Potem w grudniu mieliśmy wreszcie nadzieję na zagranie koncertu premierowego w Proximie – ostatni dzwonek bo z kolei Ani zbliżał się termin porodu . Niestety wróciły problemy Wojtka z ręką i również w tym występie zastępował go Kamil Siciak (n.b. świetny perkusista). Wreszcie udało się i w styczniu na finale WOŚP Wojtek był już z nami na scenie. Dla odmiany … zabrakło Ani, która urodziła piękną córeczkę, Basię – trzecie dziecko Kuby i Ani. Mamy nadzieję, że już w czerwcu będziemy mogli znów w komplecie stanąć na scenie, szykujemy tutaj pewną niespodziankę, nie chcę zapeszać więc na razie bez szczegółów. Ale zapraszam do śledzenia naszej strony http://www.florencejenkins.pl a zwłaszcza fanpage – http://www.facebook.com/florencejenkineproject. Znajdziecie tam też nagrania z koncertu ANTYMETAFIZYKA LIVE w Proximie.

Arkadiusz Kałucki: Dziękuję za rozmowę i trzymam kciuki aby był sukces 🙂

Borys Stoklaski(F.J.P.): Dzięki również. U nas recepta na sukces jest prosta – więcej ludzi na widowni niż na scenie 🙂

Single radiowe – Świat cz.2/2019

Oto druga odsłona wyselekcjonowanych przeze mnie nagrań singlowych z I kwartału 2019, które trafiły do stacji radiowych. Tu na serio jest kilka songów, mających szansę być branymi pod uwagę przy podsumowaniu br. Chociażby Mabel, dawno niesłyszana Marina czy niezawodna Rita Ora. Miłej lektury.

01.MabelMabel – „Don’t Call Me Up” (Universal Music)

„Don’t Call Me Up” to kolejny etap w ekscytującej karierze 22-latki, która może pochwalić się ponad 2 mln sprzedanych singli w samej Wielkiej Brytanii. Utwór pokazuje, że artystka nie czuje żadnego skrępowania w drodze do bycia najgorętszym dobrem eksportowym Anglii w kategorii gwiazd popu. Współautorami utworu są Mabel, Steve Mac („Shape of You” Eda Sheerana, „If You’re Over Me” Years & Years) i Kamille Purcell (Little Mix, Mist, Clean Bandit). Artystka wychowywała się i dorastała w wielu miejscach: Szwecji, Maladze, Londynie. Utwory na jej debiutanckim mixtape „Ivy To Roses” poruszały wiele tematów, od młodzieńczej miłości, poprzez złamane serce, wyzwania, jakie spotykają związki w czasach cyfrowych, aż do kwestii związanych z lękiem, słabościami, różnicami kulturowych i chęci czucia się dobrze we własnej skórze. Muzyka Mabel stała się ścieżką dźwiękową dla wszystkich, którzy swoje słabości pragną przekuć w wewnętrzną siłę. Do najważniejszych utworów w dotychczasowym dorobku Mabel należą „Finders Keepers”, „My Lover” oraz „Ring Ring”.

źródło: Universal Music

02a.Kelly Rowland - Crown_okladkaKelly Rowland – „Crown” (Universal Music)

Czas poprawić koronę! Kelly Rowland zaprezentowała nowy singiel „Crown”. Utwór „Crown” to apel do młodych dziewczyn, aby nie bały się wyrażać samych siebie za pomocą oryginalnych fryzur. „Noś je dumnie. Moje włosy, moja korona”.

 

źródło: Universal Music

03a.Marina - Handmade HeavenMarina – „Handmade Heaven” (Warner Music)

Marina Diamandis, wcześniej występująca jako Marina And The Diamonds, już jako MARINA ujawniła nowego singla oraz wideoklip do niego. Piękny, mocno balladowy popowy utwór nosi tytuł „Handmade Heaven” i zapowiada kolejny album Walijki o greckich korzeniach. Niezatytułowany jeszcze album będzie pierwszym pełnowymiarowym wydawnictwem artystki po czteroletniej przerwie. Zapowiada go wspomniany utwór „Handmade Heaven”, do którego powstał teledysk, którego akcja rozgrywa się w zimowej atmosferze. Singlową kompozycję wyprodukował laureat Grammy Joel Little (m.in. Lorde, Khalid, Sam Smith). Jej autorką jest MARINA, a za reżyserię wideoklipu odpowiada Sophie Muller.

źródło: Warner Music

04a.Lucy Rose - Treat Me Like A Woman_okladkaLucy Rose – „Treat Me Like A Woman” (Universal Music)

Utwór „Treat Me Like A Woman” promuje nową płytę Lucy Rose pt. „No Words Left”. Czwarte wydawnictwo w dorobku artystki ukazało się 22 marca 2019. Na „No Words Left” Rose jest uderzająco szczera. Zarówno muzycznie, jak i tekstowo, płyta jest bardzo intensywna. To dzieło kompletne, które jest doskonałym przykładem, że format albumu wciąż ma największą siłę oddziaływania. Lucy Rose tak opisuje proces nagrań: „Czuję się zupełnie inaczej niż przy wydawaniu poprzednich płyt. Trudno mi ubrać te emocje w słowa. Nie wydaje mi się, aby był to mój najlepszy z dotychczasowych albumów, bo nie wierzę w tego typu porównania w muzyce. Ale na pewno jest inny. W każdym aspekcie – pisanie, nagrywanie, wydawanie – robię to inaczej niż dotychczas. Przestałam się przejmować każdym detalem i jest to bardzo wyzwalające uczucie. Niedawno dowiedziałam się, że słowo „sincere” („szczery”) pochodzi z łaciny i oznacza sine = bez i cera = wosk. Nieuczciwi rzeźbiarze w Rzymie czy Grecji zakrywali niedostatki w swoich rzeźbach za pomocą wosku. Rzeźba „bez wosku” oznacza więc szczerość. Ten koncept bardzo do mnie przemówił i myślę, że jest to klucz do odbioru mojej nowej płyty. (…) „No Words Left” nie jest najłatwiejszą płytą w odbiorze, ale liczę, że właśnie dlatego słuchacze odnajdą w niej ukojenie”. „No Words Left” zostało nagrane w Brighton. Za produkcję odpowiada Tim Bidwell, a miksem zajął się Cenzo Townsend.

źródło: Universal Music

05a.NiluferYanyaNilufer Yanya – „In Your Head” (Pias)

Nilufer Yanya, 23 letnia artystka z Londynu, zadebiutowała 22 marca krążkiem długogrającym „Miss Universe”. Pyta ukazała się nakładem wytwórni ATO Records/PIAS. „In Your Head” zwiastuje pierwsze wydawnictwo Nilufer. Album w znacznej większości został zarejestrowany w studiu Penzance, w którym jammowała ze swoim wujkiem Joe, byłym muzykiem. Krążek powstał we współpracy z byłym nauczycielem gry na gitarze Dave’m Okumu oraz muzykami, którzy towarzyszą jej na scenie Jazzi Bobbim oraz Luke’m Bowerem. Za produkcję płyty odpowiedzialny jest John Congleton, Oli Barton-Wood, Will Archer and M.T. Hadley.

źródło: Pias

06a.Kacey Musgraves - Rainbow okladkaKacey Musgraves – „Rainbow” (Universal Music)

Kacey Musgraves jest tegoroczną laureatką Grammy w kategorii Album roku. „Rainbow” to utwór z nagrodzonego albumu – „Golden Hour”. Krążek ma na swoim koncie wiele wyróżnień, w tym tytuł Albumu Roku Apple Music. Płyta otrzymała mnóstwo pozytywnych recenzji m.in. od NPR, „Time”, „Esquire”, „Complex”, „Stereogum”, „Vulture”, „Consequences of Sound” i wielu innych.

źródło: Universal Music

07a.Sara Bareilles_FireSara Bareilles – „Fire” (Sony Music)

„Fire” to nowy singiel zapowiadający nowy album Sary Bareilles, który ukaże się 5 kwietnia. Poprzedni singiel „Armor” dostał świetne recenzje od mediów takich jak Variety, Rolling Stone, Huffington Post. Artystka pracowała nad albumem z nagrodzonym Oscarem producentem T Bone Burnettem.

źródło: Sony Music

08a.CharlotteBrandiCharlotte Brandi – „Veins” (Pias)

Charlotte Brandi, była wokalistka, gitarzystka i klawiszowiec duetu Me And My Drummer, wyda solowy projekt! Album „The Magician” ukazał się 15 lutego 2019 r. nakładem [PIAS] Recordings Germany. Drugą zapowiedzią wydawnictwa był utwór „Veins”. Album „The Magician” definiuje fortepian – to gry na nim Charlotte uczyła się w rodzinnym Dortmundzie i właśnie tam, w 2015 roku rozpoczęła prace nad solowym materiałem.

źródło: Pias

09a.Emma Bunton - Baby Please Don't Stop_okladka singlaEmma Bunton – „Baby Please Don’t Stop” (BMG / Dream Music)

„Baby Please Don’t Stop” to pierwszy track z nowego longplaya. Został on skomponowany przez Emmę, Paula Barry’ego oraz Patricka Mascalla. Singel nawiązuje stylistycznie do klasycznego smooth- popu lat 60-tych. Jest to odpowiedź na pragnienia fanów z całego świata, którzy czekali na nowe kompozycje aż 12 lat.

 

źródło: Dream Music

10.Bryan Adams ft. Jennifer Lopez – That’s How Strong Our Love Is_okladkaBryan Adams ft. Jennifer Lopez – „That’s How Strong Our Love Is” (Universal Music)

Miłość Bryana Adamsa nigdy nie słabnie! Prezentujemy singiel „That’s How Strong Our Love Is” z gościnnym udziałem Jennifer Lopez. To kolejna zapowiedź albumu „Shine a Light”, który ukaże się 1 marca. Jak przyznaje muzyk: – Praca z Jennifer to spełnienie marzeń. Nasze głosy razem brzmią świetnie. „Shine a Light” to 14. studyjny album w karierze Bryana Adamsa. Na krążku znajdziemy 12 utworów utrzymanych w stylistyce pop i R&B. „That’s How Strong Our Love Is” to drugi po tytułowym kawałku (napisanym wspólnie z Edem Sheeranem) singiel promujący wydawnictwo. W czerwcu 2019 Bryan Adams ponownie zawita w naszym kraju, by wystąpić tym razem dwukrotnie: 21 czerwca 2019 w gdańskiej Ergo Arenie oraz 22 czerwca 2019 na Pergoli obok wrocławskiej Hali Stulecia.

źródło: Universal Music

11a.Matt Dusk feat. Sanah - Rich In Love_okladkaMatt Dusk Ft. Sanah – „Rich In Love” (Magic Records)

„Rich In Love” to drugi singiel, którym Matt Dusk zaprasza na pokład „JetSetJazz”. Całym albumem, artysta przypomina czasy, w których latanie było bardziej niż glamour, a muzyka jazzowa niepodzielnie rządziła. „Rich in Love” to urzekająca piosenka o miłości, w której gościnnie wystąpiła wspaniała wokalistka Sanah, młoda, polska kompozytorka i autorka tekstów. W teledysku Matt i Sanah wcielają się w parę, wiodącą beztroskie życie – ale z przymrużeniem oka. Co zainspirowała Matta do napisania tego utworu? „Coco Channel!, która powiedziała kiedyś: Najlepsze rzeczy w życiu są za darmo. Drugie w kolejce są już bardzo, bardzo drogie. Wspólne wykonanie z Sanah było ekscytujące, ona ma wspaniała energię i klasę!”.

źródło: Magic Records

12a.Rita Ora - Only Want You (feat. 6lack)Rita Ora ft. 6LACK – „Only Want You” (Warner Music)

Wcześniej mieliśmy okazję poznać między innymi singla „Let You Love Me”, który był 13 piosenką Rity Ory w Top 10 brytyjskiego notowania. Żadna brytyjska artystka przed nią nie dokonała tej sztuki. Utwór jest również odbiciem tego, co działo się w życiu artystki. Album jest owocem prawdziwej miłości i bardzo mi zależało na tym, aby wszystko na nim było zrobione tak, jak sobie wymarzyłam” – mówi Rita Ora. „Jestem ogromnie wdzięczna wszystkim, którzy mnie wsparli i pracowali ze mną. Stworzyliśmy coś, z czego jestem ogromnie dumna. Daliście mi przestrzeń i wolność, by powstało coś prosto z serca. Wymagające i czasem pełne euforii. Dziękuję wam moi fani za to, że cierpliwie czekaliście. Rita sprzedała do tej pory 7 mln singli! Tuzin z nich znalazło się w Top 10 notowań, pięć pokryło się platyną i tyle samo złotem. Debiutancka płyta „Ora” z 2012 roku zdobyła szczyt brytyjskiego notowania i uzyskała na Wyspach status platynowej.

źródło: Warner Music

Marta Bijan – wywiad 1.05.2019 r.

01.Marta Bijan i Ja_2019c

Marta Bijan and Moi fot.AK

Marta Bijan jest finalistką 4 edycji X-Factor(2014 r.), gdzie zajęła 2 miejsce, dopiero we wrześniu 2018 mogła odetchnąć z ulgą. Wtedy właśnie spełniło się jej jedno z wielu marzeń – autorska płyta stała się faktem😉 „Melancholia” idealnie do słuchania w ciszy☺ Po emisji radiowej w moim autorskim programie „Warto Posłuchać” w obu stacjach czyli POP Radio 92.8 FM oraz Radiu Płońsk 93.6 FM zapraszam na krótką lekturę streszczającą nasze blisko godzinne spotkanie 🙂

02.Marta Bijan

Arkadiusz Kałucki: Kiedy słuchałem wielokrotnie Twojej debiutanckiej płyty „Melancholia”, to mam przekonanie, że otrzymaliśmy nazwę to „muzyczny dziennik z podróży”. Młoda kobieta opowiada wszystkim swoje przemyślenia, odczucia i emocje z różnych momentów jej wspomnianej wędrówki. Podany wiek przy piosenkach na przykład jest taką wskazówką. Co sądzisz o takim odbiorze?

Marta Bijan: Myślę, że to dokładnie taki odbiór, o jaki mi chodziło. ,,Melancholia” jest niczym innym, jak właśnie muzycznym dziennikiem. Nie wszyscy słuchacze, zwłaszcza ci korzystający z serwisów streamingowych, zdają sobie sprawę jak długa była moja droga do miejsca, w którym właśnie jestem. Podany przy piosenkach wiek miał uświadomić niewtajemniczonym, że nie powinno się traktować wszystkich numerów jako spójnego, aktualnego materiału, a właśnie jako moją ewolucję – zarówno muzyczną, jak i emocjonalną.

Arkadiusz Kałucki: Według Ciebie czas leczy rany? Pytam, bo po tekstach można odnieść wrażenie, że sporo nazwijmy to „doświadczyłaś”.

Marta Bijan: Jest takie wyświechtane powiedzenie, że ,,czas nie leczy ran, a przyzwyczaja nas do bólu” i podpisuję pod nim rękami i nogami. Z pewnych rzeczy w moim życiu wyszłam, inne zostaną we mnie do końca, a wszystkie te smutki i zadrapania staram się zamieniać w coś przystępnego dla innych.

Arkadiusz Kałucki: W swoich niektórych piosenkach wspominasz, nawiązujesz do kosmosu. Chciałabyś polecieć w kosmos? To jest przestrzeń, która może artystę inspirować?

Marta Bijan: Za bardzo boję się fizycznych następstw takiej podróży, jestem pewna, że umarłabym ze strachu jeszcze przed samym wylotem. Mimo to Kosmos jest inspirujący, akurat ja nawiązywałam do planety Mars w nadziei, że może tam czeka nas lepsze życie niż tutaj.

04.Marta Bijan_2 fot.Tomek Wilczyński

Marta Bijan fot.Tomasz Wilczyński

Arkadiusz Kałucki: Okładka Twojej płyty „Melancholia” plus zamieszczone w środku zdjęcia mają bardzo filmowe ujęcia. X Muza to pasja czy dodatkowe hobby Marty Bijan?

Marta Bijan: Kino i literatura to moje pasje, muzyka jest moim życiem – największą miłością, która nawet po odrzuceniu, wciąż do mnie wraca. Uważam, że zainteresowanie filmem mocno przeplata się z pisaniem piosenek, a potem robieniem do nich klipów. Wszystkie dziedziny sztuki łatwo się przenikają i wpływają wzajemnie na siebie. Kiedy fascynuje Cię niemal każda z nich, inspiracja goni inspirację.

Arkadiusz Kałucki: Oboje wiemy, że życie to nie bajka. Każdy na tym świecie szuka swojej drogi do wyznaczonego celu, zarówno w życiu prywatnym czy zawodowym. Powiedz proszę w którym miejscu tej drogi Ty jesteś?

Marta Bijan: Nie wiem, w którym miejscu ta droga się kończy, dlatego każdy dzień traktuję jako cel. Przestałam czekać na to, co życie mi przyniesie i codziennie staram się robić coś, z czego będę dumna. Mam też oczywiście wielkie marzenia, ale nie chcę zastanawiać się kiedy się spełnią, bo wtedy przegapiam dużo ważnych momentów z teraz.

03.Marta Bijan_1 fot.Tomek Wilczyński

Marta Bijan fot.Tomasz Wilczyński

Arkadiusz Kałucki: Powrócę do tekstów. Bardzo często słyszy się tu i ówdzie, że oczy są odzwierciedleniem duszy. Ale w tekstach na twojej płycie jest też o…dłoniach, rękach. Zwracasz na to uwagę?

Marta Bijan: Lubię męskie dłonie, ale zdecydowanie nie myślałam o tym (przynajmniej świadomie), pisząc teksty. Kiedy wspominam o dłoniach, myślę o nich bardziej w kontekście metaforycznym.

Arkadiusz Kałucki: Czy druga płyta też będzie taka melancholijna czy planujesz zmianę brzmienia, stylistyki etc.? Będzie nowe otwarcie?

Marta Bijan: Stylistyka na pewno się zmieni, muzycznie jestem na etapie odkrywania nowych brzmień. A melancholia musiałaby zniknąć ze mnie, żeby zniknąć z moich kawałków. Czy tak się stanie? Chyba przestałabym być sobą.

Arkadiusz Kałucki: Dziękuję za melancholijną rozmowę 🙂  Trzymam kciuki za sukces 🙂

Marta Bijan: Bardzo dziękuję! Cała przyjemność po mojej stronie.:)

 

OS.SO – wywiad 4.03.2019 r.

01.OS.SO i Ja_2019

OS.SO i Moi fot.AK

OS.SO czyli Zuzanna Ossowska to nie tylko wokalistka. To także autorka słów, kompozytorka, multiinstrumentalistka (gra na gitarze basowej, pianinie, perkusji oraz gamelanie). Jest jedną z tych artystek młodego pokolenia, która wzięła udział w bardzo pożytecznym projekcie muzycznym „My Name Is New”. Nad całością czuwa label Kayax Prod. i jak czas pokazuje, to jest świetna szansa dla młodych, którzy mają coś do zaproponowania szerszej publiczności nie koniecznej tej mainstreamowej🙂 OS.SO należy do grona tych wyróżnionych. Poniżej tylko zarys mojej rozmowy do audycji „Warto Posłuchać” w POP Radio 92.8 FM oraz Radia Płońsk 93.6 FM. Miłej lektury 🙂

02.Okładka_OS.SO_front
Arkadiusz Kałucki: Czy udział w projekcie „My Name Is New” to była chęć sprawdzenia się gdzie i w którym miejscu jestem swojej kariery? Czy może inne powody zdecydowały, że wysłałaś tam swoje nagranie, które w pewnym sensie nagrodzono?

Zuzanna Ossowska: Na „My Name Is New” trafiłam szukając ścieżek do wydawnictw, menadżerów otwartych na nowych artystów. Platforma poświęcona młodym, ciekawym muzykom, udzielająca merytorycznego wsparcia to przestrzeń, której na polskim rynku brakowało od dawna. Najczęściej artyści bez nazwiska muszą się dobijać (zwykle bezskutecznie) do dużych firm. Projekt MNIM sprawił, że wiodąca, niezależna wytwórnia sama otworzyła przed nami swoje drzwi, podzieliła wiedzą i wieloletnim doświadczeniem w branży. Udział w programie prowadzonym przez firmę, która współpracuje z tak uznanymi artystami jak Brodka, Krzysztof Zalewski czy Daria Zawiałow to dla mnie duże wyróżnienie i podmuch wiatru w żagle. Ktoś dostrzegł w mojej muzyce potencjał, uznał, że warto pokazać ją szerszej publiczności. Jestem wdzięczna za to wyróżnienie i zaufanie mojej artystycznej wizji, mocno odbiegającej przecież od muzycznego mainstreamu.

Arkadiusz Kałucki: Ukazała się twoja EP’ka, która zwłaszcza w warstwie tekstowej jest o bardzo dużym potencjale do dyskusji oraz interpretacji. Nie jest to łatwy materiał do analizy.

Zuzanna Ossowska: Towarzyszące dźwiękom słowo nie może być tylko miałkim wypełniaczem, pretekstem do wprowadzenia wokalu do utworu. Chciałam żeby każda z piosenek z albumu była słowno-muzyczną opowieścią, a sam tekst literackim namysłem nad rzeczywistością – warstwą, na której zatrzyma się nie tylko ucho, ale i myśl słuchaczy. Jeśli wybrzmiewające w mojej muzyce zdania zachęcają do interpretacji, zapraszają odbiorcę do dialogu, otwierając się na nowe sensy i nie podają na tacy gotowych znaczeń, bardzo mnie to cieszy. Tak powinna działać literatura.

Arkadiusz Kałucki: Tak jak napisałem w krótkiej recenzji EP’ki, jest w niej mowa o otaczających nas przestrzeniach, które powinniśmy w jakiś sposób wypełnić by móc funkcjonować i dalej się rozwijać. Według Ciebie trudno jest je wypełnić i co to by było aby dało nam wartość dodaną w życiu?

Zuzanna Ossowska: Wyczuwam w tym pytaniu duży ładunek filozoficzny, dla mnie kluczem do tego, by móc istnieć i się rozwijać jest znalezienie swojego języka – określenie miejsca, z którego chce się coś powiedzieć o sobie i świecie. Jedną z przestrzeni, wymagających napełnienia treścią, jest własna podmiotowość, tożsamość. Staram się nadawać jej kształt świadomie, żyć uważnie, żeby – nawiązując do przestrzennych metafor – nie zaśmiecać głowy myślowym fast foodem. A tego ostatniego nie brakuje. Wspominasz także o wartości dodanej, w moim rozumieniu jest nią m.in. sztuka, twórcza postawa wobec rzeczywistości: przyglądanie się temu, co nas otacza i przetwarzanie indywidualnych wrażeń w zupełnie nową jakość.

03.OS.SO

OS.SO fot.Magdalena Hałas

Arkadiusz Kałucki: Od strony muzycznej jest bardzo minimalistycznie, oszczędnie, motywy w nieoczywistych rytmikach a twój wokal za to bardzo melodyjny. Taki był pomysł od początku do końca na EP’kę? Czy pierwotne założenia różniły się znacząco od tych finałowych jakie mamy?

Zuzanna Ossowska: Coraz mocniej przyciąga mnie muzyka, w której słuchacze mogą czytać zarówno między wierszami, jak i między dźwiękami, dlatego album jest tak powściągliwy i stonowany. O kameralnym brzmieniu i minimalizmie myślałam od początku pracy nad tym materiałem. Doceniam skomplikowanie rocka progresywnego czy jazzu (stąd, jak sądzę, zostało mi zamiłowanie do polimetrii i mniej oczywistej rytmiki) albo energię nowoczesnej elektroniki, ale zupełnie inna stylistyka wychodzi spod moich palców. Ze śpiewaniem jest podobnie, chcę przekazać tekst i zbudować nastrój, dlatego rezygnuję z ozdobników, strzelistych linii eksponujących same możliwości techniczne głosu. W mojej muzyce wokal wtapia się w instrumenty i staje jednym z nich.

Arkadiusz Kałucki: Wszystkie piosenki na EP’ce generalnie wg mnie mają w sobie potencjał wizualny, by nie powiedzieć filmowy. Czy podczas koncertów towarzyszą Tobie ekrany z wyświetlanymi obrazami? Czy jeszcze o tym nie myślisz i skupiasz się na razie np. na teledyskach?

Zuzanna Ossowska: Dbam o oba sposoby wizualizacji muzyki równocześnie, obraz jest dla mnie bardzo ważnym uzupełnieniem dźwięków, kolejną płaszczyzną do interpretowania ukrytych w nich historii. Piszę scenariusze do swoich teledysków i reżyseruję je, szyję kostiumy, szukam lokacji odpowiednich do realizowania nagrań. I choć być może opublikowałam jeszcze za mało filmów, by dało się dostrzec między nimi pewną ciągłość, starannie wpisuję pokazywane obrazy w szerszą wizję. A na koncerty przygotowałam wizualizacje przenoszące słuchaczy do miejsc, które w moim odczuciu oddają charakter samej muzyki. Gdybym miała opisać te ilustracje w trzech słowach, nazwałabym je bezkresem, błękitem, pustką.

OS.SO_1

OS.SO fot.Magdalena Hałas

Arkadiusz Kałucki: Oprócz tego, że jesteś wokalistką, autorką słów, kompozytorką i multiinstrumentalistką na pewno jest kilka osób, które Tobie pomogły w realizacji EP’ki? Komu możesz podziękować i jeszcze proszę powiedz, gdzie był nagrywany cały Twój materiał muzyczny.

Zuzanna Ossowska: Jest mnóstwo osób, które przyczyniły się do powstania tego albumu – od ludzi wspierających mnie w mojej muzycznej drodze, po fachowców, którzy pomogli mi zrealizować konkretne pomysły. Część materiału z płyty, o której rozmawiamy, zarejestrowałam w studio prowadzonym w Płońsku przy tamtejszym Centrum Kultury. Pracownią kieruje Darek „Pepciaq” Daniszewski, to z nim pracowałam nad miksowaniem piosenek i ostatecznym brzmieniem albumu. Z kolei partie wiolonczeli (wykonane przepięknie przez Izabelę Buchowską) zostały nagrane w jednym z moich ulubionych studyjnych miejsc na mapie Warszawy – Quality Studio. Zdjęcia na okładkę zrobiła Magdalena Hałas, jej fotografie, znalezione w sieci podczas poszukiwań osoby, która odpowiednio zrealizuje moją wizję, zachwyciły mnie od pierwszego wejrzenia. Miejsce na liście podziękowań należy się także Pawłowi Barszczewiczowi za zmiksowanie piosenki „Excuses” i gitarzyście Kubie Szostakowi za zagranie w „Hold Down” i „Grze”. Z całą pewnością ukłony należą się też moim bliskim – nie jest łatwo mieszkać z pięcioma gitarami basowymi, pianinem, syntezatorami, mnóstwem instrumentów perkusyjnych i kilometrami kabli.

Arkadiusz Kałucki: Miałaś kiedykolwiek moment zwątpienia? Po co ja to robię? Nic z tego nie będzie? Może zmienię zawód z muzyka na kogoś innego?

Zuzanna Ossowska: Cały czas o tym myślę (śmiech). Zajmowanie się muzyką to nieustanne wzloty i upadki, trzeba wykazywać ogromną cierpliwość wobec własnej drogi życiowej, nie poddawać się w obliczu porażek, wyrobić w sobie nawyk codziennych ćwiczeń, samodyscyplinę. W byciu muzykiem cenię sobie różnorodność doświadczeń, jakie niesie ze sobą ten zawód. Jest tu całe spektrum doznań, od totalnej samotności, spędzania wielu godzin sam na sam z instrumentem, przez wymianę energii ze słuchaczami podczas koncertu, poczucie współistnienia z całym zespołem. Natomiast nie zgadzam się z modnym dziś powiedzeniem: „wybierz pracę, którą kochasz, a nie przepracujesz ani jednego dnia”. Trzeba zaakceptować, że w przypadku każdej profesji nie zawsze robi się tylko to, co sprawia przyjemność. Dopóki będąc na scenie czuję dreszcze na plecach wiem, że jestem na właściwej drodze.

Arkadiusz Kałucki: Dziękuję za rozmowę 🙂

Zuzanna Ossowska: Również dziękuję za rozmowę, bardzo interesujące pytania i tak wnikliwe wsłuchanie się w moją płytę.

Sara Jaroszyk – wywiad 26.02.2019 r.

01.Sara Jaroszyk i Ja 2019a

Sara Jaroszyk i Moi fot.AK

Rozmowa z Sarą Jaroszyk, autorką jednej z ciekawszych płyt 2018 r. to była czysta przyjemność. Wywiad radiowy to jedno – emisja niebawem, a tu tylko wycinek naszej rozmowy. Album „Światłocienie” jest pełen dualizmów. Nie łatwych w pierwszej chwili rozwiązań z danej sytuacji. Mnóstwo ścieżek, którymi podąża człowiek kwestią jest którą wybierzemy. A w tym wszystkim jest ważne aby był przy nas ktoś kogo kochamy. Muzycznie jest bardzo różnorodnie:pop, jazz, electronica, R&B. Nie jest to płyta łatwa, ale wciągająca 🙂 Sara…gracie, merci🌹

okładka przód
Arkadiusz Kałucki: Czy Twój album „Światłocienie” można potraktować jako przewodnik, poradnik jak poszukiwać dróg do poznania siebie, zrozumienia gdzie i kim jesteśmy?

Sara Jaroszyk:Światłocienie” to skok w głębię, oderwanie się od rzeczywistości. Świat gdzie zacierają się granice pomiędzy tym co rzeczywiste, a tym co fantastyczne. Gdzie rozpościera się kosmos ludzkich emocji i myśli.

Album “Światłocienie” od pierwszych dźwięków i słów zabiera odbiorcę w podróż. Jest to podróż w głąb siebie, do źródeł tego co oznacza bycie człowiekiem, ale jest to również podróż do światów wymykających się rzeczywistości, zrodzonych z ludzkiej wyobraźni. Jesteśmy istotami bardzo złożonymi, skomplikowanymi, niejednoznacznymi. Nie dającymi się zamknąć w ramy. Toczy się w nas wiele konfliktów, niektórych z nich możemy nie być w stanie rozwikłać przez całe życie. Nie udzielam na tej płycie odpowiedzi na te konflikty, nie mówię jak trzeba żyć, co trzeba robić. Śpiewam i piszę o tym co sama czuję, co mnie inspiruje, co wydaje mi się ciekawe, o tym co dla mnie ważne: o życiu w zgodzie z sobą, o potrzebie wsłuchiwania się w swój wewnętrzny głos, o akceptacji tego, jak różni potrafimy być, o tym jak ważna jest miłość do drugiego człowieka, do innych istot, do natury, ale również do siebie samego.

Arkadiusz Kałucki: Jak ważna w tej podróży jest obecność drugiego człowieka? A może grupa bliskich przyjaciół dla których słowo „kochać” ma bardzo ważne znaczenie.

Sara Jaroszyk: Gdyby nie obecność drugiego człowieka, innych ludzi otaczających mnie, to ta płyta w ogóle by nie powstała. Świat wewnętrzny nie byłby kompletny bez ludzi wokół, którzy tworzą naszą rzeczywistość. Miłość obok innych silnych uczuć, takich jak pożądanie czy ciekawość, są z pewnością siłą napędzającą mnie do tworzenia, dlatego każdy numer na płycie jest nimi przesiąknięty. W życiu prywatnym mam wiele osób, dających mi niezwykłe pokłady energii dlatego płyta nie skupia się raczej na negatywnych emocjach.

Arkadiusz Kałucki: Proszę abyś teraz odniosła się do czterech słów, które są wg mnie kluczowymi na twojej płycie: Serce, Dusza, Ciało, Miłość. Co one mówią Tobie dziś po ukazaniu się płyty, a co mówiły w momencie pisania piosenek?

Sara Jaroszyk:

“Tam gdzie niebo łączy się z ziemią, a ziemia staje się niebem zaczyna się historia.
Choć znasz ją. Nie ma nic nowego w tym co kryje ludzki duch i serce”

można usłyszeć w “Velvet”, które otwiera album.
U źródła albumu leżą bowiem powielające się od zarania dziejów historie serca, duszy i ciała, zawieszone gdzieś na granicy światów. Pełne kontrastów, zawikłań, odwiecznej walki światła i cienia wewnątrz. To, co nas tworzy, ta mieszanka, to elementy zupełnie różne.

Dusza jest odpowiednikiem czegoś, czego nie można uchwycić, nazwać, co nie jest dostrzegalne ludzkim okiem, w co można wierzyć bądź nie. W jakiejś więc części jest to pierwiastek fantastyczny, który swoje ujście znajduje w historiach opowiadanych przeze mnie na płycie, należących nie do świata rzeczywistego, a tego zrodzonego z ludzkiej wyobraźni.

Ciało jest z kolei sferą, która stoi w opozycji do duszy. Odnosi się więc do wszystkiego, co namacalne. Na płycie ciało traktowane jest jako ośrodek wszelkich pierwotnych instynktów, którym ulegamy i które nas tworzą. Odpowiada za pasję, pożądanie, miłość cielesną, według wielu wierzeń jest przez to źródłem tego, co w nas złe, co zasłania nam “wyższe” dobro. Często więc odpowiada za tę sferę życia, która sprawia, że pojawiają się w nas konflikty.

Co prowadzi mnie do ostatnich dwóch składników serca i miłości. Myślę, że serce może być miejscem w którym splatają się dwie poprzednie sfery, namacalna i niematerialna, duchowa i cielesna. Miłość i empatia są fundamentem naszego człowieczeństwa. Przynajmniej w to wierzę. Nie zmieniło się to po wydaniu płyty. Nadal uważam, że jesteśmy bardzo złożonymi istotami w których toczą się konflikty, a miłość jest tą siłą, która daje nam poczucie bezpieczeństwa, stabilności, spokoju.

03.Sara Jaroszyk Fot. J.Gieleta artCONNECTION music

Sara Jaroszyk fot.J.Gieleta artCONNECTION music

Arkadiusz Kałucki: Dużo dualizmów znajduje się na albumie „Światłocienie”. Zabieg zamierzony by ułatwić odbiór płyty? Bo to nie jest łatwa płyta. Wymaga uwagi.

Sara Jaroszyk: Od zawsze interesował mnie temat ludzkiej cielesności i duchowości, pewnych instynktów, które kierują człowiekiem. Jednym z pierwiastków łączących moje teksty jest chęć wyrażenia pewnego rozdarcia w człowieku stąd przewijający się w moich tekstach motyw walki światła i cienia, dobra i zła, tego, co dostrzegalne ludzkim okiem i nie. Z pewnością może być wiele interpretacji tego podziału i swego rodzaju dualizmu, bo jest wszechobecny w świecie i człowieku.

Podczas wielu lat edukacji uczono mnie by sięgać głębiej, wpajano mi wartość sztuki krytycznego myślenia. Nie jest ważne to, co widoczne na powierzchni, trzeba zajrzeć pod nią by w pełni zrozumieć jej wartość. To we mnie zostało. Stąd na płycie tyle dualizmów, lecz nie sądzę by to ułatwiało jej odbiór. Może nie jest to zbyt mądre, łączyć chwytliwe brzmienie piosenki z głębokim, ciężkim do zrozumienia po pierwszym przesłuchaniu przekazem. Pewnie nie, z punktu widzenia sprzedaży takiego produktu lepiej bym postarała się ubrać te przemyślenia w łatwiejsze słowa. Coraz bardziej przekonuję się o tym jak ważne jest dziś pierwsze wrażenie, pierwsza chwila, pierwsze kilkanaście sekund nagrania – to decyduje o tym, czy zechcą Cię dalej słuchać czy przełączą dalej. Moja muzyka wymaga wielokrotnego przesłuchania, najlepiej z tekstem w ręku, może dlatego tak trudno jest mi się przebić.

Arkadiusz Kałucki: Gdzie szukałaś inspiracji do pisania tekstów? Jak długo zajęło Ci skompletowanie całej tej historii?

Sara Jaroszyk: Przy tej płycie po raz pierwszy odważyłam się na sięganie poza siebie. Stąd liczne nawiązania do literatury, filmu, popkultury. Najłatwiej będzie dać kilka przykładów z płyty.

“AVALON”
“Avalon” według celtyckich legend to idylliczna wyspa (lub kraina zmarłych, ale ja wybieram tę pierwszą interpretację), opisywana jako harmonijna, dająca poczucie bezpieczeństwa i spokoju “Ziemia Kobiet”. Jest to zatem mitologiczna kraina, utopia, tożsama ze spokojem, harmonią, czystością, dobrem. W mojej piosence to miejsce, które pozwala żyć w zgodzie ze sobą, gdzie na chwilę znikają wszelkie konflikty, ograniczenia, troski. “Avalon” jest też dla mnie symbolem naszego wewnętrznego ja, jest lustrem, które konfrontuje nas z tym kim jesteśmy.

“DNC”
Z kolei “DNC” to nawiązanie do jednej z moich ukochanych książek “Wilka Stepowego” autorstwa Hermana Hesse. Uznawana jest za jedną z najważniejszych powieści XX wieku i za najsłynniejsze dzieło Hermana Hessego. Niezwykły i magiczny świat powieści wywarł na mnie ogromne wrażenie, czytałam ją z zapartym tchem. Podobnie jak Albert Camus, Hesse wnikliwie opisuje walkę człowieka samego ze sobą, kryzys egzystencjalny i duchowy współczesnego człowieka, poszukiwanie wartości w świecie, który często tych wartości wydaje się być pozbawiony. Bohater powieści, Harry Haller, tytułowy „Wilk Stepowy”, stał się również bohaterem mojej piosenki.

“Kon Tiki”
W 1947, Thor Heyderdahl poprowadził wyprawę drewnianą tratwą własnej konstrukcji, z Peru na Polinezję. Zainspirowany zasłyszaną od jednego z tubylców z Polinezji Francuskiej legendą o wodzu Kon-Tiki, który niegdyś miał przeprowadzić swój lud przez wielkie wody Oceanu Pacyficznego, zapragnął udowodnić, że Polinejczycy nie pochodzą z Azji, a właśnie z Ameryki Południowej. Wiedzeni jedynie prądami oceanicznymi i wiatrem, Thor wraz z załogą dotarli na jedną z wysp Polinezji po 3 miesiącach (dokładnie po 101 dniach). “Kon Tiki” jest dla mnie historią niezwykłej odwagi, ludzkiej wiary w coś, co mogłoby wydawać się niemożliwe do osiągnięcia. To także historia starcia człowieka z naturą, która bywa bardzo niebezpieczna stąd dość mroczny charakter utworu i szybkie, bardzo rytmiczne, inspirowane rytualnymi rytmami refeny. Bardzo lubię tę piosenkę.

04.Fot. J.Gieleta artCONNECTION music 2

Sara Jaroszyk fot. J.Gieleta artCONNCETION music

Arkadiusz Kałucki: Od strony muzycznej jest bardzo różnorodnie. Pokazujesz szerokie spektrum swoich zainteresowań i poszukiwań muzycznych: pop, jazz, r’nb, electronica. Taki był pomysł od początku do końca czy zmieniały się koncepcje w trakcie nagrywania?

Sara Jaroszyk: Nie lubię czuć się ograniczona. Może dlatego na płycie słychać tak wiele inspiracji z różnych muzycznych światów. Zawsze powtarzam, że nie lubię zamykać się w ramy. Gdyby się dało to w ogóle nie kwalifikowałbym swojej muzyki do danego gatunku muzycznego. Albo coś jest dobre albo nie, sam Quincy Jones tak powiedział, a on jest szefem! A tak serio, to lubię ładne melodie, muzykę z duszą, brzmienie fortepianu, fajny, żywy bas, dobry, grooviący beat i harmonie wokalne, najbardziej na świecie! Myślę, że to wszystko znalazło się na płycie i cieszę się bardzo. Może w tym miejscu zaznaczę jak istotne według mnie jest słuchanie płyty od początku do końca, daje to zupełnie inny, o wiele pełniejszy obraz artysty i pracy, która została włożona w nagranie albumu. Do tego serdecznie zachęcam.

Arkadiusz Kałucki: Na koniec proszę powiedz i wyjaśnij pięć argumentów, dla których płyta „Światłocienie” zasługuje na to, aby za 20 lat była z przyjemnością słuchania.

Sara Jaroszyk: Trzeba by było się zastanowić co sprawia, że pewne utwory czy płyty są ponadczasowe? Dziś kawałek wychodzi i po kilka tygodniach już nikt o nim nie pamięta, na jego miejsce jest 10 kolejnych chwytliwych refrenów. Na pewno ważna jest prawda, autentyczność w tym co tworzymy, ale również odwaga, wyznaczanie nowych ścieżek, posługiwanie się nowymi brzmieniami, bawienie się muzyką. Cieszę się, że mogłam się rozwijać, tworząc ten album. Uczyć się siebie, tego co się sprawdza, co nie. Udało mi się opowiedzieć własnymi słowami pewne historie, które wydały mi się ciekawe. Może ktoś po przesłuchaniu moich piosenek sięgnie po książkę Hermanna Hesse lub poczyta sobie o niezwykłej wyprawie tratwą na wyspy Polinezji. Ktoś inny będzie się świetnie bawił, tańcząc do “DNC” lub “Avalonu”. I właśnie to jest piękne. Muzyka daje pole do wyrażania własnych emocji, ale służy również rozrywce, daje nam szansę na oderwanie się od rzeczywistości i zatracenie gdzieś w tańcu lub w głowie. Uwypukla to co niezwykłe, tak jak fotografia – zawiera w sobie chwile, stany, uczucia, które stają się wraz z piosenką nieśmiertelne. Myślę, że ta płyta pokazuje szerokie spektrum muzyki, jak różna może być, jak w różny sposób można ją odbierać. Jest różnorodna i wielowarstwowa, tak samo jak my, ludzie. Może dlatego ktoś za 20 lat, biorąc tę płytę w rękę pomyśli: ej, to dalej jest dobre.

Arkadiusz Kałucki: Bardzo dziękuję za spotkanie i przemiłą rozmowę ☺

Sara Jaroszyk: Dziękuję również! 🙂

Cheap Tobacco – wywiad 24.12.2018 r.

01.Natalia Kwiatkowska_Cheap Tobacoo i Ja_10_2018b

Natalia Kwiatkowska i Ja fot.AK

Natalia Kwiatkowska, to pierwiastek kobiecy zespołu Cheap Tobacco. Jest wokalistką, autorką tekstów na ich najnowszej płycie „Szum”. Była dwa razy wybierana przez czytelników kwartalnika „Twój Blues” – „Bluesową Wokalistką Roku”. Poniżej krótkie resume wywiadu jaki przeprowadziłem do audycji „Warto Posłuchać” w POP Radiu 92.8 FM oraz Radia Płońsk 93.6 FM 🙂

 

#radio #music #journalist #NowPlaying #blues #rock #album #voice #talent #warsaw

02.Cheap_Tobacco_okladka

Arkadiusz Kałucki: Byłaś dwukrotnie wybierana przez czytelników prestiżowego w Polsce kwartalnika „Twój Blues” na „Bluesową Wokalistkę Roku”. To dla Ciebie motywacja do dalszej pracy nad sobą jako wokalistką czy raczej potwierdzenie by nie powiedzieć nagroda, za wykonanie planów jakie dotychczas sobie wyznaczyłaś do realizacji?

Natalia Kwiatkowska: Zdaje się, że obydwie odpowiedzi są poprawne To dla mnie na pewno duża nobilitacja i motywacja do dalszych działań, poszerzania swoich doświadczeń ale również coś, co odbieram jako ukoronowanie tych kilku lat pracy mojej i mojego zespołu. Bo to nasz wspólny sukces.

Arkadiusz Kałucki: Akceptacja w związku takimi jacy jesteśmy. Brak komunikacji, wyrażania szczerych myśli, przemilczenie pewnych kwestii, które powinny być wyjaśnione by w przyszłości uniknąć nieporozumień. To są według Ciebie najpoważniejsze problemy w związku dwojga ludzi? Bo tak odczytuję teksty i przesłanie w waszych piosenkach. Stąd też nazwa płyty „Szum”?

Natalia Kwiatkowska: Szum w naszym rozumieniu to wszelkiego rodzaju zakłócenia, które spotykamy podczas naszej drogi. Czyjeś myśli, czyjeś punkty widzenia, czyjeś oczekiwania. Mnogość informacji, obrazów, dźwięków, z którymi musimy konfrontować się codziennie… jak przy tym natłoku wszystkiego usłyszeć swój głos? Swoje pragnienia, swoje myśli? Znaleźć to, czego my chcemy? To trudne. Wszystkie „problemy” w związkach są według mnie wynikiem oceanu oczekiwań, które mamy wobec siebie. Wymagamy, że dana osoba będzie „jakaś” i później jesteśmy rozczarowani, nie umiemy dostrzec jej dobrych stron, skupiając się na nie spełnionych oczekiwaniach. I tak w kółko. Brak komunikacja to również pięta achillesowa. Nie tylko związków ale ogólnie relacji międzyludzkich.

03.Cheap_Tobacco_fot.Marcin Łobrów

Cheap Tobacco fot.Marcin Łobrów

Arkadiusz Kałucki: Od strony muzycznej zawarliście muzyczną podróż, zresztą bardzo sentymentalną do lat 70-tych XX wieku szeroko rozumianej muzyki rockowej. Do tego wszystkiego dochodzą bluesowe smaczki, a balladowy charakter przy niektórych kompozycjach wręcz skłania człowieka do oklasków. Proszę powiedz jaki był pierwotny zamysł komponowania piosenek na płytę „Szum”? Bardzo się różni od ostatecznej wersji? Może kilka słów o inspiracjach?

Natalia Kwiatkowska: Te dwanaście kompozycji wybraliśmy z 40 szkiców. I właściwie od początku brzmiały tak jak brzmią, oczywiście poza niuansami, poszerzeniem ilości instrumentów.. nieco zmieniała się forma, długość…ale to były raczej zmiany kosmetyczne. Z tekstami było inaczej, ponieważ powstało czasem i pięć propozycji słów do jednego utworu, dlatego też zmieniały się linie molodii wokalu. Płyta to świadectwo trzech lat naszego życia. To trochę jak pamiętnik. Dla mnie jest to dosyć ciężki album. Ale taki był wtedy czas i tak miało być. Mogę więc powiedzieć, że największą inspiracją było tutaj życie.

Arkadiusz Kałucki: Jakbyś opisała waszego odbiorcę, fana, słuchacza? To człowiek młody, na początku swojej drogi życiowej? Czy może już np. po 40-ce, ustatkowany życiowo i zawodowo etc.? Pytam o to, bo gracie mnóstwo koncertów, jesteście na ważnych festiwalach Rawa Blues, Blues Alive czy Suwałki Blues Festiwal i macie jako zespół jakiś obraz tego wszystkiego.

Natalia Kwiatkowska: Mamy to ogromne szczęście, że w jakiś sposób nasza muzyka i teksty są na tyle uniwersalne, że trafiają zarówno do osób młodszych jak i starszych. Lubią nas wnuki i lubią nas dziadkowie. Słuchają młodzi, nastoletni i Ci już dojrzali  🙂  To jest dla nas bardzo ciekawe, bo oznacza, że wszyscy jesteśmy tacy sami i stajemy prze takimi samymi sytuacjami.

04.Cheap_Tobacco_fot.Marcin Łobrów

Cheap Tobacco fot.Marcin Łobrów

Arkadiusz Kałucki: Co sądzisz na temat improwizacji w muzyce? Ma ona miejsce w waszej twórczości na przykład podczas występów na żywo? Czy raczej nie przepadacie za tym?

Natalia Kwiatkowska: Na koncertach CHEAP TOBACCO zawsze było miejsce na improwizację. Są takie utwory, które za każdym razem kończą się inaczej, niespodziewanie. Są też takie, których forma jest zamknięta i w związku z tym musi być zawsze taka sama. Osobiście uwielbiam muzykę improwizowaną, bo mam wtedy wrażenie, że jest to coś absolutnie niepowtarzalnego i tym samym wyjątkowego.

Arkadiusz Kałucki: Jaki był z perspektywy czasu najtrudniejszy moment przy nagrywaniu albumu „Szum”?

Natalia Kwiatkowska: Szukanie wydawcy  🙂  Trwało to najdłużej i wymagało od nas dużej cierpliwości i wytrwałości, bo te momenty, kiedy nie wiesz na czym stoisz i ciągle czekasz, są wykańczające psychicznie. Tworzenie materiału nawet jeśli czasami nie jest łatwe, to i tak to zawsze najprzyjemniejsza część.

Arkadiusz Kałucki: Na koniec proszę przedstaw i krótko scharakteryzuj swoich muzycznych kompanów, którzy dołożyli cegiełkę do nagrania płyty „Szum”.

Natalia Kwiatkowska: Płyta jest wspólną pracą zespołu Cheap Tobacco oraz Borysa Sawaszkiewicza ze Stobno Records, który jest takim dobrym duchem zespołu i tak naprawdę jego niepisanym członkiem. Perkusję nagrał z nami Adam Partyka, który po nagraniach odszedł z zespołu oraz Michał Bigulak- basista oraz Robert Kapkowski – gitarzysta oraz ja- Natalia Kwiatkowska.

Najważniejsze jest to, że każdy wniósł coś od siebie do powstałego materiału. Swoje inspiracje, swoje „wpływy muzyczne” , emocje i przeżycia. Dzięki temu, ten album jest tak zróżnicowany.

Arkadiusz Kałucki: Dziękuję za spotkanie i szczerą rozmowę  🙂

Natalia Kwiatkowska: Dziękuję pięknie!

Marta Zalewska – wywiad 22.12.2018 r.

01.Marta Zalewska i Ja_2018b

Marta Zalewska i Moi fot.AK

Dotychczas Martę Zalewską można było zobaczyć na scenie u boku takich gwiazd jak m.in. Kayah, Krystyna Prońko, Grzech Piotrowski,w zespole Ars Nova czy w projekcie Filharmonia Uśmiechu Waldemara Malickiego. Marta jest też muzykiem sesyjny. Czas teraźniejszy przynosi nam jej debiutancki album pt.”Marta Zalewska”. Prace nad albumem trwały trzy lata i dzięki konkursowi „Będzie Głośno” zrealizowała swoje muzyczne marzenie. Wygrała i karuzela zaczęła się kręcić jeszcze szybciej. Z Martą, wokalistką, autorką słów, kompozytorką i multiinstrumentalistką kilka dni temu nagrałem wywiad(emisja niebawem) do audycji „Warto Posłuchać” w POP Radio 92.8 FM oraz Radia Płońsk 93.6 FM. Poniżej krótkie resume naszego spotkania 🙂

#wywiad #sennheiser #jbl #music #radio #rock #polishboy #album #voice #talent #playlists #interview #martazalewska #wokalistka #rockgirl #warsaw

02.Marta Zalewska
Arkadiusz Kałucki: Czy Twoje życie artystyczne mogłoby posłużyć jako scenariusz filmowy? Jeżeli tak, to jaki to byłby film i od ilu lat dozwolony?

Marta Zalewska: Nie jestem pewna, czy to co przeżyłam do tej pory już wystarczy, aby kręcić film na tej podstawie (śmiech) – ale gdyby wyobrazić sobie taki eksperyment, to z pewnością byłby to obraz prowokujący bardziej do uśmiechu niż wywołujący płacz czy strach. Choć to oczywiste, że w życiu nie zawsze wszystko układa się dokładnie po naszej myśli, muszę przyznać, że bardzo lubię swoje życie i mam wielkie szczęście spotykać na swojej drodze ludzi mądrych, dobrych i inspirujących dzięki którym biorę udział w ciekawych zdarzeniach…a potem piszę o tym piosenki. Mojemu życiu – nie tylko artystycznemu – daleko do monotonii czy rutyny, jestem wiecznie w jakimś szalonym pędzie poprzetykanym nieustającym rock’n’rollem – zatem przyjmijmy, że film który sobie wyobrażamy byłby dozwolony raczej od lat 21 ;).

Arkadiusz Kałucki: Od wielu lat jesteś mocno zapracowaną artystką. Współpracujesz i z Kayah, Krystyną Prońko, Grzechem Piotrowskim czy chociażby z zespołem Ars Nova. Do tego dochodzą udziały w nagraniach jako muzyk sesyjny etc. Czy ta intensywność związana z Tobą(co cieszy mam nadzieję) nie wywołała w Tobie takiej myśli: „A kiedy Ja coś zrobię dla samej siebie?”, „Mam dużo do pokazania i podzielenia się z ludźmi”., „To jest teraz ten czas, ten moment”. Tak to było czy były inne okoliczności podjęcia tej męskiej decyzji?

Marta Zalewska: Współpraca z wieloma wspaniałymi artystami poszerzyła moją świadomość muzyczną i dała możliwość rozwoju, jednak choć spełniałam się w dużej mierze jako muzyk sesyjny, zawsze czułam, że tego rodzaju aktywność artystyczna mi nie wystarczy. Występuję u boku wspaniałych twórców ale przecież sama też jestem twórcą, piszę własne piosenki, śpiewam je…i choć może jeszcze niewielu ludzi o tym wie, być może już czas to zmienić i odważyć się pokazać swoje utwory światu. Latami dojrzewałam do tego kroku. W międzyczasie miałam już doświadczenia koncertowania z muzyką autorską – współtworzyłam duet Soundz Good z Magdaleną Czwojdą, miałyśmy swój repertuar, wydałyśmy EP-kę. Jednak “katalizatorem” w kontekście wydania solowego albumu okazało się poznanie Krzysztofa Pacana – fantastycznego muzyka, basisty, kompozytora. To on przyjrzał się wnikliwie moim muzycznym działaniom, autorskim pomysłom, marzeniom i upodobaniom estetycznym. Wsparł mnie nie tylko mentalnie – stał się współkompozytorem, basistą i producentem muzycznym utworów na płycie – oraz moim mężem (śmiech).

Arkadiusz Kałucki: Ukazał się Twój debiutancki krążek „Marta Zalewska”. Wypełnia go 12 utworów 5 zaśpiewanych po angielsku, a reszta po polsku. Był plan aby całość została zaśpiewana w naszym języku czy to był świadomy wybór?

Marta Zalewska: Bardzo lubię śpiewać w języku angielskim i mam to szczęście znać go na tyle, że względnie łatwo przychodzi mi pisać teksty w tym języku. Lubię ciemne brzmienie samogłosek w języku angielskim, a brzmienie języka ma bezpośredni wpływ na barwę głosu i charakter śpiewania. W języku polskim jest dużo spółgłosek, zbitek liter, szelestów których w języku angielskim w ogóle nie ma. Angielski daje wygodę pisania tekstów ze względu na tak dużą liczbę wyrazów jednosylabowych – teoretycznie w języku polskim pisze się trudniej biorąc pod uwagę jego konstrukcję ale przyznam, że złożoność i nieregularność tego języka nasuwa oryginalne rozwiązania muzyczne. Polski jest moim naturalnym, pierwszym językiem. Lubię śpiewać po polsku, polski to piękny język.

04.Marta Zalewska 3

Marta Zalewska fot.Ania Powałowska

Arkadiusz Kałucki: W tekstach przewijają się Twoje spostrzeżenia na temat dzisiejszego świata. Jak trudno dziś jest odróżnić dobro od zła. Jak w pogoni za „życiem” dzień zrównuje się z nocą i nieraz nie możemy już cofnąć się, bo coś nam umknęło. Pozostają wspomnienia. Wszystko jest związane z czasem, przemijaniem. A jak do tego wszystkiego dodamy stabilność w tym co robimy, która zaczyna przeistaczać się w monotonię to powstaje szereg pytań, na które nie łatwo jest znaleźć odpowiedzi. Co może być według Ciebie takim lekarstwem na to aby nie zatracić się w tym wszystkim? Masz pomysł?

Marta Zalewska: Wciąż szukam takich “lekarstw” ! Na każdym kroku rozglądam się za receptą na świadome życie. Myślę, że najlepiej nagromadzić takich rozwiązań jak najwięcej, żeby starczyło ich w trudniejszych momentach. Obserwuję uważnie wszystko co się dookoła mnie dzieje i w zasadzie każde zdarzenie – wcale niekoniecznie dotyczące mnie – ma bezpośredni wpływ na refleksje zawarte w moich tekstach. Inspiruje mnie świat wokół i to z czym mierzą się różni ludzie – jednak oczywiście na płycie, najwięcej opowiadam o sobie i przemyśleniach dotyczących moich własnych doświadczeń, wątpliwości i przekonań.

Arkadiusz Kałucki: Od strony muzycznej zaproponowałaś swoim potencjalnym odbiorcom bardzo szerokie spectrum muzyki rockowej. I co istotne, zawarty materiał mam wrażenie idealnie wpasowuje się koncerty zarówno plenerowe, klubowe a nawet akustyczne w okrojonym składzie np. na dwie gitary. Przyznaję szczerze, to stwarza bardzo komfortowe warunki pracy na promocję płyty, a wiem że scena to Twój żywioł 

Marta Zalewska: Cieszę się, że odbierasz album w ten sposób. Mam taką zasadę przy tworzeniu piosenek – niezależnie od tego jak bardzo “urośnie” obsada czy aranżacja przy produkcji utworu – na końcu najlepszym sposobem na weryfikację jego wartości jest według mnie sprowadzenie go do minimum muzycznego – zaśpiewania z samą gitarą czy fortepianem. Jeśli piosenka w tej wersji również robi właściwie wrażenie, być może ma szansę być dobrą kompozycją 🙂 To trochę archaiczne podejście, zdaje sobie z tego sprawę – jednak lubię tak pracować. Ze względu na to, że tak tworzę utwory – można je wykonywać i w większej obsadzie i w mniejszej – np. akustycznie na dwie gitary. Scena to mój drugi dom, choć jej rozmiar nie ma dla mnie większego znaczenia – w muzyce chodzi najbardziej o emocje, a te przekazać można tak samo z olbrzymiej sceny na stadionie, jak i tej maleńkiej w kameralnym klubie. Słucham dużo muzyki i przyjmuję ją jako wielką całość – inspirują mnie gatunki nie tylko rockowe. Stąd prawdopodobnie bierze się brzmienie płyty, które nazwałeś “szerokim spectrum muzyki rockowej”. Uważam, że nie ma potrzeby ograniczania się na siłę i muzyce należy dać jak najwięcej wolności – nawet jeśli chce się ona wyłamać poza stereotypowe dla danego gatunku muzycznego schematy.

03.Marta Zalewska 1

Marta Zalewska fot.Ania Powałowska

Arkadiusz Kałucki: Proszę Marta przedstaw swoją muzyczną drużynę, dzięki której zrealizowałaś swoje muzyczne marzenie w postaci debiutanckiej płyt pt. „Marta Zalewska”.

Marta Zalewska: W skład mojego zespołu wchodzą – wspomniany już wcześniej producent muzyczny albumu Krzysztof Pacan (bas), Paweł Zalewski (gitara), Przemek Pacan (perkusja) i Róża Dudziewicz (tamburyn, wokal). Wszyscy udzielili się na płycie, choć oprócz nich nagrywali także Tomasz “Harry” Waldowski (perkusja), Kamil Barański (wurlitzer, piano), Bożena Zalewska (wokal – moja mama!), Artur Gierczak (gitara akustyczna). Choć nie zagrali na płycie, to w równym stopniu pomogli mi zrealizować marzenie o wydaniu debiutanckiego albumu – Damian Sikorski i Karina Terzoni, cała radiowa Czwórka oraz Agencja Muzyczna Polskiego Radia. To dzięki konkursowi Czwórki “Wydaj płytę z Będzie Głośno” płyta ukazała się 7 grudnia 2018 roku, dziękuję z całego serca wszystkim, którzy przyczynili się do powstania mojej muzyki oraz tym, którzy w tę muzykę uwierzyli.

Arkadiusz Kałucki: Nie mogę nie zapytać już na koniec o utwór „Skrzydła”, z którym wystartowałaś na Festiwalu w Opolu. Nie ma go na Twojej debiutanckiej płycie. Dlaczego? Wiem, że kilka lat temu wspominałaś w jednym z wywiadów, że będzie. Co by nie mówić, to nagranie wg mnie było takim potężnym kołem zamachowym do nagrania płyty.

Marta Zalewska: Oczywiście występ w opolskich Debiutach był wielkim przeżyciem, zwłaszcza że zaśpiewałam swój autorski utwór. Jednak to piosenka stylistycznie trochę “z innej bajki” – chciałam aby mój album był jak najbliżej szeroko pojmowanej muzyki rockowej. “Skrzydła” to piosenka, dzięki której po raz pierwszy wystąpiłam przed tak dużą publicznością w autorskim repertuarze, jednak zamyka ona pewien okres moich artystycznych poszukiwań i dlatego postanowiłam nie umieszczać jej na płycie, która należy już do nowego rozdziału.

Arkadiusz Kałucki ☺ Pięknie dziękuję za spotkanie i rozmowę ☺

Marta Zalewska: Bardzo dziękuję !

Nandu – wywiad 24.05.2018

01.Justyna Kuśmierczy i Ja_2018

Justyna Kuśmierczyk wokalistka Nandu fot.AK

Nandu☺ Zespół istnieje od 5 lat. Ukazała się ich płyta pt.”Natura”☺Funky, Soul, Folk, Rock, Jazz, Pop plus miejscami poetyckie teksty przenoszą odbiorcę w świat natury. Także natury ludzkiej. Jest też mowa o czterech żywiołach mające swoje solidne i wyraziste kształty umiejętnie wplecione w nasze doświadczenia życiowe☺ Dobry i ciekawy debiut, któremu Warto dać szansę i patrzeć jak dalej będą się rozwijać. Oby!😁

 

02.Nandu - Natura singiel cover

Arkadiusz Kałucki: Działacie na scenie muzycznej od pięciu lat i dopiero teraz ukazuje się wasza debiutancka płyta „Natura”. Ten czas to było poszukiwanie w muzyce, którędy chcecie iść? Czy tylko brak finansów na wydanie płyty? Bo wspomnę, że płyta dzięki akcji crowdfundingowej na Polak Potrafi doczekała się realizacji.

Justyna Kuśmierczyk(Nandu): Na początku chcieliśmy się muzycznie wyczuć. Kiedy dołączyłam do zespołu graliśmy utwory, które zostały napisane znacznie wcześniej i dopiero z biegiem czasu zaczęliśmy łączyć nasze siły twórcze. Jeśli chodzi o publikacje, to działaliśmy „singlowo”. Powstały teledyski do takich utworów, jak „Foolish”, „Ktoś”, czy „Zapominasz mnie”. Później narodził się pomysł by złożyć to w album.

Łukasz Chmurski (Nandu): Akcja na portalu Polak Potrafi, dzięki której zebraliśmy część budżetu na nagranie płyty zakończyła się ponad 2 lata przed jej wydaniem. Już w chwili uruchomienia akcji mieliśmy praktycznie godzinny autorski materiał, z którym graliśmy koncerty w całej Polsce. Pierwotnym pomysłem było zarejestrowanie tego materiału w studiu i umieszczenia go na planowanej płycie. Niestety, po rejestracji części piosenek okazało się jednak, że nie jesteśmy zadowoleni z kierunku, w którym zmierzamy z naszą muzyką. Część numerów była tworzona 3 lata wcześniej i w naszym odczuciu znacznie straciła na świeżości. Pisząc te piosenki, nie mieliśmy też w głowie koncepcji na całą płytę. Myślę też, że od tego czasu, my i nasze spojrzenie na muzykę znacząco się zmieniło, efektem czego był brak satysfakcji z nagranego materiału. Podjęliśmy więc decyzję, że nie będziemy wykorzystywać wcześniejszych kompozycji i napiszemy całą płytę od nowa, tak, żeby brzmiała ona zgodnie z naszymi aktualnymi oczekiwaniami. Proces kompozycji, aranżacji, pisania tekstów do 11 nowych utworów zajął nam prawie rok. Kolejny rok zajęła nam rejestracja tego materiału, mix, mastering i wszystkie działania organizacyjne związane z tego typu wydawnictwem. Wydaje się długo, jednakże cała płyta, zaczynając od samego pomysłu na nią, przez muzykę, aranżację, teksty, rejestracje materiału, kończąc na wyborze tłoczni, gdzie płyty były produkowane, jest zgodna z naszą koncepcją. Możemy śmiało powiedzieć, że osobiście braliśmy czynny udział w każdym działaniu związanym z tworzeniem i wydaniem tego krążka. Jak się okazało, to bardzo dużo pracy, więc musiało to trwać tak długo 😉

Arkadiusz Kałucki: Jak odbieracie i sami nadajecie definicję słowom, które poproszę o wyjaśnienie, związanymi z waszą płytą: Niezależność muzyczna, Autorytety(jakie Wam w myślach towarzyszyły), Natchnienie(gdzie najlepiej jest pisać teksty, komponować, pomysły na utwór etc.), Droga(do realizacji płyty: kręta i wyboista czy pod górkę, ale prosta?), Upartość w dążeniu do celu.

Łukasz Chmurski:

Niezależność  – wydaje mi się, że odpowiedzią na to pytanie jest proces tworzenia tej płyty, który nakreśliłem w odpowiedzi na pierwsze pytanie. Wymyśliliśmy sobie koncepcje na tę płytę i od początku do końca samodzielnie ją zrealizowaliśmy. Nikt nam niczego nie narzucał, nie zastanawialiśmy się, czy się ona komuś spodoba, czy się sprzeda oraz czy na niej zarobimy. Tak naprawdę teraz dopiero, po premierze, zbieramy opinie, recenzje. Na szczęście są one w większości zaskakująco pozytywne, jednakże tuż przed upublicznieniem materiału czuliśmy dreszcz emocji i mieliśmy spore obawy, czy ktokolwiek będzie chciał tego słuchać 😉 Podsumowując, materiał ten każdy może ocenić wedle własnego uznania, jednakże na pewno płyta jest całkowicie „niezależna” i odzwierciedla wyłącznie nasze autorskie spojrzenie na muzykę w okresie, kiedy ją nagrywaliśmy.

Autorytety – tak się złożyło, że każdy z zespołu ma nieco inną wrażliwość, słucha innej muzyki i innymi artystami się inspiruje. Oczywiście mamy też w Nandu wspólny mianownik, to jest twórców, których cenimy wspólnie i których muzyka napędza nas do działania. Nie ma możliwości wymienić ich wszystkich, więc poprzestanę na pozycjach „klasycznych”, takich, jak: Prince, Michael Jackson, The Beatles..

Justyna Kuśmierczyk: Stevie Wonder, czy The Police. Ale inspirują nas także nasi rodzimi artyści, jak choćby Poluzjanci. Duży wpływ na ogólne brzmienie „Natury”, miała płyta Natalii Przybysz „Prąd”. Bardzo podobała nam się jej surowość brzmienia, dlatego też trochę zmieniliśmy podejście przy tworzeniu nowych utworów.

Natchnienie – może „dopaść” cię wszędzie, ale są miejsca, czy sytuacje, które stwarzają szczególnie dobrą przestrzeń twórczą. U mnie jest to spacer, dom mojej mamy i wanna  Także bardzo często inspirują mnie utwory innych artystów. Może to być nawet jedno słowo z tekstu, które pobudzi wyobraźnię. Myślę, że Łukasz tu się ze mną zgodzi. Natchnienie przynoszą nam także podróże!

Droga – Nasza droga jest wyboista, ale trochę na własne życzenie. Cały czas uczymy się współdziałać, nie tylko na płaszczyźnie muzycznej, ale także biznesowej i czysto międzyludzkiej. Ponieważ nie mamy wydawcy, wiele spraw pozamuzycznych spada na nas. Jesteśmy pięcioma różnymi charakterami, co czasami jest trudne do pogodzenia i rodzi jakieś napięcia. Ale lubimy się i wspólne granie sprawia nam przyjemność, dlatego udało nam się pokonać parę przeszkód.

Łukasz Chmurski:

Upartość w dążeniu do celu – moim zdaniem, jest to podstawowa cecha, którą musisz posiadać, żeby cokolwiek osiągnąć w jakiejkolwiek dziedzinie życia. Na początku każdej drogi jest ona jeszcze dużo bardziej istotna, niż później, ponieważ najwięcej trudu trzeba włożyć, żeby napędzić koło, a jak zacznie się już ono toczyć, wtedy wykorzystywana jest energia niejako wcześniej włożona. Tak samo jest – wydaje mi się – z każdym bandem, początki są najtrudniejsze, ponieważ praktycznie wszystko musisz robić samemu i nie mam tu na myśli jedynie procesu twórczego, ale ogólnie pojętą organizację, która zajmuje często więcej czasu, niż samo granie. Bardzo łatwo się zniechęcić, odpuścić i zająć się czymś innym. U nas również było wiele momentów kryzysowych, które mogły sprawić, że ta płyta by się nigdy nie ukazała, na szczęście udało się nam je przezwyciężyć. Każdy taki pokonany kryzys powinien być budujący, a jak się uda mimo niego osiągnąć cel, wtedy satysfakcja jest podwójna.

03.Nandu Fot. Andrzej Świetlik

Nandu fot.Andrzej Świetlik

Arkadiusz Kałucki: Na waszym krążku „Natura” jest mnóstwo brzmień. Od pop przez folk, jazz, funky, rock. Chcieliście pokazać, że tak jak w naturze, wszystko się zmienia płynnie czasami bardzo szybko i Wam też to w duszy gra? Jak mniemam, nie chcecie być szufladkowani?

Łukasz Chmurski: Absolutnie nie. Wg. mnie różnorodność stylistyczna płyty, wynika z dwóch czynników. Pierwszy jest taki, że, jak już wspomniałem, pod kątem inspiracji muzycznych tworzymy dość zróżnicowaną grupę 😉 Po drugie, większość kompozycji i aranżacji na płycie jest mojego autorstwa, a ja, jako słuchacz nie lubię stylistycznej stagnacji. W zależności od dnia i godziny mogę tak samo zajawić się rapem, ostrym rockiem, funkiem, czy delikatnym popem. Oczywiście stylistyka płyty jest ogólnie popowa, ponieważ takie założenie przyjęliśmy na wstępie i wprowadzenie do niej jakiejkolwiek radykalnej formy nie pasowałoby do całości, jednakże różnorodność brzmień oraz styli muzycznych słychać i bardzo się z tego cieszę, bowiem taki był plan. Dodam jeszcze, że na płycie jest też kilka piosenek akustycznych, trochę, można powiedzieć, folkowych („Mgły”, „Nic więcej, nic mniej”, „Piękno”). Do zaaranżowania ich w tej konwencji popchnął mnie nowy instrument (gitara akustyczna), który nabyłem, akurat w tym okresie. Nie mogłem się po prostu od niego „odkleić” i część materiału poszła siłą rzeczy w tym kierunku.

Arkadiusz Kałucki: Warstwa tekstowa w pełni jest twojego autorstwa. Czy konsultujesz to, co napiszesz z zespołem? Robisz korekty?

Justyna Kuśmierczyk: Zanim zaczęłam pisać teksty na „Naturę”, dostałam wytyczne „teksty mają być nie o miłości”. Zaczęłam więc się zastanawiać o czym możemy opowiedzieć swoją muzyką i tak powoli narodziła się koncepcja „Natury”. Śmieję się, że trochę nie wyszło z tym początkowym założeniem, bo „Natura” mimo wszystko jest o miłości. Właściwie to, o poznawaniu i pokochaniu samego siebie. W każdym razie zależało mi na tym, żeby każdy z nas mógł się jakoś z tą warstwą liryczną utożsamić  😉

Łukasz Chmurski: Wypracowaliśmy sobie taki system pracy nad utworami, że raczej wszystkie teksty zaproponowane przez Justynę były konsultowane na forum zespołu. Część z nich od razu została zaakceptowana. Natomiast w niektórych wprowadziliśmy pewne zmiany i wydaje się, że wyszło to im na dobre. Jesteśmy bardzo zadowoleni z finalnego efektu, dostajemy też sygnały od słuchaczy, że teksty poszczególnych numerów się podobają i wpadają w ucho, co z dużą dozą satysfakcji obserwujemy na koncertach 😉

04.Nandu Fot. Łukasz Bartyzel

Nandu fot. Łukasz Bartyzel

Arkadiusz Kałucki: Co jest Latarnia morską dla zespołu Nandu? I czy według Was to nie jest złudne takie ufanie by iść w stronę światła? Bo to może być pułapka.

Justyna Kuśmierczyk: Latarnia morska pojawia się w utworze „Mgły”, który jest kluczowy dla koncepcji płyty, ponieważ jest momentem przebudzenia się tytułowej Natury człowieka. Po długim czasie dryfowania po oceanie bezsensowności nasz bohater/bohaterka odnajduje sens, ale w samym sobie. Myślę, że tym właśnie jest „latarnia morska” dla Nandu. Niekoniecznie zewnętrznym bodźcem, ale światłem, które ma w sobie każdy z nas i które, jeśli mu się na to pozwoli, nas poprowadzi. To światło nie pozwoli nam działać przeciwko naszej naturze, ale z nią płynąć. Nie wydaje mi się to zgubne, wręcz przeciwnie!

Arkadiusz Kałucki: Jaka jest historia nazwy zespołu? Dlaczego struś? Kto jest pomysłodawcą?

Łukasz Chmurski: Nazwę zespołu wymyślił Romek Gąsiorowski – w Nandu grający na perkusji i instrumentach perkusyjnych. Myślę, że „struś” nie był kluczowy przy jej wyborze. Liczyło się to, że jest oryginalna, krótka, wpada w ucho i nie wszyscy od razu wiedzą co oznacza. Męczyliśmy się dość długo, przerzucając się propozycjami i w momencie, gdy Romek przedstawił tę nazwę – wiedzieliśmy, że jest dla nas idealna.

Arkadiusz Kałucki: Najbliższe plany zespołu Nandu?

Justyna Kuśmierczyk: Teraz skupiamy się na promocji albumu „Natura”. Na przełomie maja i czerwca pojawi się teledysk do naszego drugiego singla „Mgły”. Za obraz odpowiedzialna jest ta sama ekipa, z którą współpracowaliśmy przy okazji teledysku do utworu „Natura”, czyli Filminati. W planach mamy także kilka koncertów promujących nasze wydawnictwo. Zapraszamy na Nandowego Facebooka i Instagrama, gdzie na bieżąco uzupełniamy listę miast, które odwiedzimy!

Arkadiusz Kałucki : Dziękuję za przemiłą rozmowę i powodzenia  🙂

Justyna Kuśmierczyk: Dziękujemy i pozdrawiamy wszystkich czytelników i słuchaczy „Warto Posłuchać”.

Łukasz Chmurski: Bardzo dziękujemy za możliwość wypowiedzenia się i zachęcamy do posłuchania naszych utworów!

Audiosoulz – wywiad 23.05.2018

01.Ja i Audiosoulz 2018_03a

Audiosoulz fot.AK

Audiosoulz czyli kolejne wcielenie Dirty Rush & Gregor Es☺ Mistrzowie klubowego brzmienia w całkiem ciekawym utworze „Unfollow”😁

 

 

 

 

02.Audiosoulz

Arkadiusz Kałucki: Audiosoulz to chwilowa przygoda z innymi brzmieniami niż te, z których jesteście znani na polskiej scenie klubowej? A może projekt na lata?

Dirty Rush: Zdecydowanie na lata. Od zawsze chcieliśmy sprawdzić swoich sił w takich klimatach, mamy masę pomysłów, które planujemy wkrótce zrealizować, tak więc możemy śmiało zapewnić, że jeszcze nie raz usłyszysz nas pod tym szyldem.

Arkadiusz Kałucki: Czy zanim doszło do realizacji nagrania „Unfollow” w studiu, testowaliście go na imprezach, które graliście? Jak ewentualnie zmieniła się jego struktura w porównaniu z pierwowzorem?

Gregor Es: Tak, zawsze testujemy nowe produkcje na nagłośnieniu klubowym, aby mieć pewność, że wszystko jest na swoim miejscu. Jednak są to raczej niuanse techniczne takie jak odpowiedni balans niskich częstotliwości lub klarowność środka itp. W przypadku Unfollow okazało się, że żadne korekcje nie są konieczne. Numer grał w klubie dokładnie tak jak tego chcieliśmy.

Arkadiusz Kałucki: Obaj jesteście DJ’ami, producentami i remixerami. Jak zmieniła się według Was rola bycia DJ’em od momentu kiedy Wy zaczynaliście przygodę za konsoleta? Jak jest dziś?

Dirty Rush: Jest to temat rzeka. W wielkim skrócie przyznam, że zmieniło się w tej kwestii niemal wszystko. Dla przykładu kiedyś dobry DJ charakteryzował się przede wszystkim unikalnym repertuarem, jego sety składały się z nieznanych dla publiki produkcji i tym właśnie artysta budował swoją markę. Z kolei dzisiaj jest zupełnie odwrotnie. Sety słynnych DJ-ów są pełne numerów, które zna każdy (oczywiście za wyjątkiem sceny undergroundowej). Dziś DJ-e EDM bardziej przypominają gwiazdy rocka, które grają swój koncert i prezentują największe sztosy – swoje czy swoich kolegów. Myślę, że jest to głownie zasługa internetu, przez który muzyka stała się czymś bardzo (może za bardzo) dostępnym, co z kolei spowodowało, że jej odbiorca jest mniej wymagający i woli sięgać po znane, sprawdzone utwory. Oczywiście nie tyczy się to wszystkich, gdyż nadal jest wielu fanów muzyki, którzy mają bardzo wyszukane gusta i preferują czegoś więcej niż hitów z radia, ale na pewno na tą chwilę nie zaliczają się oni do większości.

03.Audiosoulz 6

Audiosoulz fot.Universal Music

Arkadiusz Kałucki: Oprócz grania w klubach macie na swoim koncie występy na prestiżowych festiwalach np. Mayday, Sunrise. Jak bardzo różni się Wasz repertuar, który gracie w klubie a na festiwalu? I ile czasu zajmuje Wam przygotowanie do wspomnianych imprez?

Gregor Es: Jednym z plusów grania na festiwalach jest to, że publika jest bardziej otwarta na brzmienia, których nie zna, dlatego na każdy festiwal staramy się przygotować nietuzinkowe produkcje aby zaskoczyć publikę czymś innym, oraz aby wyróżnić się spośród innych artystów. Z kolei w przypadku występów w klubach praktycznie nigdy nie planujemy seta, gdyż nie wiemy jaką publikę w danym klubie zastaniemy i jakie produkcje jej się spodobają. W klubach raczej obserwujemy co się dzieję na parkiecie i dopiero wtedy sięgamy po kolejny numer. Dla nas najważniejsze jest to, aby ludzie, którzy przyszli do klubu na naszego seta dobrze się bawili.

Arkadiusz Kałucki: W nagraniu „Unfollow” możemy usłyszeć wokalistę G.Kae. Jaka jest historia waszej znajomości z nim?

Dirty Rush: Gabriela poznaliśmy zupełnie przypadkiem, podczas przesłuchiwania różnych demek wokalistów i wokalistek z całego świata. Bardzo spodobały nam się jego demka, dlatego postanowiliśmy się z nim skontaktować co okazało się strzałem w dziesiątkę. Gabriel okazał się bardzo utalentowanym zarówno wokalistą jak i tekściarzem. Bardzo dobrze się rozumieliśmy, w kilka dni po wysłaniu mu podkładu otrzymaliśmy mega dobry materiał wokalny, który po kilku korekcjach tekstu oraz melodii przeistoczył się w to co można teraz usłyszeć w Unfollow.

04.Audiosoulz 1

Audiosoulz fot.Universal Music

Arkadiusz Kałucki: Afrojack, Tiesto czy David Guetta grali Wasze produkcje w swoich setach didżejskich. Wy sami występowaliście na żywo przed Axwell’em, Alesso czy Dimitri Vegas & Like Mike. Jesteście czynnie działającymi DJ’ami na polskiej scenie klubowej od 15 lat. Te wydarzenia i sytuacje traktujecie jako spełnienie marzeń? W pojedynkę też by każdy z Was do tego doprowadził?

Gregor Es: Na pewno uważamy te wydarzenia za spore sukcesy, które motywowały nas do dalszej pracy, a także stanowiły pewne ukoronowanie naszej dotychczasowej kariery. Miło nam jest, gdy ktoś docenia nasze produkcje i zaprasza nas na występ obok tak dużych nazwisk, wiemy wtedy, że trud i czas jaki spędziliśmy w studio nie poszedł na marne oraz że ktoś potrafi to docenić.

Arkadiusz Kałucki: Z tego co pamiętam remix dla Charlie Puth’a(„Attention”) był jednym z tych, który dał Wam rozgłos. Czy jeszcze w 2018 roku będziemy mogli bawić się przy remixie dla gwiazdy światowego formatu czy skupiacie się na swoich produkcjach?

Dirty Rush: Zdecydowanie tak. Aktualnie pracujemy nad remixem bardzo znanego numeru, niestety na tą chwilę nie możemy zdradzić jego tytułu. Prócz tego finalizujemy nasz drugi autorski singiel, a po jego premierze na pewno wrócimy do pracy nad kolejnymi remixami, tak więc możesz się spodziewać w tym roku wielu produkcji spod szyldu Audiosoulz.

Arkadiusz Kałucki: Bardzo dziękuję za rozmowę do mojego programu radiowego „Warto Posłuchać” i tu na blog  🙂

Audiosoulz: Również dziękujemy i pozdrawiamy Wszystkich słuchaczy i czytelników Warto Posłuchać. Do usłyszenia!

Suova – wywiad 11.04.2018

 

01.Suova 1

Suova i moi fot.AK

Suova to młody zespół, który postanowił zrealizować swoje muzyczne marzenia. Ich debiutancka płyta „Somewhere in the middle” to szerokie przestrzenie muzyczne, które wypełniają smaczne nuty jazzu, intrygujące podniebienie przyprawy soul-funky a wszystko to ze szczyptą etno i pop 🙂 To była dla mnie bardzo smacznie intelektualna rozmowa. Wywiad w obu stacjach radiowych już był, a tu kwintesencja naszego spotkania w tradycyjnie siedmiu pytaniach 🙂

 

02.Suova okladka

Arkadiusz Kałucki: Gdzie zmierza zespół Suova? Jaki założyliście sobie muzyczny cel na początku waszej drogi muzycznej?

Arcadius Mauritz: Zabrzmi to może ciut lakonicznie, ale idziemy po prostu DALEJ. Tworzymy nowe rzeczy, doskonalimy warsztat, we współbrzmieniu i muzycznym porozumiewaniu się wchodzimy na co raz to wyższe poziomy. Jednocześnie jednak nie mamy przysłowiowego ciśnienia. Osobiście jestem zwolennikiem teorii, że wszystko w życiu ma swój czas i miejsce. Zatem robię to co do mnie należy najlepiej jak umiem, zupełnie niczego się nie spodziewając i nie oczekując. Na początku naszej drogi celem było po prostu granie. Z czasem te cele ewoluowały w miarę jak zaczęły pojawiać się nowe możliwości.

Martyna Zając: Na początku naszej drogi skupiliśmy się na systematycznych spotkaniach. Założyliśmy, że będzie to twórczy czas, działanie bez żadnych oczekiwań. W wyniku nagromadzonych materiałów i wizji płyty zrobiło się poważniej. Teraz, kiedy jesteśmy po wydaniu debiutanckiej płyty naszym celem jest dotarcie do jak największej rzeszy odbiorców, zależy nam na jakiejś reakcji na naszą muzykę. Nowe utwory powstają a my planujemy trasę koncertową.

03.Martyna Zajac fot.Arcadius Mauritz

Martyna Zając fot.Arcadius Mauritz

Arkadiusz Kałucki: Symbolika na okładce płyty „Somewhere in the middle” nie do końca jest taka oczywista. Drzewo i biała chmura mają bardzo wiele odniesień. Jaka jest ich interpretacja według zespołu Suova?

Arcadius Mauritz: Kiedy tworzyłem koncepcję na stronę graficzną płyty, poczułem, że chmura będzie idealnym symbolem, by podsumować moje osobiste dążenia, zasady, którymi się kieruję w życiu. Cieszę się,ż e reszta zespołu podążyła za tą wizją. Dla mnie ta płyta nie jest tylko o muzyce. Jest przede wszystkim o tym, że marzenia nie są tak daleko jak mogłoby się wydawać. Nie chcę zabrzmieć pompatycznie, ale według mnie symbolizuje też dążenie do bycia po prostu szczęśliwym. Często umieszczamy swoje wyobrażenie o szczęściu gdzieś daleko, niczym chmurę na niebie. A naprawdę to nic trudnego, by ta chmura przyszła do ciebie, tu, na ziemię. A to „gdzieś po środku” to stan idealnej harmonii do którego wszyscy w jakimś sensie dążymy.

Martyna Zając: Okładka, jak zresztą cała nasza filozofia zespołowa, jest pełna symboliki. Umieszczenie na tytułowej stronie drzewa z koroną w postaci chmury jest idealne do wielorakiej interpretacji. Nie chce podpowiadać odbiorcom, ale każdy ma swoje skojarzenia z poszczególnymi obrazami. Dla mnie chmura to symbol marzeń i myśli, zaś drzewo ma tą cechę, że koroną dosięga nieba, a korzeniami piekła. Jest łącznikiem pomiędzy tymi dwoma światami. Poprzez korzenie dosięga do jądra ziemi. Można się nawet głębiej zanurzyć w tą interpretację, że zakorzeniamy się w sercach naszych słuchaczy nie zapominając o marzeniach. Każdy z członków zespołu m inną interpretację, ale cel był wspólny – dotarcie do serca słuchacza, by go poruszyć.

04.Arcadius Mauritz fot.Acadius Mauritz

Arcadius Mauritz fot.Arcadius Mauritz

Arkadiusz Kałucki: Jak wyglądał proces komponowania i pisania tekstów tzn. najpierw były teksty a później muzyka czy odwrotnie? I jaki jest w tekstach przekaz od Was do słuchaczy?

Arcadius Mauritz: System naszej pracy niewiele się zmienił od początku funkcjonowania zespołu. W większości przypadków wygląda to podobnie : przynoszę układ akordów/harmonii z paroma pomysłami na próbę, gdzie ten materiał ogrywamy, a zespół proponuje też coś od siebie. W tym czasie Martyna słuchając szkicu nowej piosenki pisze tekst i układa melodię. Potem zostaje nam dopracować detale i dopieścić aranżację.

Martyna Zając: Arkadiusz komponował jeszcze jak się nie znaliśmy. Wtedy jeszcze do szuflady. Jak już się skompletowaliśmy w pełen skład, przynosił kwity na próbę. Od razu zażarło. Wymyślałam na bieżąco melodie i teksty i wspólnie z całym zespołem aranżowaliśmy poszczególne kompozycje. Tematyka tekstów jest zróżnicowana, ale jest u podstaw miłości, życiowych doświadczeń i różnych przeżyć. Musiałabym przeanalizować każdy utwór z osobna, bo każdy traktuje o innych emocjach. Zostawiamy słuchaczom interpretację.

05.Rafał Dubicki fot.Arcadius Mauritz

Rafała Dubicki fot.Arcadius Mauritz

Arkadiusz Kałucki: Co jest według was ideałem na płycie?

Arcadius Mauritz: Ideałów nie ma (śmiech). A pytanie to jest szczególnie trudne, ponieważ słuchając tego materiału z perspektywy czasu tak wiele byśmy zmienili… Niemniej, do znudzenia będę powtarzał, że moim ukochanym numerem jest „Clouds Like Trees”. Jestem z niego dumny jako kompozytor, ale również pełny podziwu dla całego zespołu oraz wspaniałej Kasi K8 Rościńskiej, która zaaranżowała i wykonała partie chórkowe.

Martyna Zając: Jeśli chodzi o mój poziom zadowolenia z poszczególnych utworów, to generalnie jestem bardzo dumna i usatysfakcjonowana z całej płyty mimo, że jako osoba bardzo wymagająca uważam, że jest daleka od ideału. Ale to dobrze, bo ideał wieńczy jakiś koniec. A my się dopiero rozkręcamy i celem jest ciągły rozwój. Myślę, że ideałem na płycie jest harmonia jaką ja odczuwam słuchając jej. Mam na myśli to słowo w kontekście równowagi. Ja odczuwam spokój. I to mnie satysfakcjonuje.

06.Artur Pruziński fot.Arcadius Mauritz

Artur Pruziński fot.Arcadius Mauritz

Arkadiusz Kałucki: Złoty środek, wypośrodkowanie, równowaga te słowa dla mnie wyłaniają się po wielokrotnym przesłuchaniu debiutanckiego materiału zespołu Suova. To ma być klucz do sukcesu?

Arcadius Mauritz: Sposobów na sukces jest wiele, natomiast owe wypośrodkowanie o którym mówisz wynika przede wszystkim z naszej wspólnej energii zespołowej; z charakteru kompozycji oraz pewnej świadomości. Przyznam się, że będąc nastolatkiem fascynowało mnie tylko to co skrajne : ciemne albo jasne. Nic co pośrodku nie dawało mi wystarczającej satysfakcji. Dziś patrzę na te zagadnienia zupełnie inaczej i cieszę się, że dojrzałem do tego, by dojrzeć piękno i wartość w harmonii i symetrii.

Martyna Zając: Czemu nie? Ludzie często myślą: czarne albo białe. A po co ta ostra granica? Życie ciągle daje odczuć, że wszystko jest spójne, przeplatają się ludzie, zdarzenia. Próbujemy coś oceniać w kategoriach dobra i zła, szufladkować. To nie potrzebnie gotuje problemy, rozczarowania, frustrację. My szukaliśmy właśnie tej równowagi, tej szarości, powszedniości, spokoju by było to w zgodzie z nami. I to się udało. Teraz się tylko przekonamy czy to klucz do sukcesu.

07.Paweł Nowak fot.Arcadius Mauritz

Paweł Nowak fot.Arcadius Mauritz

Arkadiusz Kałucki: Sporo przestrzeni zostawiliście w nagrania na krążku „Somewhere in the middle”. Jest w nich oddech, swoboda, nie nachalność instrumentarium obecnym na płycie. Tu najwięcej mieliście pracy by osiągnąć taki efekt?

Arcadius Mauritz: Zupełnie nie. Ta przestrzeń wynika poniekąd z faktu, że utwory oraz instrumentarium aranżowaliśmy sami. Poza tym, zależało nam na takiej właśnie nie nachalności do czego dążyliśmy podczas miksów, a za zrozumienie naszych potrzeb dziękujemy Jackowi Gawłowskiemu.

Martyna Zając: To wyszło całkowicie naturalnie. Daliśmy sobie nawzajem przestrzeń i swobodę podczas tworzenia, więc efekt finalny nie mógł być inny 🙂

Arkadiusz Kałucki: I już tradycyjnie poproszę o przedstawienie wszystkich uczestników biorących udział w nagraniu płyty: kto i na czym gra, dlaczego etc.. A ja muszę dodać, że według mnie trąbka i chórek „zrobiły Wam płytę” 🙂

Arcadius Mauritz: Oprócz naszego regularnego składu na płycie pojawili się goście, bez których, jak częściowo wspomniałeś, ta płyta nie brzmiałaby tak jak brzmi.

Za produkcję wokalną oraz chórki odpowiadała wspaniała Kasia K8 Rościńska.
Na skrzypcach elektrycznych w Pilgrim zagrał Robert Seniuta.
Na gitarze elektrycznej w Black Roses i Let It Happen – Artur Łukasiewicz.
Na perkusjonaliach – Damian Całka.

Wielkie DZIĘKUJĘ dla tych Państwa 🙂

I jeszcze jedno moje podziękowanie dla Masztala z SONUS Studio – za kreatywną realizację i wielkie zaangażowanie w ten projekt!

Martyna Zając: Ja ze swojej strony chciałabym dodać, że się z tym zgadzam. Niezmiernie się cieszę, że Kasia K8 Rościńska znalazła czas i wyraziła chęć pracy przy płycie. Ogromnie mi pomogła. Praca w studio z Nią to czysta przyjemność i duża dawka doświadczenia. Zaś Rafał? Co tu dużo mówić – to nasza perełka 🙂

Arkadiusz Kałucki: Dziękuję za rozmowę do audycji radiowej Warto Posłuchać jak i na mój blog 🙂

Arcadius Mauritz: Dzięki wielkie i do zobaczenia/usłyszenia!

Martyna Zając: Dziękuję ślicznie 🙂

Paulina Przybysz – wywiad 8.02.2018

01.Paulina Przybysz i Ja 1

Paulina Przybysz i Ja fot.AK

Paulina Przybysz nareszcie nagrała płytę podpisując się pod nią swoim imieniem i nazwiskiem 🙂 Krążek pt. „Chodź Tu” to jeden z najlepiej ocenianych i wychwalanych albumów 2017 r. w Polsce 🙂 Zawarte na nim nowoczesne brzmienia r’n’b z elementami hip-hopu i elektroniki były tematem mojej rozmowy radiowej z Pauliną oraz na blog Warto Posłuchać 🙂

02.Paulina Przybysz okladka

Arkadiusz Kałucki: Co to według Ciebie znaczy być artystą niezależnym? Czy czujesz się artystką niezależną?

Paulina Przybysz: Myślę że niezależność to trochę stan umysłu. Można powiedzieć że duża wytwórnia po podpisaniu ma prawo zmuszać artystę do czegoś czy narzucać mu swoje pomysły artystyczne. Może i tak się zdarzało w jakiś przypadkach ale myślę że najistotniejsze jest wiedzieć co się na tych płytach chce pokazać i zanim wejdziemy w deal mieć to porozumienie z wydawcą i pewność co do układu. Może to jest łatwiejsze jak jest się już dużym aczkolwiek mam wrażenie że młoda scena jest teraz bardzo wyrazista i niezależnie czy wydają w dużych wytwórniach czy tylko wrzucają muzykę na bandcamp czy tłoczą własnym sumptem to są konkretne i niezależne wydawnictwa – gdzie niezależność definiuję jako wolność artystyczną, nie rodzaj planu biznesowego. Ja się czuję niezależna bo nie idę na kompromisy, choć mam otwartą głowę i słucham sugestii i inspiruje mnie to z kim pracuję.

Arkadiusz Kałucki: Twój album „Chodź tu” jest pierwszym, pod którym podpisujesz się z imienia i nazwiska. Po Sistars masz na swoim koncie bardzo udane projekty Pinnawela, Archeo czy Rita Pax. Kiedy zapadła czy jak wolisz dojrzała w Tobie decyzja o nagraniu i wydaniu płyty jako Paulina Przybysz?

Paulina Przybysz: Materiał na tę płytę tworzony był ze trzy lata. W tym czasie działałam też z Ritą Pax i robiłam różne ciekawe rzeczy ale jak już spojrzałam na ten katalog to poczułam że nie potrzeba mu żadnego pseudonimu ani nazwy projektu, że to są po prostu moje piosenki i tyle. To wyszło naturalnie.

Arkadiusz Kałucki: Po wielokrotnym przesłuchaniu płyty „Chodź Tu” wynotowałem sobie słowa związane z Tobą. A są to: szczerość, tożsamość(artystyczna), indywidualistka(prywatnie i zawodowo), skupienie(nad tym co robisz), kosmos. Co Ty na to? Możesz się odnieść do każdego z tych pojęć?

Paulina Przybysz: Bardzo mi się podobają te słowa.

Szczerość jest czymś bardzo trudnym i nie jestem mistrzem bynajmniej ale w piosenkach uważam że jest trochę jedyną drogą. Można tez czasem użyć szczerze cynizmu czy humoru ale szczerze .

Indywidualistą jest myślę każdy, prywatnie i zawodowo.

Skupienie. Jak tylko mam okazję być przez chwilę sama i mieć przestrzeń to chętnie wykorzystuję ten czas do pracy twórczej. Pomimo że jest to moja praca, którą poniekąd sama sobie wymyśliłam to traktuje takie chwile jako luksus i się nimi rozkoszuję .

Kosmos. Wszyscy jesteśmy jego fragmentami i faktycznie lubię żyjąc mieć ciągle w głowie że świat nie kończy się w Warszawie i że poza tym fizycznym dzieją się rzeczy na wielu wymiarach i że znaczenie tego wszystkiego jest większe i ciekawsze niż na co dzień nam się wydaje.

03a.Paulina Przybysz_fot. Łukasz Ziętek

Paulina Przybysz fot.Łukasz Ziętek

Arkadiusz Kałucki: Na płycie możemy usłyszeć wiolonczelę. Od początku planowałaś wykorzystać ten instrument czy w trakcie procesu komponowania i realizacji stał się brakującym ogniwem do całości?

Paulina Przybysz: Jako że był to mój instrument główny w szkole to jestem z wiolonczelą jakoś intuicyjnie sklejona i na etapie kompozycji często wykorzystuję ją bo umiejętność grania na jakimś instrumencie pozwala odzwierciedlić artykulacje czy harmonię jaką mamy w głowie. Często te nagrania zostają w piosenkach albo dogrywam do nich więcej powtórzeń. Mam to szczęście że w jest domu kilka wiolonczel bo mam swoją, kolegów z rity pax i szkolny instrument mojej córki więc jak nagrywam na każdej z nich mam brzmienie wielofakturowe. To jest super.

Arkadiusz Kałucki: Słuchając płyty „Chodź Tu” otrzymujemy sporą mieszankę brzmień m.in. r’n’b, hip-hop to przede wszystkim, a poza tym są jeszcze dubstep, drum’n’bass, orient, electronika. To wszystko udało się Tobie zrealizować też dzięki producentom, a tych jest kilku. Poproszę Ciebie o każdego z nich charakterystykę i dobór, bo z mojej wiedzy nie był on taki oczywisty. Trochę poszukiwałaś.

Paulina Przybysz: Tu też działam bardzo intuicyjnie. Szczerze powiedziawszy nie analizuję już od dawna muzyki tak bardzo w porządku gatunkowym bo uważam że od dawna tak jak rasy ludzi czy akcenty w językach muzyka jest jednym wielkim mieszańcem i wyrosła już z segregacji i należy się tu rozluźnić albo zostawić tą trudną dziedzinę nazywania gatunków i nadążania za nimi dziennikarzom. Ja dalej nie wiem czym jest K-Pop itd. Ja się skupiam na odczuciach. Dla mnie muzyka jest trochę jak praca farmaceuty, dobieram środki do uczuć, potrzeb. Czasem suplementuje bas, czasem przestrzeń, czasem gęstość bitu…. Na płycie swoje leki i zioła prezentują Night Marks, czyli Spisek Jednego Marek Pędziwiatr i Adaś Kabaciński ale jest też połamany numer stworzony z Teielte, Zamilską, Noepem i Sanderem Mulderem z Estonii. Ciężko by ich opisywać, polecam posłuchać.

04a.Paulina Przybysz_fot. Łukasz Ziętek

Paulina Przybysz fot.Łukasz Ziętek

Arkadiusz Kałucki: Na płycie „Chodź Tu” możemy usłyszeć Katarzynę Nosowską(Hey). Jak przypomnę niektórym, że w 2017 roku zespół Hey ogłosił zaskakującą decyzję o zawieszeniu działalności i pożegnalną trasę koncertową. Proszę powiedz jak doszło do współpracy z Katarzyna Nosowską?

Paulina Przybysz: W sumie to było proste, wysłałam piosenką drogą między menadżerską po czym dostałam wiadomość od Kasi : „Serio mogę? To ja tam po tych porodach się wklejam”. No nie ukrywam że to był highlihgt tego dnia 🙂

Arkadiusz Kałucki: Na koniec muszę zapytać o trasę koncertową w 2018 r. To będzie wyjątkowa trasa jak mniemam. Jakie atrakcje przygotowałaś? Będą wizualizacje? Specjalni goście?

Paulina Przybysz: W najbliższych dniach, czyli luty przeminie pod znakiem Niemena i trasy Krzysia Zalewskiego, któremu razem z Natalią towarzyszymy na płycie i trasie „Zalewski śpiewa Niemena”. Od marca wracamy z koncertami „Chodź Tu”, będziemy tu i tam i szykujemy się na sezon festiwalowy. Na razie kocham nasze wizualizacje , które pokazują teksty piosenek i czuję że publiczność jest pełna zrozumienia i po koncercie już wszystko wiedza i czują i uważam ze ten patent jest super ale kto wie, są różne pomysły 🙂

Arkadiusz Kałucki: Dziękuję za spotkanie i przemiłą rozmowę 🙂

Paulina Przybysz: Ja również dziękuję 🙂

Targi Muzyczne Co Jest Grane 24 – 10-12.11.2017 – Moje Reminescencje

01.Ja_listopad_2017_2

Ja tuż przed otwarciem Targów fot.AK

Już po raz 7 odbyły się w Pałacu Kultury i Nauki w Warszawie – Targi Muzyczne Co Jest Grane 24. W dniach 10 – 12.11.2017 nasza branża muzyczna ponownie tej jesieni miała swoje przysłowiowe „Święto”. Ale to także był intensywny czas dla fanów muzyki z wielu jej obszarów. Oprócz uczestnictwa w koncertach, które jak co roku są ogromną siłą Targów, organizatorzy tradycyjnie położyli nacisk na mega ważne konferencje, dyskusje czy prezentacje muzycznych produktów .

02.Ja_Listopad_2017 4

Plan ogólny Targów fot.AK

Wszystkie spotkania z ekspertami z różnych dziedzin muzycznych odbywały się w dobrze znanym stałym bywalcom salach: Mikołajskiej, Sienkiewicza 1 i 2, Goethego, Tierieszkowej oraz Marmurowa. I w tej ostatniej zorganizowane były „Spotkania z gościem specjalnym”, a tam zasiedli w Sobotę:
– Natalia Nykiel
– L.U.C
– Michal Urbaniak
– Joanna Dark
– Keyon Harrold, Dorota Miśkiewicz, Sylwester Ostrowski SO Jazz i Kuba Więcek

03.Natalia Nykiel 1_2017

Z Natalią Nykiel po spotkaniu z fanami 🙂 fot.AK

Natomiast w Niedzielę na targach gośćmi byli:
– Andrzej Piaseczny
– Maleo Reggae Rockers
– De Mono

Bardzo miło było spotkać wielu artystów, dziennikarzy muzycznych, którzy przyszli posłuchać fachowców z danej tematyki omawianej na panelach dyskusyjnych. Wśród nich był przedstawiciel rewelacyjnego projektu muzycznego Piona – Tomek Rawski (DJ, Producent, dziennikarz muzyczny), z którym widzimy się każdego roku na Targach Co Jest Grane 24. Mogę zdradzić, że już niebawem Piona oraz ich intrygująca i magiczna wokalistka Ptakova będą moimi gośćmi w autorskim programie „Warto Posłuchać”.

03a.Tomasz Rawski_Piona 1_2017

Tomek Rawski(Piona, DJ, Kompozytor, Producent, Dziennikarz muzyczny) fot.AK

Sala Goethego zaadoptowana była na „Kino Muzyczne”, gdzie można było obejrzeć filmy m.in.: „Sugar Man”(2012) reż. Malik Bendjelloul, „Amy”(2015) reż. Asif Kapadia czy „Joe Strummer: napisana przyszłość”(2007) reż. Julien Temple.

Co do samych paneli dyskusyjnych, na które wstęp był wolny wyróżniłbym:

04.Stanisław Trzcinski na CJG24_2017

panel otwarcia fot.AK

„Ochrona praw twórców jako fundament rozwoju muzyki w Polsce” w Sali Goethego. To był panel otwarcia, którego gospodarzem był ZAIKS. Prowadził Stanisław Trzciński (STX Music Solutions), a jego rozmówcami byli: Krzesimir Dębski, Monika Borzym, Mietek Jurecki, Michał Urbaniak, Michał Komar (V-ce prezes Stowarzyszenia Autorów ZAIKS), Rafał Kownacki (zastępca dyrektora generalnego Stowarzyszenia Autorów ZAIKS), Agnieszka Parzuchowska-Janczarska (dyrektor STOART).

05.Michał Urbaniak 1_2017

Michał Urbaniak fot.AK

„Marketing marki a promocja muzyki” w Sali Sienkiewicza 1 w PKiN. Całość poprowadził Stanisław Trzciński (STX Music Solutions) a ekspertami i gośćmi byli: Joanna Rawska (Kayax), Arkadiusz Stolarski (Agencja LIVE), Dirk Edingloh (Deutsche Telekom AG).

„Skąd bierze się polska elektronika?” w Sali Sienkiewicza. Na ten panel zapraszało Narodowe Centrum Kultury. Prowadził Michał Horodniczy a w roli ekspertów wystąpili: Jarek Szubrycht (Gazeta Magnetofonowa) , Jędrzej Skłodkowski (Gazeta Wyborcza) , Bartek Chaciński (Tygodnik „Polityka”), Marek Biliński.

06.Agnieszka Gos_2017

Agnieszka Gos(Agora Digital), Cezary Szpadzik(Agora Digital) fot.AK

Bardzo trafnym pomysłem organizatorów było zorganizowanie w Sali Tierieszkowej w PKiN warsztatów pt. „Pokaż swoją muzykę w internecie”. Za to wydarzenie, które cieszyło się ogromnym zainteresowaniem – tłumy ludzi!!!Serio!!! Pokuszę się o stwierdzenie, że chyba najwięcej spośród wszystkich panelów na Targach było Wydawnictwo Agora Digital. Jego prowadzeniem z bardzo precyzyjnym przekazem i zamiłowaniem do swojej pracy zajęła się rewelacyjna Agnieszka Gos oraz Cezary Szpadzik, który również był rzetelnym prowadzącym wspomniane warsztaty 🙂 To trafna „pozycja” na Targach, która jest bardzo rozwojowa w dzisiejszych czasach i za rok albo na innych spotkaniach branżowych powinna mieć swoje miejsce.

Spośród tegorocznych wystawców…oj było… nazwę to – bardzo skromnie by nie powiedzieć najskromniej ze wszystkich edycji Targów Co Jest Grane 24. A Ja byłem na ostatnich pięciu. Ponownie można było kupić lub wymienić płyty winylowe. Było kilku wydawców płytowych jak: Requiem Records, S.P.Records & Publishing Company czy Dream Publishing. Ponadto, było kilka stoisk ze sprzętem muzycznym jak np. Revolver Backline, który zajmuje się wynajmem sprzętu na koncerty oraz do studia w Polsce i poza granicami kraju.

07.Sprzet do wynajecia - Targi Co jest grane 2017

Stoisko Revolver Backline fot.AK

09.Srefa dla Dzieci - Co jest grane 2017 cz 2

Stoisko Hippocampus. Ale tam było wesoło! fot.AK

Strefa Dzieci to była jazda! 🙂  Każdego roku na Targach Co Jest Grane 24 jest organizowana Strefa dla dzieci. Tegoroczna obfitowała w bardzo inspirujące dla milusińskich atrakcje, a moją uwagę skupiło wydawnictwo Hippocampus. Może dlatego, że wychowywałem się na filmach „Był sobie człowiek” czy „Było sobie życie”, których wydawcą na terenie Polski jest wspomniane wydawnictwo. Na ich stoisku było wszystko, co jest związane z tą serią filmów: gry, maskotki etc. No, a jak zobaczyłem jednego z bohaterów chodzącego po terenie Targów, to nie mogłem sobie odmówić takiej pamiątki jak selfie 🙂

10.Jai Byl Sobie Czlowiek 2017

Był sobie człowiek fot.AK

Na koniec jeszcze przypomnę koncerty jakie towarzyszyły całym Targom Co Jest Grane 24? W dniach 10 – 12.11.2017:

Teatr Studio 10.11.2017 wystąpili:
L.U.C., „Reflekcje”, Eldo, GrubSon

Teatr Studio 11.11.2017 wystąpili:
Lion Shepherd, L.Stadt, Decadent Fun Club, The Fruitcakes, Piotr Zioła, Pink Freud plays Punk Freud

Grizzly Gin Bar 11.11.2017 wystąpili:
Bovska, Last Blush, Pola Rise, Natalia Nykiel

Grizzly Gin Bar 12.11.2017 wystąpili:
Kasia Lins, Wacław Zimpel, Natalia Przybysz, Raphael Rogiński

Teatr Studio 12.11.2017 wystąpili:
Keyon Harrold & Sylwester Ostrowski a suport Bibobit, Dorota Miśkiewicz, Bartek Dworak Quartet, Kuba Więcek Trio, Piotr Orzechowski Pianohooligan, Gawęda/Pezda Duo.

Dziękuję organizatorom za akredytację i możliwość uczestnictwa w ważnym wydarzeniu muzycznym. Duże podziękowania za panele i konferencje. Tematycznie było w sam raz – przynajmniej z mojego punktu widzenia. Eksperci i licznie zaproszeni goście dopisali i dziękuję Wam za to!!!

Do zobaczenia w przyszłym roku…mam nadzieję 🙂

 

autor: Arkadiusz Kałucki

  • Follow Radio Program on WordPress.com
  • O blogu

    „Warto Posłuchać” to audycja radiowa, gdzie mam przyjemność prezentować nowości singlowe ukazujące się w ostatnich tygodniach. To przede wszystkim. Ale to także program, w którym prezentowane i omawiane są wybrane fragmenty z nowych albumów artystów reprezentujących różne style i gatunki muzyczne.
    Nie znajdziesz u mnie jednego dominującego stylu. Jest tu pop, rock, electronica, reggae, soul, grunge, smooth jazz, etc. .

    Program „Warto Posłuchać”, to miejsce, gdzie również i przedstawiciele polskiej sceny muzycznej często podpisują listę obecności.

    Moje audycje mają na celu zwrócenie uwagi szerokiemu odbiorcy i temu w pracy, i temu w domu na nowe nagrania i na nowych artystów. Na to, co warto mieć w swojej płytotece i na to, co na dniach może stać się niekwestionowanym przebojem. Ciągle jesteśmy zabiegani, często brakuje nam chwili wytchnienia, dlatego też i nie zwracamy uwagi na otaczające nas dźwięki.
    Ja zrobię to za Was. Po to tu jestem. Nie naśladuję nikogo, dlatego też wierzę, że moich audycji po prostu słucha się lepiej.

    Do programu „Warto Posłuchać” często zapraszam ciekawych muzycznych gości. Chcę, aby opowiedzieli Wam o swoich zawodowych dokonaniach, a także o tym, co aktualnie u nich słychać. Także poza studiem nagrań i sceną. A- wierzcie mi- często bywa u nich ciekawie.
    Równie często spotykam też ludzi związanych z szeroko pojętą kulturą. Organizacja kulturalnych przedsięwzięć, literatura, samorodne talenty oraz zarządzanie tym niezwykle barwnym rynkiem również znajduje się w kręgu moich zainteresowań, ponieważ zależy mi na tym, by było ciekawie i dokładam wszelkich starań, żeby w moich audycjach po prostu „się działo”.
    A zatem do usłyszenia…

    POP Radio 92,8 FM www.popradio.pl

    Niedziela godz. 20:10 – 22:00

    Radio Płońsk 93,6 FM

    Niedziela godz. 19:00 – 21:00

    Wasze Radio FM 89,0 / 97,2 / 99.7 / 105,8

    Niedziela godz.18:00 – 19:00

     

    Zapraszam bardzo serdecznie

    Arkadiusz Kałucki

    Program muzyczny w pełni autorski może być także w twojej stacji radiowej. Profesjonalnie, rzetelnie, przebojowo, z pomysłem. Na konkretne propozycje czekam pod adresem mailowym: wartoposluchac@gmail.com

  • Najnowsze wpisy

  • Kategorie

  • Social

  • Archiwum